#38 Kamil

701 96 15
                                    

Nie wiedziałem czego się spodziewać po telefonie od Petera, nie wiem na co ja liczyłem, że zapyta mnie o co chodzi, że przeprosi za to, że nie odbierał. Byłem głupi. Tak bardzo głupi. Chciałem mu wszystko wyjaśnić, ale nie było sensu skoro i tak nie chce mnie już w swoim życiu. Może i lepiej, nie będę musiał z nim zrywać w Planicy. Może lepiej, że sytuacja rozwiązała się w taki sposób. Ja przecierpię swoje, on zrobi to samo i oboje o tym zapomnimy, tak się tylko łudziłem.

Reszta weekendu minęła fatalnie, zadręczałem się, że wszystko spieprzyłem, myślałem dlaczego Markus to zrobił, myślałem co z Peterem, wielokrotnie próbowałem porozmawiać z jego braćmi, ale oni nie chcieli. Widocznie Domen już powiedział bratu swoje, a i Pero coś do tego wtrącił. Przez Markusa cała ich rodzina mnie znienawidziła, a ja nadal nie wiedziałem o co chodziło.

Peter prosił, żebym się z nim nie kontaktował. Oczywiście zalecałem się do jego prośby, chociaż jakieś sto razy dziennie chciałem ją złamać. Korciło mnie, żeby napisać albo zadzwonić, ale po chwili przypominałem sobie jego słowa i rzucałem telefon byle gdzie.

Kiedy w poniedziałek opuszczaliśmy hotel widziałem jak Cene na mnie patrzy, nie było przy nim Domena, więc postanowiłem podejść i spróbować z nim porozmawiać.

- Cene, proszę, chociaż ty mnie wysłuchaj. Spróbuj przekonać Petera, żeby ze mną porozmawiał. Proszę powiedz mu, że wszystko jest inaczej. Błagam zrób coś.

Spojrzał na mnie, przez chwilę się wahał, ale ostatecznie przytulił mnie i wyszeptał mi do ucha.

- Kamil, ja Ci wierze. Spróbuje przemówić Peterowi do rozsądku, ale nic nie obiecuje. Musisz trzymać kciuki.

***

Na lotnisku moi koledzy patrzyli na mnie nieco zmartwieni. Maciek z Piotrkiem postanowili ze mną pogadać:

- Kamil co się dzieję, od kilku dni jesteś jakiś nie w sosie? Stało się coś, ktoś umarł? - zapytał Piotrek.

- Markus mnie pocałował, a Domen w tym momencie zrobił zdjęcie, które wysłał Peterowi. Nie chce teraz ze mną gadać, a ja nawet nie wiem o co chodziło Eisenbichlerowi.

Moi koledzy spojrzeli na siebie, wymienili porozumiewawcze spojrzenie.

- Okej, chcieliśmy Ci tego oszczędzić, ale to zaczyna się robić trochę dziwne. Markus to kochanek... twojej Ewy. Widziałem ich raz, ale myślałem, że to tylko przyjaciele czy coś, ale teraz to. Myślę, że Ewka ma coś z tym wspólnego. Nie wiem co, ale lepiej na nią uważaj. A właściwie na nich - powiedział Maciek.

Za co Ewa miała by się mścić? Przecież nic jej nie zrobiłem, to raczej ja powinienem robić jej na złość za wszystkie krzywdy jakie mi wyrządziła. To ja byłem w tym związku ofiarą, to ja powinienem zniszczyć jej życie, ale nie miałem odwagi.

Kiedy dotarłem do domu nie zastałem jej, wziąłem walizkę do pokoju i postanowiłem zrobić sobie kawę. Na stole w kuchni leżała karteczka, na której widniały słowa nakreślone jej pismem.

"Przyjdę po resztę rzeczy we wtorek. Wtedy sobie porozmawiamy, musimy sobie wszystko wyjaśnić."

lost || proch Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz