- Co się dzieje? - zapytał wyraźnie zmartwiony.
- To był zły pomysł. Nie powinnam była doszukiwać się prawdy. Nie jestem gotowa, żeby go spotkać. - zaczęłam panikować.
- Musisz się uspokoić. - powiedział, gładząc kciukiem moją dłoń. - Niestety nie uda Ci się go spotkać. Roberto zmarł jakiś rok temu, ale w hospicjum leczy się jego brat i jestem pewien, że dobrze byłoby go odwiedzić.
- Jak to nie żyje?
- Był chory na serce i w dodatku miał już siedemdziesiąt dwa lata. Lekarze nie dawali mu zbyt dużo czasu.
- W takim razie myślisz, że naprawdę był moim ojcem? - zapytałam.
- Nie wiem, dlatego porozmawiamy dziś z jego bratem. - powiedział, kierując się do szkoły.
- Dziękuję, że zawsze przy mnie jesteś. Nie wiem co bym zrobiła bez Twojego wsparcia.
- Od tego jestem. Zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedział, uśmiechając się.
Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko wytarłam. Stanęłam na palcach i przytuliłam się do bruneta, który zaczął gładzić zdrową ręką moje plecy. Nie zwracając uwagi na innych uczniów oraz dzwonek, który niestety zabrzmiał kilka sekund temu, staliśmy przytuleni do siebie.
- Ten dzwonek dotyczył także Was. - powiedziała nauczycielka, która właśnie przechodziła obok.
Chłopak zaśmiał się cicho i wypuścił mnie z uścisku. Spuściłam głowę i szybkim krokiem skierowałam się do klasy.
~
Do końca zajęć nie wydarzyło się nic ciekawego. Musieliśmy jedynie wytłumaczyć Ninie i Gastonowi, co się stało z ręką Matteo. Jestem pewna, że chłopcy będą mi to wypominać conajmniej do końca roku szkolnego.
Równo z dzwonkiem opuściłam salę chemiczną i udałam się przed budynek. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami mieliśmy za moment jechać do hospicjum i prawdopodobnie odkryć prawdę. Nie ukrywam, że stres praktycznie zjadał mnie od środka.
- Gotowa? - zapytał Matteo, zatrzymując się obok mnie.
- Nie. - odpowiedziałam od razu.
- Będzie dobrze. Jeśli w którymś momencie poczujesz, że nie dajesz rady, wyjdziemy. Będę obok cały czas. - zapewnił.
- No dobrze. W takim razie jedźmy. - powiedziałam kierując się z nim w stronę parkingu.
Niecałe pół godziny później, znaleźliśmy się na miejscu. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia. Dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się, jak ma zamiar się z nim zobaczyć. Przecież nie pozwolą wejść do niego obcym osobom.
Gdy weszliśmy do środka, brunet kazał mi zaczekać i podszedł do kobiety stojącej przy kontuarze. Wypowiedział zaledwie kilka słów, a pielęgniarka pokiwała głową i zaczęła pokazywać mu trasę. Po chwili chłopak podszedł z powrotem do mnie i zaczął kierować nas w stronę odpowiedniej sali.
Dosłownie dwie minuty później, stanęliśmy przed drzwiami z numerem dwadzieścia trzy. Matteo spojrzał na mnie i nacisnął klamkę. Otworzył drzwi i po chwili znaleźliśmy się w środku.
- Dzień dobry. - powiedział chłopak, podchodząc do mężczyzny, który zajmował jedyne łóżko w tym pomieszczeniu.
CZYTASZ
Amor Cambia Todo | Lutteo ✅
FanfictionLuna Valente to siedemnastoletnia brunetka o zielonych oczach, mieszkająca wraz z rodzicami w Argentynie. Jej pasją jest jazda i taniec na wrotkach. Rok temu musiała zostawić swoje poukładane życie w Cancun i wyjechać do Buenos Aires, gdzie nie znał...