#32 Kamil

720 103 7
                                    

Ewa nie dotarła do domu przed moim wyjazdem, cóż, o rozwodzie powiem jej dopiero przed Planicą, jeśli nie będzie jej w domu to zadzwonię i poproszę, żeby przyjechała. Chociaż tyle jest mi winna. Szybko spakowałem się na wyjazd i po prostu udałem się na lotnisko. Kiedy dotarłem na miejsce był już tam Piotrek, siedział sam i rozglądał się dookoła. Zauważył mnie i wskazał ręką, żebym podszedł. Usiadłem obok niego. Spojrzał na mnie z ciekawością, a po chwili się odezwał:

- Kamil, coś się stało? Jakiś taki zmarkotniały jesteś. Mi możesz powiedzieć.

Uniosłem głowę do góry, przez dobrych kilka chwil zastanawiałem się czy warto mówić mu o moich problemach i jeszcze go w to mieszać.

- Nie wiem od czego by zacząć. - odparłem.

- Spokojnie, mamy czas - powiedział i splótł dłonie na karku.

- Rozwodzę się. Z Ewą nie układa mi się już od dawna, więc nie ma sensu tego dalej ciągnąć, poza tym jest jeszcze Pero - zawahałem się, musiałem pamiętać, że Piotrek nie ma pojęcia, że tylko udajemy - Nie wiem co tak naprawdę do niego czuje. Sam siebie nie rozumiem.

Kiedy powiedziałem Piotrkowi o rozwodzie z Ewą, na jego twarzy pojawiła się mina jakby własnie coś sobie przypomniał, ale powstrzymywał się przed powiedzeniem mi tego.

- Przykro mi z powodu twojego rozwodu, no ale cóż, czasami już tak jest, że najpierw kogoś kochasz a potem uczucie przemija. A co do Petera - zaczął - widzę, że się dogadujecie. Jego bracia mówili, że się nawet dzięki Tobie uspokoił. Nie wiem co do niego czujesz, ty twierdzisz, że też tego nie wiesz. Ale jesteś jedyną osobą, która ma o tym jakiekolwiek pojęcie. Może z czasem to zrozumiesz. Życzę Ci tego jak najszybciej - powiedział i poklepał mnie po plecach.

A potem pojawiła się reszta drużyny i nasza rozmowa się zakończyła właśnie w tym momencie. Miał rację, jestem jedyną osobą, która może powiedzieć i dokładnie określić moje uczucia do Petera. Zobaczymy, czas pokaże kto jest kim w moim życiu. Może z czasem odnajdę właściwą drogę. Na to liczyłem.

W samolocie miałem dużo czasu na przemyślenie wielu spraw, ale moje myśli były jak puzzle z tysiąca elementów. Udało mi się ułożyć ramkę, ale im głębiej w to wchodziłem tym bardziej mi się nie chciało, a na końcu po prostu się poddawałem. W trakcie lotu zza siedzenia znajdującego się przede mną wychyliła się głowa Maćka.

- Kamil, Prevc będzie na konkursie? - zapytał.

- Nie, być może pojawi się w Planicy, ale nic nie jest pewne. Zobaczymy w jakim stanie będzie za tydzień. - odparłem.

Maciek kiwnął potakująco głową i schował głowę. Dotarliśmy na miejsce. Kiedy wysiadaliśmy z samolotu byłem trochę jak robot, wziąłem swój bagaż, ale nie reagowałem na żadne słowa. W mojej głowie toczyła się walka. A jej głównym powodem był Peter.

Pojechaliśmy do hotelu, znowu miałem pokój z Jankiem. Nie przeszkadzało mi to. Był spokojny i zazwyczaj czytał te swoje książki, więc w naszym pokoju panowała wieczna cisza. Po rozpakowaniu walizki, opuściłem pokój, żeby przejść się korytarzami hotelu. Wpadł na mnie Cene.

- O cześć Kamil, pewnie wiesz, że Petera nie będzie, ale tak tylko Ci przypomnę. Jak będziesz miał chwilę to do niego zadzwoń, pewnie będzie się martwił czy dotarłeś cały i zdrowy.

Kiwnąłem głową, oczywiście, że bym do niego zadzwonił, Cene nawet nie musiał mi o tym przypominać. Dopiero po chwili zauważyłem, że naszej rozmowie ktoś się przyglądał. Kiedy spojrzałem na tę osobę na jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Miałem przeczucie, że w ten weekend muszę uważać, ten koleś na pewno coś kombinuje. 

lost || proch Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz