53.

743 45 38
                                    

Po Openie pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i udaliśmy się do pobliskiego parku. Matteo cały czas trzymał mnie za rękę i uśmiechał się szeroko. 

- Dziękuję za tą piosenkę. Jest świetna. - odezwał się po chwili ciszy.

- Cieszę się, że Ci się podoba, ale na następnym Openie występujemy razem. - powiedziałam, wskazując palcem w jego stronę.

- Zastanowię się. - puścił mi oczko.

- Zawsze mogę zaśpiewać z jakimś innym chłopakiem... - powiedziałam, wpatrując się w innych ludzi spacerujących po parku. 

- Chyba mnie przekonałaś. - zaśmiał się cicho.

Spacery w jego towarzystwie były moim ulubionym zajęciem. Mogliśmy chodzić w kółko i rozmawiać o wszystkim co tylko przyszło nam do głowy. 

Usiedliśmy na jednej z mijanych ławek, nie przerywając rozmowy. Tym razem chłopak opowiadał mi o różnych zdarzeniach, które miały miejsce zanim pojawiłam się w Blake. W pewnych momentach nie mogłam się powstrzymać i wybuchałam głośnych śmiechem, na co brunet jeszcze szerzej się uśmiechał. 

- W to Ci nigdy nie uwierzę! - niemal krzyknęłam, znowu się śmiejąc.

- Ale tak było! Gaston do tej pory się wkurza, jak tylko o tym wspominam.

- W takim razie zapytam go o to w poniedziałek. - powiedziałam, wciąż mu nie wierząc.

- Zwariowałaś?! Zabije mnie jak się dowie, że Ci powiedziałem. - zaśmiał się.

- Koniec tego śmieszkowania. - powiedziałam stanowczo, starając się zrobić przy tym poważną minę. - Powiesz mi w końcu gdzie chcesz studiować? 

Brunet od razu spoważniał, wpatrując się w przestrzeń gdzieś za mną. Długo milczał, najwyraźniej myśląc nad tym co odpowiedzieć. Zanim jeszcze się odezwał, westchnął cicho patrząc mi w oczy.

- Chciałem studiować w Oxfordzie. - powiedział, wciąż obserwując jak zareaguję. 

- Oxford? - zapytałam całkowicie zaskoczona. - To świetnie. 

- Nie musisz udawać zadowolonej. - szepnął, uśmiechając się przy tym delikatnie.

- Nie chodzi o to, że się nie cieszę. Po prostu mnie zaskoczyłeś. 

- Spokojnie, nigdzie nie wyjadę. - złapał mnie za rękę. - Znalazłem już kilka dobrych uczelni w Buenos Aires i to właśnie na jednej z nich będę studiować. 

-Dlaczego rezygnujesz z Oxfordu na rzecz Argentyny? To jest ogromna szansa. 

- Nie ważne jak bardzo opłacalne jest uczenie się tam. Chcę zostać przy najważniejszej dziewczynie w moim życiu. - powiedział zupełnie poważnie.

- A co na to Twoi rodzice? Z pewnością nie chcieliby, żebyś zrujnował sobie przyszłość. - powiedziałam, unosząc brwi.

- Mama jest tego zdania co ja, a tatę prawie przekonałem, że mam rację. Poza tym studia tutaj wcale nie zniszczą mi planów na przyszłość. Nie musisz się martwić. 

- Nie chcę być powodem, dla którego rezygnujesz z takiej szansy. 

- Jesteś powodem wszystkiego co dobre w moim życiu. - powiedział, przysuwając się bardzo blisko mnie.

Chłopak przejechał dłonią po moim policzku i założył mi kilka kosmyków włosów za ucho. Uśmiechnął się lekko, intensywnie wpatrując się w moje oczy. Brunet delikatnie ujął mój podbródek i złączył nasze usta w krótkim pocałunku.

- Nigdy Cię nie zostawię. - szepnął, odrobinę odsuwając się ode mnie.

*Gaston*

Po Openie przy naszym stoliku zostałem tylko ja. Matteo (w podzięce za piosenkę) zabrał gdzieś Lunę, a Nina niestety musiała już iść. Kolejny weekend, podczas którego nie ma dla mnie czasu. Chyba powinienem zacząć się przyzwyczajać. Westchnąłem ciężko i wziąłem łyka soku, który stał nietknięty od prawie pół godziny.

- Skąd ten zły humor? - zapytała Ambar, siadając obok mnie.

- Tak jakoś. - odparłem wymijająco.

- Co Ci się stało? - zdziwiła się. - Wszystko w porządku?

- Dziwisz mu się? W jego sytuacji każdy byłby załamany. - odezwał się Simon, zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć. 

- Od kiedy masz takie pojęcie o moim życiu, żeby się w ogóle odzywać? - zapytałem, chyba zbyt ostro.

- Odkąd zobaczyłem Twoją dziewczynę z tym lalusiem. - zaśmiał się.

- Simon, skończ swoje gierki i daj nam w spokoju porozmawiać. - powiedziała, spoglądając na niego z wyrzutem.

- Z kim widziałeś Ninę? - dopytałem, marszcząc brwi.

- Przed momentem minąłem ją w parku, jak siedziała obok tego nowego, który jedzie z Luną w konkursie. Gdybym nie wiedział, że się spotykacie, pomyślałbym, że są razem. 

- Zabiję go! - krzyknąłem, zrywając się z miejsca.

- Czekaj! - krzyknęła blondynka, wybiegając za mną z Rollera. 

Mijałem dobrze znane mi uliczki, chcąc w końcu dotrzeć do parku. Musiałem się upewnić, że to co przed chwilą usłyszałem, było jedynie słabym żartem. Dziewczyna biegła za mną, wciąż wykrzykując moje imię.

- Zatrzymaj się w końcu! - krzyknęła, przerywając bieg.

- Muszę ją znaleźć. - powiedziałem, stając w miejscu.

- Najpierw się uspokój. Nie myślisz racjonalnie. Przecież to co powiedział Simon na dziewięćdziesiąt procent jest zwykłym kłamstwem.

- Dlatego właśnie muszę upewnić się, że jej tam nie ma. - ponownie ruszyłem przed siebie.

Blondynka nie dała za wygraną i dalej próbowała mnie przekonać do zmiany planów. Wykrzykiwaliśmy do siebie pojedyncze słowa, co dla mijających nas ludzi musiało wyglądać naprawdę komicznie, ale miałem to gdzieś. Musiałem znaleźć Ninę.

- Co wy tu robicie? - usłyszałem głos mojego przyjaciela i momentalnie się zatrzymałem. - I dlaczego krzyczycie na siebie jak nienormalni?

- Twój przyjaciel powiedział, że widział Ninę z Federico. - wytłumaczyłem, zwracając się do Luny. - Więc wybaczcie, ale muszę to sprawdzić.

Ruszyłem się z miejsca, starając się przejść każdą uliczką parku. Tak jak można się było spodziewać, Luna i Matteo dołączyli do Ambar i jej protestów. W końcu znalazłem się w części najbardziej oddalonej od Rollera. Widząc Ninę z tym chłopakiem, gwałtownie się zatrzymałem. Moi przyjaciele zdawali się także ich zauważyć, bo nagle ucichli i stanęli tuż za mną. Czułem się jakby ktoś kopnął mnie prosto w serce. Brunetka bez żadnego oporu całowała się z kuzynem mojego najlepszego przyjaciela. 

Zupełnie nie myśląc o tym co robię, szybkim krokiem ruszyłem w ich stronę. Chciałem mieć to wszystko daleko za sobą.

- Twój tata wyjeżdża do Europy? - zapytałem, siląc się na kpiący uśmiech. - Interesujące.

Gdy tylko usłyszeli mój głos, od razu odsunęli się od siebie. Nina ukryła twarz w dłoniach, a Federico wstał z ławki, podchodząc bliżej mnie. 

- Zanim cokolwiek zrobisz... - zaczął, ale nie miałem zamiaru go słuchać.

Zanim zdążyłem nad sobą zapanować, ścisnąłem dłoń w pięść i uderzyłem go prosto w twarz. Chłopak od razu upadł na ziemię, tracąc równowagę. 

______________________________

53! Spodziewaliście się tego? Przepraszam wszystkich fanów Gastiny! Mimo wszystko mam nadzieję, że podoba wam się rozdział i zostawicie coś po sobie. Bardzo dziękuję za 16 tysięcy wyświetleń! Następny pojawi się mam nadzieję za 2 dni 😘

Kocham ❤

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz