O czym marzę? Zacząłem zastanawiać się w myślach na czym mi najbardziej zależy. Chciałbym w końcu znowu mieć normalne życie. Poukładać sobie sprawy z Ewą, stać się na powrót doskonałym małżeństwem. Chciałbym, żeby Peter przestał mnie kochać, żeby przestał się łudzić, że mamy jakąś przyszłość. Chciałbym, żeby ten sezon już się skończył, a ja wróciłbym do domu i zapomniał o wszystkim co się działo. O Peterze, o moich przegranych, o wszystkich problemach.
Chciałbym znowu być szczęśliwy.
- Nie wiem - skłamałem, bo co innego miałbym mu teraz powiedzieć - Na tę chwilę chyba wszystko jest okej, mam Ciebie i to mi wystarcza - odparłem bez żadnego zawahania, chociaż to co powiedziałem było bardzo dalekie od prawdy.
Pero uśmiechnął się a potem pocałował mnie w policzek. Czasami zachowywał się jak zakochany nastolatek. To było strasznie dziwne, kiedy go poznałem był agresywny i chamski, a teraz, z każdym dniem stawał się potulny jak baranek. Oczywiście miał te swoje ataki, ale zazwyczaj kiedy pokłócił się ze mną. Czyżby miłość mu pomagała? Zaczynałem mieć lekkie obawy, za dwa tygodnie Planica, a tam mam zamiar ostatecznie zakończyć tę szopkę, ale jak na to zareaguje Pero. Nie chce wiedzieć co będzie ze mną, jeżeli wpadnie w szał. Wszystko szlag trafi.
Nie chce mieć wyrzutów sumienia, po tym jak go potraktuje, dlatego muszę mu w ciągu tych dwóch tygodni wynagrodzić to co go czeka. Może złudzenia zamydlą mu oczy, a może po prostu mu przejdzie, chociaż na to widziałem marne szanse.
Kiedy obejrzeliśmy już całą wystawę przyszedł czas wrócić do hotelu. Pomogłem Peterowi ubrać kurtkę, a potem sam ubrałem swoją. Wziąłem parasol, ale okazało się, że już przestało padać.
- Twój kolega nie pytał się gdzie wychodzisz o tej porze? - zapytał Peter.
- Coś ty, był tak zapatrzony w książkę, że pewnie nawet nie zauważył, że wyszedłem. A jak wrócę to zakładam, że go nie będzie, bo mówił, że idzie grać w pokera u Piotrka, banda hazardzistów - zaśmiałem się.
Pero wyglądał na strasznie zmęczonego, więc nawet nie próbowałem go zagadywać rozmową. Odprowadziłem go do jego pokoju, przypilnowałem, żeby się przebrał, a kiedy położył się w łóżku po chwili już zasnął. Naciągnąłem na niego kołdrę i pocałowałem go w czoło. Wyszedłem, zamykając drzwi najciszej jak tylko potrafiłem. Niech się wyśpi, pewnie jeszcze emocje po wczorajszym dniu nie opadły.
Kiedy już miałem wchodzić do swojego pokoju, wpadłem na pewien pomysł. Cała nasza historia, miała mieć zakończenie mało korzystne dla Petera, przeze mnie poczuje się wykorzystany jak zwykła szmata. Ale sprawię, że nasz ostatni wspólny dzień, będzie dla niego niezapomniany. Pero zawsze ma pokój w hotelu sam, podejrzewałem, że w Planicy też tak będzie, więc może spędzę z nim noc, chociaż na samą myśl przechodzą mnie ciarki. Nigdy jeszcze nie byłem w łóżku z facetem, i nie wiedziałem do końca jak to wszystko ma wyglądać, ale może Pero wie.
Wyszedłem z hotelu i udałem się z powrotem na wystawę, zdjąłem obraz, który spodobał się Peterowi ze ściany i udałem się z nim do pomieszczenia, w którym siedziały panie pracujące w budynku. Położyłem zdjęcie na biurku i zapytałem:
- Czy można to kupić?
Kobiety zebrane w pomieszczeniu spojrzały na mnie krzywo.
- Nie, te fotografie nie są na sprzedaż. - odparła jedna z nich.
- Jestem w stanie zapłacić każdą cenę. Każdą.
CZYTASZ
lost || proch
FanfictionLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...