37.

933 65 19
                                    

- Co się dzieje? - zapytał wyraźnie zmartwiony.

- To był zły pomysł. Nie powinnam była doszukiwać się prawdy. Nie jestem gotowa, żeby go spotkać. - zaczęłam panikować.

- Musisz się uspokoić. - powiedział, gładząc kciukiem moją dłoń. - Niestety nie uda Ci się go spotkać. Roberto zmarł jakiś rok temu, ale w hospicjum leczy się jego brat i jestem pewien, że dobrze byłoby go odwiedzić.

- Jak to nie żyje?

- Był chory na serce i w dodatku miał już siedemdziesiąt dwa lata. Lekarze nie dawali mu zbyt dużo czasu.

- W takim razie myślisz, że naprawdę był moim ojcem? - zapytałam.

- Nie wiem, dlatego porozmawiamy dziś z jego bratem. - powiedział, kierując się do szkoły.

- Dziękuję, że zawsze przy mnie jesteś. Nie wiem co bym zrobiła bez Twojego wsparcia.

- Od tego jestem. Zawsze możesz na mnie liczyć. - powiedział, uśmiechając się.

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko wytarłam. Stanęłam na palcach i przytuliłam się do bruneta, który zaczął gładzić zdrową ręką moje plecy. Nie zwracając uwagi na innych uczniów oraz dzwonek, który niestety zabrzmiał kilka sekund temu, staliśmy przytuleni do siebie.

- Ten dzwonek dotyczył także Was. - powiedziała nauczycielka, która właśnie przechodziła obok.

Chłopak zaśmiał się cicho i wypuścił mnie z uścisku. Spuściłam głowę i szybkim krokiem skierowałam się do klasy.

~

Do końca zajęć nie wydarzyło się nic ciekawego. Musieliśmy jedynie wytłumaczyć Ninie i Gastonowi, co się stało z ręką Matteo. Jestem pewna, że chłopcy będą mi to wypominać conajmniej do końca roku szkolnego.

Równo z dzwonkiem opuściłam salę chemiczną i udałam się przed budynek. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami mieliśmy za moment jechać do hospicjum i prawdopodobnie odkryć prawdę. Nie ukrywam, że stres praktycznie zjadał mnie od środka.

- Gotowa? - zapytał Matteo, zatrzymując się obok mnie.

- Nie. - odpowiedziałam od razu.

- Będzie dobrze. Jeśli w którymś momencie poczujesz, że nie dajesz rady, wyjdziemy. Będę obok cały czas. - zapewnił.

- No dobrze. W takim razie jedźmy. - powiedziałam kierując się z nim w stronę parkingu.

Niecałe pół godziny później, znaleźliśmy się na miejscu. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wejścia. Dopiero teraz zaczęłam zastanawiać się, jak ma zamiar się z nim zobaczyć. Przecież nie pozwolą wejść do niego obcym osobom.

Gdy weszliśmy do środka, brunet kazał mi zaczekać i podszedł do kobiety stojącej przy kontuarze. Wypowiedział zaledwie kilka słów, a pielęgniarka pokiwała głową i zaczęła pokazywać mu trasę. Po chwili chłopak podszedł z powrotem do mnie i zaczął kierować nas w stronę odpowiedniej sali.

Dosłownie dwie minuty później, stanęliśmy przed drzwiami z numerem dwadzieścia trzy. Matteo spojrzał na mnie i nacisnął klamkę. Otworzył drzwi i po chwili znaleźliśmy się w środku.

- Dzień dobry. - powiedział chłopak, podchodząc do mężczyzny, który zajmował jedyne łóżko w tym pomieszczeniu.

Amor Cambia Todo | Lutteo ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz