66.

717 62 17
                                    

- Naprawdę? - zapytałam, odrobinę trzęsącym się głosem.

- Nie bój się tak. - powiedział, widząc moją minę. - Myślę, że się do Ciebie w końcu przekonał.

Przyznam, że tego to się zupełnie nie spodziewałam. Byłam pewna, że wymyślił o mnie coś złego, żeby zrazić Matteo do mojej osoby. Coś mi tu nie pasowało...

- Jak to? - zapytałam, marszcząc brwi.

- Strasznie mu głupio, że tak źle Cię ocenił. Nawet chciał przeprosić za to wszystko, ale nie zdążył, bo tak wcześnie wyszliśmy. - wytłumaczył podekscytowany.

- Naprawdę? - zadałam kolejne pytanie, nie widząc sensu w tym wszystkim.

- Hej, nie cieszysz się? To przecież genialna wiadomość. - wyglądał na bardzo zawiedzionego moją reakcją.

To co powiedział, ani trochę nie pasowało do tego, co usłyszałam dwa dni temu. Ciągle zastanawiałam się po co jego ojciec mówi mu coś takiego, kiedy ciągle liczy, że w końcu zerwiemy.

- Po prostu bardzo mnie tym zaskoczyłeś. - przyznałam szczerze.

- Ja też się tego nie spodziewałem. W życiu bym nie pomyślał, że przyzna się do błędu. 

Ta rozmowa namieszała mi w głowie jeszcze bardziej. Szczera rozmowa z chłopakiem nie wchodziła w grę, bo nie chciałam go dołować, kiedy tak bardzo cieszył się z tego wszystkiego. Poza nim ufałam jedynie Ambar, ale jej także bałam się powiedzieć. Zostałam sama z tak trudną sytuacją, nie mając pojęcia co dalej. Zapowiadał się naprawdę ciężki czas.

W szkole nie działo się już nic nadzwyczajnego. Cały czas starałam się nie dać po sobie poznać, jak bardzo przytłacza mnie sytuacja, w której obecnie się znajduje. Wychodziło mi to chyba całkiem dobrze, bo Matteo nawet raz nie spytał czy wszystko u mnie w porządku. Mimo tego co ostatnio się działo, chłopak sprawiał, że czułam się lepiej. Dzięki nie mu choć przez chwilę zapominałam o męczących myślach i cieszyłam się czasem z nim spędzonym. 

Po zajęciach, tak jak obiecałam, spotkałam się z nim w Rollerze. Jazda na torze pozwalała mi oczyścić umysł i trochę odetchnąć od wszystkiego, co miało miejsce w ostatnim czasie. Brunet także wydawał się zachwycony takim rozwiązaniem, ponieważ uśmiech nie schodził mu z twarzy. Momentami zastanawiałam się czy nie jest to czasem spowodowane słowami jego ojca, ale ostatecznie wolałam odrzucić od siebie pomysł. Było mi bardzo głupio z powodu wczorajszego zachowania i  z pewnością nie wynagrodziłabym mu tego złym nastrojem, dlatego odłożyłam tą kwestię na wieczór spędzony w samotności. 

- Uwielbiam z Tobą jeździć. - powiedział, kiedy opuszczaliśmy tor. 

- Ja też. - uśmiechnęłam się. - Od razu poprawia mi się humor.

- Przeze mnie czy wrotki? - zapytał, unosząc lekko brwi.

- Mogę wybrać obie opcje? - ponownie obdarowałam go delikatnym uśmiechem.

- Wolałbym, żebyś zdecydowała się na jedną z nich. - odparł, siadając na trybunach.

- Więc wybieram wrotki. - powiedziałam, zajmując miejsce obok.

Brunet najwyraźniej ani trochę się tego nie spodziewał, bo jego mina była po prostu bezcenna. Nie mogąc się powstrzymać, wybuchnęłam głośnym śmiechem, zwracając uwagę wszystkich osób na torze.

- Ranisz! - powiedział, chwytając się za serce. - A tak poważnie, to uwielbiam widzieć Cię uśmiechniętą. Twoje szczęście jest dla mnie najważniejsze.

Jego słowa sprawiły, że znowu wróciłam myślami do niedzielnego spotkania. Jego szczęście było dla mnie ogromnie ważne, ale nie potrafiłam pozwolić mu na spełnianie marzeń. Czułam się jak kompletna egoistka, która dba tylko o siebie, nie zważając na niego.

- Luna. - powiedział, machając mi ręką przed oczami. - Dalej tu jesteś, czy powinienem szukać Cię na Marsie?

