Nie miałam pojęcia dlaczego jego ojciec tak się wobec mnie zachowuje. Co takiego zrobiłam, że pała do mnie tak ogromną nienawiścią? Dlaczego wciąż próbuje wmówić mi kłamstwa na temat mojej osoby? Dlaczego usilnie próbuje odebrać mi wszystko, co kocham? Tyle pytań krążyło po mojej głowie, a na żadne nie potrafiłam odpowiedzieć. Tak bezsilna nie czułam się jeszcze nigdy.
W biegu mijałam kolejne uliczki, nie zwracając uwagi na otaczających mnie ludzi. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, żeby zamknąć się w pokoju i zostać tam najdłużej, jak się tylko da. Nie miałam siły dłużej stawiać temu czoła. Ta wielka niechęć, jaką jego ojciec żywi do mojej osoby, odebrała mi wszelkie chęci do walki z tym wszystkim. Przyszedł czas, żeby się poddać i pozwolić mu zniszczyć wszystko, na czym mi zależy.
Gdy znalazłam się w domu, od razu pobiegłam zapłakana na górę. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko. Nie byłam w stanie wciąż udawać, że wszystko ze mną w porządku. Z resztą i tak nikt by mi nie uwierzył, widząc mój obecny stan. Ból, jaki mi towarzyszył był po prostu nie do opisania.
- Kochanie, otwórz drzwi. - usłyszałam cichy głos mojej rodzicielki.
- Chcę być sama. - odparłam, popadając w jeszcze większy płacz.
- Co się stało? Ktoś Cię skrzywdził? - nie dała za wygraną.
Zignorowałam jej słowa, coraz bardziej zagłębiając się w dręczące mnie myśli. Zawsze wierzyłam w to, że płacz pomaga, ale dopiero dziś przekonałam się jak wielka to bzdura. Łzy jedynie rozmazały mi makijaż i zaniepokoiły rodziców, pozostawiając po sobie coraz większy ból. W żaden sposób nie umiałam sobie pomóc i jakoś poradzić w tak trudnej sytuacji. Najgorsze jednak było to, że w tej sprawie nie mogłam liczyć na Matteo, który zawsze był moim oparciem. W końcu płacz sprawił, że zasnęłam zmęczona, zostawiając wszelkie zmartwienia daleko poza umysłem.
~
Gdy się obudziłam, zdziwiona zdałam sobie sprawę, że drzwi, które zostawiłam zamknięte na klucz, były teraz lekko uchylone. Podeszłam do nich i po upewnieniu się, że nikogo nie ma na korytarzu, zamknęłam je delikatnie. Zaczęłam zastanawiać się jakim cudem zostały otwarte, ale ostatecznie uznałam, że nie ma to żadnego znaczenia.
- Mam zapasowy klucz. - wzdrygnęłam się, słysząc głos blondynki za sobą.
- Co tu robisz? - zapytałam, odwracając się.
- Przyszłam upewnić się, że nie zrobiłaś niczego głupiego i spróbować jakoś pomóc. - powiedziała wstając z fotela. - Naprawdę się martwię.
- Dziękuję za troskę, ale chyba nie możesz mi pomóc. - westchnęłam, podchodząc bliżej niej.
- Nie jestem wszechmogąca, ale myślę, że poczujesz się choć trochę lepiej, jeśli się przed kimś otworzysz.
- A co jeśli to tylko wszystko pogorszy? Nie chcę słyszeć, że to przed czym usilnie próbuję uciec jest szczerą prawdą. Nie jestem na tyle silna, żeby to znieść. - odparłam, czując łzy pod powiekami.
- Proszę, zaufaj mi. Widzę, że to co się stało, niszczy Cię psychicznie. Pozwól mi chociaż spróbować Ci pomóc. - powiedziała, niemal błagalnym tonem.
Mimo, że tak bardzo się bałam, nie mogłam dłużej ukrywać prawdy. Moja psychika nie była na tyle silna, żeby poradzić sobie z emocjami jakie w sobie dusiłam. Musiałam się w końcu otworzyć...
- Obiecaj, że to co Ci powiem zostanie między nami. - poprosiłam, ulegając jej namowom.
- Obiecuję. - powiedziała, ściskając lekko moją dłoń.
