Kilka minut po wysłaniu smsa, usłyszałem pukanie do drzwi, byłem pewien, że to Kamil. Uchyliłem lekko drzwi i najpierw zlustrowałem go przez szparę, stał tam w koszulce z krótkim rękawkiem i nieco przetartych jeansach, w ręku trzymał jakąś wielką paczkę, po kształcie zgadywałem, że to jakiś obraz. Otworzyłem drzwi szerzej i ręką dałem mu znać, że może śmiało wejść.
Kamil niepewnie rozejrzał się po pokoju, nie wiem czego tam szukał, ale po chwili obserwacji usiadł na krześle w kącie pokoju. Ja usadowiłem się na skraju łóżka, siedzieliśmy może metr od siebie, ale czułem jakby dzieliły nas kilometry nie do pokonania. Położył swój pakunek na stole, przełknął ślinę, ale nadal nic nie mówił, więc odezwałem się ja.
- Słucham, masz teraz czas, żeby się wytłumaczyć, a ty nic nie mówisz.
Kamil spojrzał się na mnie.
- Nie wiem jak mam zacząć - powiedział - To wszystko wina Ewy, a zaczęło się od tego, że upadłeś. Ewka oglądała wtedy skoki, a kamera najechała na nas w momencie kiedy cię przytulałem, ona zaczęła coś podejrzewać, kiedy wróciłem spytała o ciebie a ja trochę nerwowo zareagowałem. Wtedy upewniła się, że coś jest na rzeczy. Spotyka się z Markusem, więc poprosiła go, żeby zrobił mi na złość, i kiedy zauważył, że idę do pokoju a za mną idzie Domen to się na mnie rzucił i mnie pocałował. To nie moja wina, nie moja.
Spojrzałem na niego, najpierw zrobiłem wściekłą minę, Kamil spuścił głowę w dół, a wtedy ja zacząłem się śmiać, na co on zareagował zdziwieniem.
- Kamil wiem, że to nie twoja wina. Wyglądałeś jak piesek, który boi się konsekwencji tego, że załatwił się w kuchni. Markus do mnie dzwonił i wszystko powiedział, zapomniał tylko wspomnieć, że ma romans z Twoją żoną. - powiedziałem.
- W zasadzie to moją "jeszcze" żoną. We wtorek była u mnie z Markusem, zabrała resztę swoich rzeczy i wtedy zdecydowaliśmy, że czas na rozwód. Widzisz udało mi się załatwić to jeszcze przed końcem sezonu - odparł.
Zacząłem bić brawo.
- No proszę, Kamil, jestem z ciebie dumny. Szkoda tylko, że Ewa odeszła do Markusa. Nie boli cię to? - zapytałem.
- Po tym co Markus powiedział mi we wtorek, to ani trochę mnie to nie boli.
Zastanawiałem się co też takiego mógł mu powiedzieć Eisenbichler, ale nie chciałem być dociekliwy i dopytywać. Najważniejsze, że Kamil wreszcie rozstał się ze swoją żoną. Moje serce przepełniła radość, może w końcu otworzy oczy i zrozumie, że też mnie kocha. Może jest jeszcze dla nas jakaś nadzieja.
Kamil podniósł się krzesła i zabrał paczkę, którą zostawił na stole. Spojrzał na mnie i powiedział:
- Tak właściwie to mam coś dla ciebie, byłem pewien, że będziesz się wkurzał, więc kupiłem coś, żeby móc cię przekupić - uśmiechnął się.
Rozerwałem ozdobny papier, a w środku ujrzałem fotografię, która spodobała mi się wtedy na wystawie. To był chyba najcudowniejszy prezent jakiego mogłem się spodziewać, na pewno zawiśnie w moim mieszkaniu w jakimś wyszukanym miejscu, w końcu to prezent od Kamila, ale coś mi się nie zgadzało.
- Zaraz, zaraz, przecież na wystawie byliśmy jeszcze zanim wyszła ta cała afera. - powiedziałem.
- Kupiłem go trochę szybciej, najpierw to miał być zwykły prezent, ale teraz stał się prezentem na przeprosiny, a może po prostu miałem przeczucie - zaśmiał się i szturchnął mnie w rękę.

CZYTASZ
lost || proch
FanfictionLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...