Zatrzymałem się, nie miałem już sił iść za nim. Byliśmy obok siebie, a dzieliła nas przepaść, której nie mogłem pokonać. Kamil był dla mnie jak gwiazda na niebie, widziałem go, miałem świadomość, że on tu jest, ale nie mogłem go dotknąć. Pocałowałem go i spieprzyłem całą sprawę, teraz już chyba nigdy nie spojrzy na mnie tak jak wcześniej. Miałem nadzieję, że może ten pocałunek wszystko zmieni, że Kamil zacznie patrzeć na mnie jak na potencjalnego partnera. Teraz mam tylko nadzieję, że nie zostawi mnie, nie porzuci, nie postanowi zakończyć tej farsy.
Wróciłem do swojego pokoju hotelowego, jakiś czas później przyszedł do mnie Domen, zobaczył, że jestem nie w humorze, wyszedł i miałem nadzieję, że już nie wróci. Nie przyszedł ponownie, ale zamiast niego pojawił się Hayboeck.
- Cześć Peter, Domen mówił, że jesteś nie w sosie, i że mam z Tobą pogadać, więc jestem. Jak mogę Ci pomóc? - zapytał.
- Mi się chyba już nie da pomóc. Michael, jak to było z Tobą i Kraftem, ale całkiem na początku?
Michael usiadł na krześle, założył nogę na nogę i spojrzał w sufit, zastanawiał się chwilę nad odpowiedzią, a potem odparł:
- Początki zawsze są trudne, Peter. To jak z nauką jazdy na rowerze. Wsiadasz, jedziesz parę metrów, a potem się wywracasz. Szczegół tkwi w tym, żeby się nie poddawać. Nieważne ile razy upadniesz, zawsze podnosisz się i próbujesz dalej. Na początku myślałem, że Kraft nigdy nie pokocha mnie tak jak ja jego, ale dzielnie trwałem przy nim, pomagałem mu, wiele razy powtarzałem jak bardzo jest dla mnie ważny, i z czasem też się zakochał. A teraz jest jak jest, oczywiście czasami mamy problemy, ale wspólnie je rozwiązujemy. Wiesz w dzisiejszych czasach ludzie zamiast walczyć o miłość po prostu rzucają ją w kąt i szukają innej, nowej, bezproblemowej, ale nie na tym rzecz polega. Trzeba być wytrwałym i walecznym, a wtedy osiągnie się wszystko co się chce.
Miał trochę racji, muszę walczyć dalej, może faktycznie z biegiem czasu wszystko się pozmienia. Nagle usłyszałem pukanie do drzwi, podszedłem, żeby je otworzyć. Przed drzwiami stał Kraft.
- Jest tutaj może Michi? - zapytał.
- Jest, śmiało możesz wejść. - odparłem.
Kraft podszedł do Hayboecka i delikatnie pocałował go w policzek, Michael uśmiechnął się do niego i ręką wskazał, żeby usiadł mu na kolanach.
- Jaki jest wasz sekret? Jesteście tacy szczęśliwi, tacy zadowoleni. Na pewno macie jakiś powód.
Spojrzeli sobie w oczy, aż w końcu ciszę przełamał Kraft.
- To żaden sekret. Po prostu mamy siebie. - przeczesał dłonią włosy Michaela - Poznaliśmy się, zaprzyjaźniliśmy, pokochaliśmy, a reszta przyszła przy okazji.
- Racja, bez Kraftiego mój świat straciłby barwy. Mój mały kochany skrzat - powiedział i cmoknął go w czoło.
Widok tej dwójki szczęśliwej dawał mi nadzieję, ale przy okazji bolał jak cholera. To moglibyśmy być my, gdyby tylko Kamil nie bał się miłości. Gdyby tylko nie uciekał przed uczuciem. Gdyby tylko dał nam szansę.

CZYTASZ
lost || proch
ФанфикLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...