41.

915 54 8
                                    

- Jak to się stało? - zapytała, wskazując na rękę mojego towarzysza.

- Nieistotne, ale jak pewnie się domyślasz nie jestem w stanie pojechać w konkursie.

- Bardzo wam współczuję, bo wiem ile dla Was znaczył, ale na pewno za rok się uda.

- Ale my chcemy wystartować, dlatego przyszliśmy Cię zapytać o pewną rzecz. - zabrałam głos.

- Jeśli chcecie mnie prosić o zmianę terminu to wybaczcie, ale nie mogę tego zrobić.

- Nie o to chodzi. Czy byłaby możliwość, żeby ktoś zastąpił mnie na pierwszym etapie?

- W sumie moglibyśmy tak zrobić. Twój zastępca będzie brał udział w rywalizacji dopóki nie wrócisz do formy i w ten sposób będziecie mieli szanse na wygraną. Oczywiście gdy Twoja ręka wydobrzeje z powrotem zmienię skład waszej pary. Może tak być? - zapytała.

- Jasne. Właśnie o to nam chodziło. - powiedziałam.

- W takim razie Matteo, zmień wpis dotyczący listy uczestników i załatwione.

- Okej. Dziękuję bardzo. - powiedział i opuścił pomieszczenie, wciąż trzymając moją dłoń.

Gdy drzwi się za nami zamknęły, przytuliłam się mocno do niego. Od razu oplótł mi talię swoimi ramionami i umieścił głowę w zagłębieniu mojej szyi.

- Dziękuję. - szepnął.

- Ja powinnam. Zawsze znajdujesz jakieś rozwiązanie i robisz wszystko aby mi pomóc. To dla mnie naprawdę wiele znaczy. - powiedziałam cicho.

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie też. - odparłam i stając na palcach, złączyłam nasze usta.

*Ambar*

Leżałam na łóżku w mojej sypialni, oglądając kolejny odcinek mojego ulubionego serialu. Moje przeziębienie co prawda przyspożyło mi wiele nieprzyjemnych sytuacji, ale ostatecznie przyniosło mnóstwo wolnego czasu.

Gdy zrobiłam się głodna, postanowiłam poprosić Monicę o przygotowanie dla mnie kolacji. Zeszłam z łóżka i opuściłam sypialnię. Wolnym krokiem, skierowałam się schodami do hall'u, który łączył kuchnię z salonem. Zanim zdążyłam przekroczyć próg pomieszczenia, usłyszałam zdenerwowany głos mojej matki chrzestnej.

- Ta smarkula może zniszczyć cały plan. - powiedziała, rzucając jakimiś kartkami.

- Jest nieszkodliwa. Skoro Państwo Valente nie wpadli na to, aby skontaktować się ze specjalistą to ich córka tym bardziej tego nie zrobi. Pani pieniądze są bezpieczne. - powiedział Rey, spokojnym głosem.

- Po tej małej można się spodziewać wszystkiego! Przypomnę Ci, że wczoraj uciekła z domu.

Słysząc słowa chrzestnej, zamarłam. Luna uciekła z domu? Dlaczego nikt mi o tym nie powiedział? Dopiero teraz zaczęłam rozumieć wczorajsze zachowanie mojej matki chrzestnej. Przez cały wieczór, martwiąc się o moje zdrowie zmusiła mnie do ciągłego siedzenia w pokoju.

- To są prości ludzie. Nie przyjdzie im to nawet do głowy, proszę mi wierzyć.

- Nie mogę pozwolić na odebranie mi tego wszystkiego! - nadal nie rozumiałam o co jej chodzi.

- Zapewniam Panią, że Luna nie zgłosi się po ten majątek. Na pewno nie ma pojęcia, że jej się należy.

- Musimy mieć pewność. Nikt więcej nie może wiedzieć, że Luna to Sol Benson. W innym wypadku mogę stracić to wszystko.

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz