Kamil podczas rozmowy ze mną wyglądał na bardzo zdenerwowanego, jakby się czegoś bał, coś przeczuwał. Ten nastrój udzielił się i mi, może wczoraj zrobiłem coś źle, jakoś go skrzywdziłem. Szukałem jakiegokolwiek sensownego powodu takiego zachowania z jego strony, ale naprawdę nie potrafiłem znaleźć żadnego konkretu.
Zanim przyszedł do mojego pokoju, żeby ruszyć ze mną na spacer w miejsce, które lubiłem, postanowiłem się jakoś przygotować. Wszedłem pod prysznic, strumienie zimnej wody wypłukiwały ze mnie resztki ostatniej nocy, zapach Kamila, zastąpił zapach żelu pod prysznic. Jedyne wspomnienia, które mi pozostały po tamtym wieczorze, to te w mojej głowie, no i fotografia, którą Kamil przyniósł mi w ramach przeprosin. Ogoliłem się, użyłem wody kolońskiej o tak intensywnym zapachu, że kiedy oddychałem, wdzierała się do mojego gardła i wywoływała napad kaszlu. Chciałem być tego dnia dla Kamila idealny, liczyłem, że to właśnie dzisiaj powie mi co do mniej czuje, czekałem na tę chwilę tak długo. Chciałem, żeby była to najwspanialsza chwila mojego życia.
Kiedy byłem już gotowy, usłyszałem ciche pukanie do drzwi, po jego tempie, stwierdziłem, że to na pewno Kamil. Otworzyłem drzwi, stał przede mną, ale nie wyglądał najlepiej. Jakby coś go trapiło, ale to przecież Kamil, on ciągle ukrywałby tylko swoje problemy i nie dzielił się nimi z nikim innym niż z własnym lustrzanym odbiciem. W końcu się odezwał:
- No to Pero prowadź, pójdę wszędzie tam gdzie ty.
Wyszliśmy z hotelu, wziąłem ze sobą latarkę, wiedziałem, że tam gdzie go prowadzę nie ma światła, nie chciałem, żebyśmy zabłądzili, albo co gorsza wpadli w jakąś dziurę w lesie. To by dopiero było efektowne zakończenie naszej wyprawy, dwóch facetów po kolana w błocie.
Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce, zza drzew wyłoniło się wejście do jaskini. Planica to piękne miejsce, które ma mnóstwo tajemnic, jaskinia w jednej z gór do nich należy. Czasami przychodziłem tutaj, zazwyczaj sam, raz jeden jedyny przyprowadziłem tu Minę, to właśnie tu powiedziałem jej, że ją kocham. Z tym miejscem wiązała się masa dobrych wspomnień, chciałem, żeby to co teraz powie Kamil stało się jednym z tych wspomnień, ale zawiodłem się i to bardzo.
- Kamil wyglądasz jakoś dziwnie, chcesz mi o czymś powiedzieć? - zapytałem.
- Tak właściwie, to musimy porozmawiać. Wiesz koniec sezonu, chce zamknąć pewien etap w swoim życiu, z Ewą już zerwałem, ale została mi jeszcze jedna rzecz do zakończenia. - odparł.
Boleśnie zdałem sobie sprawę z tego o czym mówi, pierwsza igła została wbita w moje serce, a potem zaczął wkłuwać w nie tysiące małych szpilek. Podszedł do mnie i położył swoją dłoń na moim policzku.
- Pero, wiem, że mnie kochasz, ale to nie ma prawa bytu. Chce dla Ciebie jak najlepiej, wiem, że pewnie za jakiś czas poznasz niespotykanie piękną kobietę i oddasz jej swoje serce. Znajdziesz swoje szczęście. A ze mną marnowałbyś tylko czas. Nie jestem wart twej miłości. Jestem starym dziadem z osobowością pokręconą jak świński ogon, jestem tchórzem, nie mam na nic odwagi. Pero, robię to dla twojego dobra. - powiedział i pocałował mnie w policzek, a potem odszedł, kiedy znajdował się już przy wyjściu z jaskini odwrócił się do mnie i rzekł - Żegnaj, Pero, mam nadzieję, że kiedyś mi wszystko wybaczysz.
Nie odpowiedziałem mu nic, kiedy znikł mi z oczu, wszystko boleśnie mnie zaatakowało. Wkurzyłem się, a potem zacząłem kopać nogą na oślep, aż uderzyłem w jakiś wielki kamień, poczułem przeszywający ból i upadłem.
CZYTASZ
lost || proch
FanfictionLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...