Wzięłam głęboki wdech i skupiłam się na opanowaniu emocji. Nie chciałam przerwać atakiem płaczu, dlatego musiałam się do tego psychicznie przygotować. W końcu zdobyłam się na odwagę i zaczęłam wszystko opowiadać. Dziewczyna cały czas milczała, trzymając mnie w swoich chudych ramionach i pozwalając na wyrzucenie z siebie tego wszystkiego. Byłam jej ogromnie wdzięczna za tak wielkie wsparcie i chęć pomocy mimo wszystko.
- Nie mogę uwierzyć, że jego ojciec jest zdolny do czegoś takiego! - wybuchnęła w końcu. - Jakim potworem trzeba być, żeby robić takie rzeczy?!
- Uwierz, że ciągle zadaję sobie to pytanie, ale nie mam pojęcia dlaczego jest taki wobec mnie. Od początku staram się go do siebie przekonać, ale najwyraźniej nieskutecznie. - westchnęłam ciężko.
- A jego mama? Mówiła Ci coś podobnego? - zapytała nagle, przypominając sobie o kobiecie.
- W żadnym wypadku! - sprostowałam od razu. - Jest naprawdę miła i wydaje się, że bardzo mnie lubi.
- Czyli tylko jednej osobie przeszkadza to, że Matteo zdecydował się zrezygnować z Oxfordu? - upewniła się.
- Chyba tak. Kiedy o tym rozmawialiśmy, mówił, że mama go poparła i tylko tata nie chce się z tym pogodzić. - odparłam, wracając myślami do tamtej rozmowy.
- Nie rozumiem po co to robi. - przyznała. - Skoro jego syn jest szczęśliwy to dlaczego próbuje to za wszelką cenę zmienić?
- Nie chce, żeby odrzucił taką okazję. Przecież oboje wiemy, że jeśli zostanie w Argentynie, zmarnuje niepowtarzalną szansę. Nie chcę być przyczyną największego błędu w jego życiu. - powiedziałam, wzdychając ciężko.
- Oxford jest wspaniałą opcją, ale może nie dla niego. Naprawdę myślisz, że po zerwaniu z Tobą żyłoby mu się lepiej? Bo ja w to szczerze wątpię.
- Genialne wykształcenie z pewnością wynagrodziłoby mu tą małą stratę.
- Małą stratę?! Dziewczyno, on Cię kocha! Jeśli zostaje w Buenos Aires z Twojego powodu, to znaczy, że nie dałby sobie rady w Anglii bez Ciebie u boku. Co mu z tak dobrej uczelni, jeśli nie będzie mógł dzielić tego sukcesu z Tobą?
Wtedy dopiero zaczęłam myśleć o jego uczuciach. Wszystkie cudowne chwile, jakie razem przeżyliśmy sprawiły, że coraz częściej się uśmiecha. Uczucia jakie względem siebie żywimy, pomagały nam podnieść się w każdej sytuacji. Wystarczył jeden uścisk, a wszystkie zmartwienia odchodziły w niepamięć. Oboje jesteśmy sobie potrzebni.
- Masz rację. - odezwałam się w końcu. - To jego decyzja i będę go w tym wspierać, bez względu na wszystko. Nie ważne jak bardzo złe zdanie ma jego ojciec o mnie i naszym związku, bo kocham Matteo jak nikogo na świecie.
- Tak się cieszę, że to mówisz. - powiedziała, przytulając mnie mocno.
- Nie pozwolę jego ojcu zniszczyć tego, co jest między nami. Nie ważne czy będę musiała cierpieć przez to tydzień, miesiąc, czy nawet rok. Wiem, że dla niego warto i nic, ani nikt tego nie zmieni.
_________________________
67! Miał pojawić się wczoraj, ale czułam się strasznie i nie byłam w stanie napisać go tak jak chciałam. Mam nadzieję, że mimo wszystko przypadnie wam do gustu i podzielicie się opinią w komentarzu!
Na koniec chciałabym jeszcze podziękować BasiaKasperek która bardzo mi wczoraj pomogła. Dziękuję za tak wspaniałe słowa 😘
Kocham ❤
CZYTASZ
Amor Cambia Todo | Lutteo ✅
FanfictionLuna Valente to siedemnastoletnia brunetka o zielonych oczach, mieszkająca wraz z rodzicami w Argentynie. Jej pasją jest jazda i taniec na wrotkach. Rok temu musiała zostawić swoje poukładane życie w Cancun i wyjechać do Buenos Aires, gdzie nie znał...