60.

745 49 12
                                    

Tak jak ustaliłyśmy, następnego dnia po moim treningu, miałyśmy jechać do galerii handlowej, żeby trochę zmienić moją garderobę. Zapewne czułabym, że wykorzystuję Ambar, zmuszając ją do chodzenia za mną po sklepach, gdyby nie fakt, że była z tego pomysłu bardziej zadowolona niż ja. Oczywiście nie miałam zbyt dużego budżetu, zważając na moje kieszonkowe, ale na kilka rzeczy powinien wystarczyć. 

- Nie mogę doczekać się tych zakupów. - powiedziała podekscytowana, gdy siedziałyśmy na szkolnym korytarzu. 

- Ja bardziej efektu końcowego, ale zakupy chyba nie będą złe. - odparłam, nie chcąc gasić jej zapału. 

- Jasne, że nie. To będzie niezła zabawa. - zaśmiała się, zabawnie poruszając brwiami.

- Zaczynam się Ciebie bać. Poważnie! 

- A teraz tak na serio. Chcesz coś zrobić na przykład... z włosami? - zapytała, zapewne wyobrażając sobie różne kompozycje na mojej głowie.

- Nie zapędzaj się tak! Moje włosy są w porządku. 

- Na pewno nie chcesz ich trochę zmienić? - zapytała, chcąc mnie przekonać do swojego zdania.

- Nie, nie. Skupmy się na poprawieniu wyglądu moich ubrań. Może kiedyś coś z nimi zrobię, ale na pewno nie teraz. - odparłam, owijając sobie kosmyk włosów wokół palców. 

- No dobra, nie będę naciskać, ale gdybyś czasem zmieniła zdanie to daj znać. - powiedziała, idąc w stronę swojej klasy. 

~

Do końca lekcji nie udało mi się zamienić z Matteo nawet jednego słowa. Pomagał w przygotowaniach do jakiejś uroczystości i każdą przerwę miał zajętą pracą. Jedyną okazją do rozmowy miał być dzisiaj nasz ostatni trening i ewentualnie droga powrotna do domu. Chciałabym spędzić z nim więcej czasu, ale niestety oboje nie mogliśmy sobie na to pozwolić.

- Zaczekaj! - usłyszałam jego głos, gdy opuszczałam szkolny budynek. 

- Coś się stało? Nie mów tylko, że nie możesz przyjść na trening, bo musisz na nim być.

- Spokojnie. - uśmiechnął się. - Będę jak zawsze, ale chciałem z Tobą pogadać. Masz chwilkę?

- Jasne. - odparłam, widząc, że Tino jeszcze nie przyjechał.

Oboje usiedliśmy na jednej z ławek, jak najdalej od innych uczniów. Skoro musieliśmy rozmawiać w takim miejscu, to staraliśmy się chociaż trochę odizolować od reszty.

- Wiesz, dużo myślałem o tym, co się wczoraj stało i postanowiłem, że nie będę całego życia podporządkowywał pod to co mówi ojciec. 

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zmarszczyłam lekko brwi.

- Chcę, żebyś poszła tam ze mną w niedzielę. Oczywiście jeśli masz ochotę. 

- Jasne, że mam. - powiedziałam, przytulając się do niego. - Dziękuję.

- Raczej ja powinienem. To dzięki Tobie wszystko zrozumiałem. - odparł, posyłając mi lekki uśmiech.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, a później oboje udaliśmy się do swoich domów. Przed wyjściem na trening, musiałam jeszcze powiedzieć rodzicom o moich planach, z których zapewne się nie ucieszą. Na pewno woleliby, żebym wykorzystała zbierane pieniądze na coś innego niż ubrania, ale decyzja należała do mnie. Nie ważne czy się z nią zgadzali czy nie. 

- Po treningu jadę z Ambar na zakupy, więc nie czekajcie na mnie. - powiedziałam, wchodząc do kuchni, gdzie siedziała mama.

- Od kiedy lubisz jeździć na zakupy? - zdziwiła się.

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz