Po naszej kłótni Ewa nie wróciła do domu. Znaczy się wróciła, ale w momencie kiedy mnie nie było, zabrała kilka swoich rzeczy i zniknęła. Podejrzewałem, że pojechała do matki, ale nie miałem takiej pewności. Może właśnie teraz siedzi u jednego ze swoich kochanków.
Kiedy sponiewierała mnie jak psa i opuściła nasze wspólne mieszkanie, postanowiłem, że kiedy tylko wróci każę jej spakować wszystkie swoje rzeczy i zniknąć z mojego życia. Jutro miałem wyjechać na konkurs, a jej nadal nie było w domu. Miałem nadzieję, że uda mi się załatwić całą sprawę przed konkursem w Planicy. Wraz z końcem sezonu musiałem zakończyć parę rzeczy, a pierwszy w kolejności był związek z Ewą, która i tak miała mnie za nic. Po co ona właściwie jeszcze ze mną była? Pewnie z litości.
Gdy tak zastanawiałem się nad tym wszystkim zadzwonił mój telefon. Na ekranie pojawił się numer, którego nie znałem, ale postanowiłem odebrać.
- Halo, kto mówi? - zapytałem z lekką niepewnością w głosie.
- Cześć, tu Domen. Wziąłem twój numer z telefonu Petera, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Po co tak w ogóle Domen do mnie dzwonił, no tak, pewnie źle z Peterem, a jako, że udajemy związek, to nie powinienem się dziwić, że jestem pierwszą osobą, o której jego brat pomyślał.
- Coś nie tak z Peterem? - zapytałem.
- Nie - odparł - Albo tak. Pero przyszedł dzisiaj na trening, ale kiedy chciał pokazać wszystkim jaki to on nie jest super, po prostu upadł na ziemię i się załamał. Rozpłakał się jak małe dziecko. Na pewno nie będzie go na najbliższym konkursie, a jego występ w Planicy też stoi pod znakiem zapytania. Mógłbyś do niego później zadzwonić, tak za parę godzin, teraz Cene położył go spać. A po tabletkach Pero śpi jak zabity.
- Dobrze, zadzwonię koło 20.
- Dziękuję Kamil, dziękuję, że jesteś takim wsparciem dla Petera. Dzięki Tobie ma coraz mniej ataków, chyba masz na niego dobry wpływ, ale ta miłość potrafi zdziałać cuda - powiedział - Już Ci nie przeszkadzam. Widzimy się jutro.
Połączenie się zakończyło. A ja stałem jak wryty w ziemię. Mam zbawienny wpływ na Petera, ale to wszystko w końcu się skończy. To była druga rzecz, którą chciałem zakończyć wraz z końcem sezonu. Chciałem wyrzucić wszystkie myśli o Peterze ze swojej głowy.
Stanąłem przed lustrem i spojrzałem na swoją zmarkotniałą twarz. Zauważyłem na swoim czole pierwszą małą zmarszczkę, a na mojej głowie pojawił się pierwszy siwy włos. Starość powoli zaczynała mnie doganiać. Życie wystarczająco dało mi w kość. Żona, która traktuje mnie jak śmiecia. Kłopoty z moim kolanem. A teraz Pero. Patrzyłem w lustro i nie potrafiłem się przyznać do tego, że ja też zaczynałem się w nim zakochiwać. To było dla mnie za trudne. Z jednej strony chciałem być blisko niego, być częścią jego życia, wspierać go każdego dnia, ale z drugiej bałem się. Ale czego? Tego, że Peter jest porywczy i pewnego dnia może zrobić mi krzywdę, tego co powiedzą o tym wszystkim dziennikarze. Bałem się, że kiedyś skrzywdzę go tak, że Pero już nigdy nie będzie chciał widzieć mnie na oczy. Bałem się konsekwencji jakie wiązały się z naszym związkiem. Dlatego chciałem to wszystko zakończyć. Ostatni raz spojrzałem w lustro, uśmiechnąłem się delikatnie i wyszeptałem sam do siebie:
- Jesteś tchórzem, Kamil. Jesteś tchórzem...
CZYTASZ
lost || proch
FanfictionLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...