Czekałem na dole aż Kamil odda swój ostatni skok. Dla mnie nie było już nawet szans na pierwszą dziesiątkę, ale on nadal miał możliwość zajęcia dobrej lokaty. Nawet warunki mu sprzyjały, miał wiatr pod narty, więc trzymałem za niego kciuki najmocniej jak tylko mogłem, aż rozbolały mnie palce. Kamil zawsze wyglądał jak ptak w locie, jak feniks, który nawet po upadku, odrodzi się z popiołów. Fascynowało mnie to tak bardzo, że kiedy nie miałem co robić w środku tygodnia, to puszczałem sobie jego skoki na youtube i po prostu na nie patrzyłem, kalkulowałem, próbowałem zrozumieć jak on to robi, ale chyba tylko on jeden miał do tego taki dar.
Jak to się stało, że się w nim zakochałem? To dość długa historia. Często go widywałem, często z nim rozmawiałem. Sam dobrze nie pamiętam, w którym dokładnie momencie poczułem, że go kocham. Ale z czasem jego głos zaczął być dla mnie jak melodia z ulubionej piosenki, chciałem go słuchać, chciałem mieć go cały czas przy sobie, ale bałem się mu o tym powiedzieć. Dusiłem wszystko w sobie, to zamieniało się w moją agresję, aż pewnego dnia po prostu powiedziałem mu o wszystkim. I wtedy moje napady złości pogłębiły się przez jego odpowiedź. "Zostańmy przyjaciółmi" - te słowa cały czas rozbrzmiewały w mojej głowie.
Być może się mnie bał? Zresztą aktualnie chyba każdy czuł do mnie jakiś lęk, nawet moi bracia. Widzieli Minę po jednym z moich ataków, widzieli jej krew na moich pięściach, słyszeli jej krzyk, odciągali mnie od niej i w taki sposób uderzyłem także Cene, poruszałem rękoma na oślep. Dopiero po fakcie zdałem sobie sprawę, że jestem niebezpieczny. Chodziłem do psychologa, próbowałem z tym walczyć, ale ataki tylko lekko straciły na sile, cały czas się pojawiały. Nawet psycholog stwierdził, że chyba już nic mi nie pomoże, że może to z czasem przejdzie, w momencie kiedy całe moje życie się poukłada, te ataki być może znikną. Cholernie tego pragnąłem.
Kamil zajął drugie miejsce, zaraz za Kraftem. Można się było tego spodziewać. Od kiedy Stefan związał się z Hayboeckiem, latał jak natchniony. Miłość niosła go w powietrzu. Lubiłem ich, ale w hotelu wolałem mieć pokój z dala od nich. Dlaczego? Skrzypiące łóżko słyszane przez pół nocy nie sprawi, że będę rano wypoczęty i szczęśliwy. Podszedłem do grupki skoczków, która zleciała się przy zwycięzcy. Był wśród nich też Kamil.
- Gratulacje Stefan - podałem mu rękę - no i Tobie Kamil też gratuluje, świetnie się spisałeś - objąłem go ramieniem.
Kamil uśmiechnął się lekko, ale w jego oczach widziałem, że jest zdziwiony moim zachowaniem, uniosłem brwi, żeby zasugerować, że przedstawienie nadal trwa. Wtulił się w moje ramiona, a krew w moich żyłach zaczęła się gotować.
- To jak? Gdzie idziemy uczcić twoje drugie miejsce? - zapytałem.
- Przecież nie możemy się z tym aż tak obnosić - wyszeptał mi do ucha - Co jeśli dziennikarze coś wywęszą?
- Oj Kamil, to już przyjaciele nie mogą iść razem do baru? Czy tam nawet gdzieś na kawę. Już nie zgrywaj takiego niedostępnego.
- Okej - odparł - o 20 przy skoczni, będę czekał.
Spojrzałem mu prosto w oczy i uśmiechnąłem się do niego tak szeroko, że skóra na mojej twarzy naprężyła się do tego stopnia, że zaraz mogłaby pęknąć. Zaśmiał się pod nosem. A wtedy spojrzałem na moich braci, którzy patrzyli na całą tę scenę z uznaniem w oczach, zanim odeszli przybili sobie piątkę i pomachali w moją stronę na pożegnanie.
CZYTASZ
lost || proch
Hayran KurguLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...