39.

955 60 12
                                    

*Luna*

Matteo był w tym momencie jedyną osobą, na której mogłam polegać. Nie ważne co się działo zawsze był przy mnie i tym razem nie było inaczej.

- Opowiesz mi co się wydarzyło? - zapytał cicho, a ja pokiwałam głową, próbując jakoś powstrzymać płacz.

- Wróciłam do domu i od razu poszłam z nimi porozmawiać. Byłam pewna, że od razu przyznają się, że o wszystkim wiedzieli, ale myliłam się. Zaczęli wmawiać mi, że się pomyliłam! Po raz kolejny mnie oszukali... - powiedziałam i na nowo wybuchnęłam płaczem.

- Csiii... - zaczął szeptać mi do ucha, wycierając mokre od łez i deszczu policzki.

- Nie wierzę, że mi to zrobili. Czy oni naprawdę myśleli, że nigdy nie poznam prawdy? Mają mnie za taką idiotkę?

- Jeśli zdecydowali się na coś takiego to na pewno bali się, że Cię stracą.

- Nie udało im się. Wszystko co łączyło naszą rodzinę właśnie przestało mieć dla mnie znaczenie. - powiedziałam, wylewając z siebie coraz więcej łez.

- Mówisz tak, bo jesteś na nich zdenerwowana. Chodź, wysuszysz się, a ja porozmawiam z rodzicami. - powiedział, zabierając ode mnie torbę.

Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził do łazienki. Z szafki stojącej w rogu pomieszczenia, wyjął biały ręcznik i podał mi go do ręki.

- Przebierz się w coś suchego i zostaw tu mokre ubrania. Poproszę Josefinę, żeby je wysuszyła. Zaczekaj na mnie w pokoju. - powiedział i zostawił mnie samą.

Zdjęłam z siebie mokre rzeczy i położyłam je w wyznaczonym przez bruneta miejscu. Dokładnie wytarłam mokre i zmarznięte ciało, a następnie założyłam czarne legginsy, białą koszulkę z kolorowym nadrukiem oraz szarą bluzę. Na koniec choć trochę ogarnęłam swoje włosy i zabierając ze sobą torbę, udałam się do jego sypialni. Usiadłam na łóżku i zajęłam się krążącymi w mojej głowie myślami.

Nie chciałam robić nikomu problemu, ale nie potrafiłam zostać w domu. Doskonale wiem, że ucieczka niczego nie rozwiąże i jest to bardzo nieodpowiedzialny pomysł, ale chyba najlepszy dla mojej psychiki.

- Możesz zostać. - powiedział, wchodząc do pomieszczenia.

- Naprawdę? - zapytałam, uśmiechając się słabo.

- Tak, ale tylko jeśli napiszesz rodzicom, że jesteś u mnie cała i zdrowa. Na pewno zaczną się martwić, gdy zorientują się, że uciekłaś.

- Chyba tak będzie najlepiej. - powiedziałam i sięgnęłam po telefon.

Odblokowałam urządzenie i po wejściu w odpowiednią ikonkę, wystukałam tekst wiadomości.

Do: Mama
"Nic mi nie jest, ale na razie zatrzymam się u Matteo. Nie przychodźcie po mnie, bo chcę to przemyśleć z dala od Was. Nawet jeśli siłą zaprowadzicie mnie do domu i tak znowu wyjdę, więc najlepiej nie róbcie nic."

Wysłałam wiadomość i schowałam telefon do kieszeni bluzy.

- Już. - powiedziałam, wpatrując się w podłogę.

Brunet usiadł obok mnie i uśmiechnął się pocieszająco. Położył swoją dłoń na mojej i zaczął delikatnie jeździć po niej kciukiem.

- Jestem pewien, że wkrótce wszystko się ułoży. Potrzebujecie jedynie trochę czasu.

- Nie wiem... Na razie nie chcę nawet o nich myśleć. - powiedziałam, opierając głowę na jego ramieniu.

Za każdym razem, gdy przypominałam sobie naszą kłotnię, do oczu napływały mi łzy. Na szczęście Matteo był tuż obok.

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz