Jeździłam na torze, ciesząc się tym wspaniałym uczuciem. Gdy jeżdżę czuję, jakbym latała, a wszystko inne nie istniało. Bezbłędnie wykonałam jedną z figur i zatrzymałam się. Przy wejściu na tor, ujrzałam mojego przyjaciela. Od razu do niego podjechałam, chcąc się przywitać. Gdy byłam już bardzo blisko, obok chłopaka pojawiła się znajoma bondynka. Ambar chwyciła bruneta za rękę i odjechała w przeciwnym kierunku. Krzyczałam imię przyjaciela, ale Matteo nawet się nie odwrócił, ślepo podążając za dziewczyną.
Zerwałam się z łóżka i spojrzałam na zegarek. Piąta czterdzieści siedem. Jako, że zostało mi jeszcze trzynaście minut do planowanej pobudki, ponownie się położyłam.
Wiedząc, że wydarzenie z toru, miało miejsce jedynie w mojej wyobraźni, poczułam się dużo lepiej. Mimo, że w tym momencie nie jesteśmy razem, bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie, co by się ze mną stało, gdyby do siebie wrócili. Wiem, że jest to egoistyczne zachowanie z mojej strony, ale już niedługo będę gotowa, na ponowne związanie się z nim.
Gdy wybiła godzina szósta, opuściłam łóżko i udałam się do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanie. Zajęłam miejsce przy stole i zaczęłam jeść moje płatki z mlekiem. Mama widząc mój strój, spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami.
- Już Ci mówiłam. Przyjaciele. - powiedziałam wkładając do buzi kolejną porcję.
- Jasne, jasne. - zaśmiała się.
- Mamo! - krzyknęłam.
- No przecież Ci wierzę.
Zignorowałam moją rodzicielkę i dokończyłam śniadanie. Po włożeniu naczynia do zmywarki, udałam się do łazienki. Umyłam twarz oraz zęby i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w mundurek i usiadłam przy toaletce. Na rzęsy nałożyłam tusz, a usta pokryłam truskawkowym balsamem. Następnie rozczesałam włosy i upięłam kilka kosmyków z tyłu głowy. Gotowa do wyjścia, zabrałam swój plecak i udałam się na dół. Pożegnałam się z rodzicami i usiadłam w samochodzie.
Ambar przyszła dziesięć minut po mnie z wymalowanym kaprysem na twarzy.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie denerwuj mnie smarkulo. - powiedziała głosem pełnym jadu.
- Czyżby Matteo znowu Cię olał? - postanowiłam być dla niej tak wredna, jak ona dla mnie.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko wyjęła telefon i zajęła się pisaniem wiadomości, na co uśmiechnęłam się pod nosem. Kierowca wyjechał z terenu rezydencji, kierując się w stronę naszego liceum. Ja także wyciągnęłam telefon i szybko wystukałam wiadomość.
Do: Nina
" Kiedy będziesz? Ja jestem już prawie na miejscu. "Od: Nina
" Już jestem i właśnie siedzę z Gastonem na dziedzińcu. "Do: Nina
" W takim razie nie przeszkadzam "Schowałam telefon do kieszeni i spojrzałam na widok za oknem. Tino właśnie zaparkował obok naszej szkoły. Szybko opuściłam samochód i udałam się na dziedziniec, w poszukiwaniu Matteo.
- Cześć Kelnereczko. - usłyszałam za sobą głos przyjaciela.
- Witaj Królu Pawiu. - przywitałam się.
- Mam coś dla Ciebie. - powiedział otwierając plecak i wyjmując z niego białą koszulkę.
- Dziękuje bardzo. - powiedziałam, chcąc wziąć od niego moją nagrodę.
Chłopak schował koszulkę za plecami, nie pozwalając mi na zabranie jej.
- Nie ma tak łatwo. - zaśmiał się.
CZYTASZ
Amor Cambia Todo | Lutteo ✅
FanfictionLuna Valente to siedemnastoletnia brunetka o zielonych oczach, mieszkająca wraz z rodzicami w Argentynie. Jej pasją jest jazda i taniec na wrotkach. Rok temu musiała zostawić swoje poukładane życie w Cancun i wyjechać do Buenos Aires, gdzie nie znał...