W oczekiwaniu na piątek czas zaczął płynąć zdecydowanie wolniej. Tak waliło mi serce, myślałem, że zawału dostanę. Byłem rozerwany na pół, z jednej strony aż mnie rwało do Petera, ale z drugiej, biorąc pod uwagę to co postanowiłem wcześniej to miał być miły weekend, ale zakończony w dość smutny sposób. Bałem się tej miłości jak diabli, miałem jeszcze czas do namysłu, ale nie wiedziałem czy zmienię zdanie. Sam do końca nie wiedziałem czego chce.
ŚRODA
Tego dnia mieliśmy wylecieć do Planicy, jak zwykle zaczęło się pakowanie, teraz nie było tego tak dużo, bo od ostatniego razu się nie rozpakowałem. Taki byłem cwany, a może leniwy. Musiałem zapakować tylko zdjęcie, które kupiłem Peterowi, wiedziałem, że mu się podobało, więc postanowiłem kupić je, żeby miał po mnie jakąś pamiątkę. Fotografia była dość dużych rozmiarów, nie mogłem jej więc włożyć w jakąś torebkę ozdobną, bo by się po prostu nie zmieściła. Kupiłem w księgarni jakiś ozdobny papier i ładną wstążkę, dokładnie owinąłem zdjęcie papierem. Cóż może nie wyszło mi to jakoś bardzo estetycznie, ale papier spełnił swoje wymagania, miał tylko ukryć to co jest w środku. Pero chyba nie będzie zły, że nie mam jakichś dużych umiejętności w kwestii pakowania prezentów, znając go to pewnie tak podrze papier i wyrzuci do śmietnika.
A potem lotnisko, samolot, hotel, sen. Nic nadzwyczajnego.
CZWARTEK
Kwalifikacje odbywały się o 10, biorąc pod uwagę godziny, o których odbywały się konkursy i kwalifikacje w innych miastach, to było to dość wcześnie, ale na wszystko byłem przygotowany. Poza tym kwalifikacje nie były dla mnie. Miałem pewny start w konkursie. Chciałem bardzo z kimś pogadać, ale nie miałem pojęcia przed kim mógłbym się otworzyć. Na myśl przyszedł mi tylko Cene, któremu swoją drogą musiałem podziękować, myślę, że w pewnym sensie to on wpłynął na Petera. Cene był w tej rodzinie trochę odmieńcem. Pero i Domen byli strasznie stanowczy, lubili stawiać na swoim, a kiedy coś nie szło po ich myśli po prostu się obrażali i nie dawali sobie nic wytłumaczyć, Cene z kolei, chciał wysłuchać każdego. Nie wiem skąd u niego taka chęć zrozumienia wszystkiego i wszystkich, ale to bardzo fajne. Miał bardzo duży wpływ na braci, często dopiero po rozmowie z nim rozumieli jaki błąd popełnili. Cene Prevc - chodzące sumienie rodziny Prevców.
Złapałem go na korytarzu w hotelu, rozmawiał akurat z Laniskiem, śmiali się z czegoś, ale z tego co wiem przy Lanisku wszyscy się śmieją z Bóg wie czego.
- Cene możemy pogadać na osobności? - zapytałem.
- Jasne Kamil - odparł, odwrócił się do Laniska i przeprosił go na moment.
Odeszliśmy kawałek dalej.
- Dziękuję, że pogadałeś z Peterem, nie wiem jak mogę Ci się odwdzięczyć. - powiedziałem.
- Tak właściwie to nie moja zasługa, powiedziałem mu co myślałem, ale Pero powiedział, że nawet jakbym tego nie zrobił to by się z tobą spotkał. Musi Cię bardzo kochać, skoro tak chce się z tobą dogadać.
Nie do końca takich słów oczekiwałem, chciałem go zapytać czy mógłby po Planicy trochę pocieszyć Petera, wiedziałem, że po wszystkim będzie się wkurzał, będzie załamany. Liczyłem, że Cene mi trochę pomoże, że pozbędę się wyrzutów sumienia, ale w tym miejscu nasza rozmowa się skończyła. Plan się trochę skomplikował.
PIĄTEK
Dzień, na który tak długo czekałem, ale jednocześnie budził we mnie wielkie obawy. Nie wiedziałem jak wszystko się potoczy. Był konkurs, ale moja głowa nawet nie rejestrowała tego co się działo. Myślami byłem w pokoju u Petera.
Wieczorem dostałem od niego smsa.
Od: Peter
Pokój 112A, czekam
Zabrałem zapakowane zdjęcie i ruszyłem przed siebie korytarzem. Przeciągałem drogę jak tylko mogłem, zwalniałem, żeby iść jeszcze dłużej, ale w końcu tam dotarłem. Stanąłem przed drzwiami i niepewnie zapukałem w drzwi. Niech się dzieję co chce...

CZYTASZ
lost || proch
FanfictionLos pisze różne scenariusze, splata drogi dwóch osób i łączy je w jedną. Drogę do szczęścia. Czasami jednak trzeba mu pomóc. Kiedy Peter i Kamil dostają tajemnicze listy z prośbą o spotkanie, nie zastanawiają się długo nad skorzystaniem z zaproszeni...