#11 Pero

894 104 11
                                    

Sam fakt rozłąki z Kamilem bolał mnie niemiłosiernie, ale kiedy odgrywałem tę scenę pod schodami domku Polaków czułem się jak Romeo, tylko sto razy przystojniejszy i mądrzejszy. Kiedy byłem w domu nie wiedziałem co ze sobą począć, korciło mnie, żeby do niego napisać albo zadzwonić, ale wtedy przypominałem sobie, że nasz związek nie jest na poważnie, a takie narzucanie się będzie trochę chamskie, chociaż przecież ja jestem chamski, więc taka zagrywka by do mnie pasowała. Ale Kamil miał swoje życie, a ja póki co nie powinienem się w nie pchać z butami, miałem jednak nadzieję, że to z biegiem czasu się zmieni i jego życie stanie się naszym wspólnym.

Oczywiście gdybyśmy faktycznie zdecydowali się na taki krok, to dałbym mu wolną rękę. Niech sobie spędza czas z kim chce i gdzie chce, tylko dwa tygodnie wcześniej musiałby złożyć podanie na pozwolenie o wyjście. Kiedyś Mina wyciągnęła mnie siłą do kina, na jakiś babski, ale zboczony film. 50 twarzy kogoś tam, nieważne kogo. Zauważyłem pewne podobieństwo między mną a głównym bohaterem. Obaj kochamy mieć wszystko pod kontrolą, mieć poukładane życie i istotny wpływ na zachowania innych. W pozostałych kwestiach się różnimy. Tam główny bohater lubił się ostro zabawić, a ja? O ile byłem strasznie agresywny, o tyle w łóżku uwielbiałem delikatność, sprawy łóżkowe traktowałem jak sztukę, a sztukę należy podziwiać i traktować z szacunkiem.

Usłyszałem, że ktoś puka do drzwi, spojrzałem przez judasza i zobaczyłem moich młodszych braci, co ich tu przywiało - zaraz miałem się przekonać. Kiedy otworzyłem ich drzwi weszli jakby byli u siebie, Domen rzucił się na kanapę, a Cene usiadł na krześle przy stole i zaczął czytać książkę, którą tam zostawiłem. No świetnie, zgraja dzieciaków opanowała moje mieszkanie.

- Możecie mi powiedzieć co tak właściwie tu robicie? - zapytałem.

- Jak to co? Sprawdzamy czy wszystko z tobą w porządku, czy nie leżysz i nie płaczesz w poduszkę, że Kamila tu nie ma. - odparł Domen.

- Nie słuchaj go, do rodziców przyszli znajomi, a dobrze wiesz jakie ich spotkania są żenujące, więc postanowiliśmy się schować u Ciebie. - sprostował Cene.

No cóż, nie mogłem nie przyznać mu racji. Na takich spotkaniach najczęściej rozmowy skupiają się wokół nas. "Och, moja kochana, ale te twoje dzieciaki zdolne, bla bla bla". Usiadłem na parapecie i patrzyłem przez okno, kiedy nagle podszedł do mnie Domen.

- No dalej, zadzwoń do niego - powiedział - Przecież widzę jak co chwilę spoglądasz na ekran. Jestem młodszy, ale dam Ci jedną dobrą radę. Wiesz jak to jest, dziewczyny lubią kiedy to facet pisze do nich pierwszy, a nie czeka aż to one się odezwą, idąc tym tropem, może zaimponujesz Kamilowi dzwoniąc do niego. Pomyśl o tym.

Oczywiście, że o tym pomyślałem, ale Domen nie wiedział jak się sprawy tak na prawdę mają, nie mogłem dać po sobie poznać, że to wszystko to ściema, więc stwierdziłem, że może faktycznie zadzwonię, a potem kiedy bracia już stąd zniknę wytłumaczę Kamilowi, że musiałem tak zrobić, żeby przypadkiem się nie kapnęli co i jak. Wykręciłem jego numer, miałem nadzieję, że odbierze i choć przez chwilę usłyszę jego głos. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci sygnał, czwarty sygnał... Cisza, nikt nie odebrał. Włączyła się sekretarka, ale nie było sensu się nagrywać i tak nie wiedziałem co mógłbym powiedzieć. Odłożyłem telefon, Domen pokręcił wolno głową i powiedział:

- Może jest zajęty, nie łam się tak, Peter.

Ale ja wiedziałem, że on nie jest zajety, po prostu nie chciał ze mną rozmawiać. Muszę przestać myśleć o nim jak o swoim facecie, muszę przestać łudzić się, że z tego kiedykolwiek coś będzie. Jedyne co mi pozostało to marzenia, które nigdy nie staną się rzeczywistością. 

lost || proch Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz