Złapałem dziewczynę za rękę i poprowadziłem ją do jadalni, gdzie czekali na nas moi rodzice.
- To jest moja dziewczyna, Luna. - powiedziałem, wskazując ręką na moją towarzyszkę.
- Dobry wieczór. - powiedziała nieśmiało brunetka.
- Cieszę się, że nareszcie mogę Cię poznać. - odezwał się tata, podchodząc bliżej nas.
Odkąd mama wróciła do domu, stał się dużo lepszym człowiekiem. Nie wymaga ode mnie robienia wszystkiego najlepiej i częściej okazuje, że jest ze mnie dumny.
Po tym jakże stresującym wstępie, zajęliśmy miejsca przy stole w oczekiwaniu na naszą kucharkę.
- Chodzicie do jednej szkoły? - zapytał tata, przerywając panującą między nami ciszę.
- Luna też uczy się w Blake, ale jest klasę niżej. - odpowiedziałem, chcąc jej jakoś pomóc.
- Czyli poznaliście się w szkole?
- Nie. - odpowiedziała dziewczyna. - Poznaliśmy się w tamte wakacje w Cancun.
- Luna jest meksykanką. Przeprowadziła się tu rok temu. - dodałem, gdy brunetka skończyła mówić.
- Zmiana kraju musiała być do Ciebie bardzo trudna. - tym razem odezwała się mama.
- Na początku było mi bardzo ciężko, ponieważ praktycznie nikogo tutaj nie znałam, ale z czasem się przyzwyczaiłam i w tym momencie nie wyobrażam sobie mieszkać poza Buenos Aires. - zaczęła opowiadać, coraz bardziej swobodnie.
Po kilku minutach rozmowy o naszych przeprowadzkach, w pomieszczeniu pojawiła się Josefina z kolacją. Gdy każdy dostał swoją porcję, zabraliśmy się za jedzenie. Widziałem jak Luna zaczyna czuć się coraz bardziej komfortowo, a rodzice przestają być tacy spięci. Czy tylko ja się dzisiaj tak nie przejmowałem?!
- Matteo wspominał, że zanim dowiem się więcej o Twojej przeszłości, muszę zadać Ci kilka pytań? - zapytał ojciec, gdy skończyliśmy posiłek.
- Tak. Mam nadzieję, że będę w stanie na nie odpowiedzieć.
- W takim razie podaj mi dokładną datę Twojej adopcji.
- Dziewiąty listopada 2003 roku. - powiedziała bez dłuższego namysłu.
- To było w Meksyku, tak?
- Z tego co wiem, tak. - odpowiedziała, poprawiając się na krześle.
- Podaj mi jeszcze imiona i nazwisko Twoich obecnych opiekunów.
- Monika i Miguel Valente.
- Na razie tyle mi wystarczy. Za chwilę skontaktuję się z moim znajomym z Meksyku, który ustali jak najwięcej informacji o Twoich biologicznych rodzicach.
- Bardzo Panu dziękuję. To dla mnie naprawdę ważna kwestia.
- Rozumiem. Postaram się dostarczyć Ci wszystkie informacje najszybciej jak się da.
Kontynuowaliśmy naszą rozmowę, opowiadając moim rodzicom o naszym pierwszym spotkaniu. Gdy zrobiło się późno, zaproponowałem Lunie, że razem z Sergiem odstawimy ją do domu. Dziewczyna zabrała swoje rzeczy z pokoju i po pożegnaniu się z moimi rodzicami, zajęła miejsce w samochodzie. Usiadłem obok niech i chwyciłem ją za rękę.
- Mówiłem Ci, że będzie dobrze. - powiedziałem, gładząc kciukiem jej delikatną dłoń.
- Miałeś rację. Twoi rodzice są naprawdę super. - odparła wyraźnie zadowolona z dzisiejszego wieczoru.
CZYTASZ
Amor Cambia Todo | Lutteo ✅
FanficLuna Valente to siedemnastoletnia brunetka o zielonych oczach, mieszkająca wraz z rodzicami w Argentynie. Jej pasją jest jazda i taniec na wrotkach. Rok temu musiała zostawić swoje poukładane życie w Cancun i wyjechać do Buenos Aires, gdzie nie znał...