- Myślę, że byłam już na Plutonie. - odparłam, wracając myślami na miejsce. - Wybacz, że znowu odpłynęłam.

- Można się przyzwyczaić. - uśmiechnął się, puszczając mi oczko. - Co jest?

- A co ma być? - udałam, że nie mam pojęcia o czym mówi.

- Znam Cię bardzo dobrze i widzę, że coś nie tak. O czym tak myślałaś? - zapytał, przyglądając mi się.

- Za niedługo mam sprawdzian i po prostu się stresuję. - skłamałam, nie mając pomysłu na nic lepszego.

- To nie to. Powiedz co tak naprawdę Cię martwi.

 Zaczęłam wpatrywać się w podłogę, próbując wymyślić coś wiarygodnego. Nie mogłam powiedzieć mu prawdy, kiedy był tak zadowolony z postawy ojca. Nie chciałam psuć tej relacji, na której tak bardzo zaczęło mu zależeć.

- Matteo. - usłyszałam głos za plecami.

Byłabym zapewne prze szczęśliwa i ogromnie wdzięczna osobie, która uratowała mnie od odpowiedzi, gdyby nie okazał się nią jego ojciec. Przymknęłam oczy na moment, chcąc jakoś opanować cisnące się do oczu łzy. Kiedy w końcu udało mi się zapanować nad emocjami, przywitałam się z mężczyzną jak gdyby nigdy nic. On także nie dawał po sobie poznać, jak bardzo nie chce widzieć mnie u boku swojego syna.

- Co tu robisz? - brunet był najwyraźniej równie zdziwiony co ja.

- Masz dzisiaj wizytę kontrolną. - wyjaśnił, wskazując na jego rękę. - Ściągnąłeś gips za wcześnie, więc muszą sprawdzić, czy wszystko jest dobrze.

- Faktycznie, zupełnie zapomniałem. - powiedział, chwytając się za głowę. - Przepraszam, ale naprawdę muszę iść. 

- Nie przejmuj się mną. I tak miałam się zaraz zbierać. - odparłam , posyłając mu delikatny uśmiech.

- Muszę tylko iść jeszcze do Tamary po dokumenty, które muszę dziś wypełnić i możemy wychodzić. Do zobaczenia w szkole. - tym razem zwrócił się do mnie, całując krótko w policzek. 

Zabrałam swoje rzeczy i chciałam wyjść zaraz za chłopakiem, ale gwałtowne i dość bolesne szarpnięcie za ramię, uniemożliwiło mi wykonanie tego ruchu. Odwróciłam się zdezorientowana w stronę mężczyzny, który jedynie uśmiechał się szyderczo.

- Z Tobą nie skończyłem. - powiedział, sprawiając, że miałam ochotę uciekać.

- Czego Pan jeszcze ode mnie chce? - zapytałam, bezradnym głosem.

- Dobrze wiesz, że chcę tylko, abyś wreszcie zostawiła go w spokoju. 

- Zrobię to tylko wtedy, kiedy on także będzie tego chciał. - odparłam, udając pewną siebie.

- Posłuchaj smarkulo. - uśmiechnął się kpiąco. - Zrobisz to co Ci każę tak czy tak, ale postanowiłem okazać Ci łaskę i mam dla Ciebie propozycję.

- Słucham? - tym razem naprawdę mnie wkurzył.

- Rozumiem, że nie jesteś na tyle inteligentna, żeby to zrozumieć, więc powiem najprościej jak potrafię. Zostaw mojego syna w spokoju, a dostaniesz za to sporą sumkę.

W życiu bym się nie spodziewała, że jego ojciec jest zdolny do czegoś takiego. Wiedziałam, że mnie nie cierpi, ale to już był szczyt wszystkiego. Kim trzeba być, żeby proponować mi coś takiego.

- Czy Pan naprawdę myśli, że może mnie przekupić?!

- Jesteś zwykłą, pustą dziewczyną, której zależy tylko na pieniądzach, więc myślę, że kilka tysięcy powinno załatwić sprawę. 

Mimo, że nie chciałam na to pozwolić, słowa mężczyzny okropnie mnie zabolały. Wyrwałam rękę z jego mocnego uścisku i wybiegłam z Rollera, zalewając się łzami. 

__________________

66! Co sądzicie? Mi się bardzo podoba to jak wyszedł i mam nadzieję, że wam również. Do następnego!

Kocham ❤

AleksandraStanicka rozdział dla Ciebie xd przynajmniej trochę tego Lutteo jest 😘

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz