Prolog

6K 283 101
                                    

„Na początku była osobliwość. Jeden niezwykle mały punkt, o nieskończenie wielkiej gęstości i energii. Miejsce wymykające się poza ramy naszego rozumienia..."*


— Czy wiesz, czym jest osobliwość? — zapytałem pewnego razu, gdy staliśmy do pasa w wodzie w jednym z mazurskich jezior. Była ciepła, sierpniowa noc Perseidów, a perfekcyjnie czyste niebo umożliwiało podziwianie spektaklu, jaki rozgrywał się w atmosferze.

Eryk spojrzał na mnie początkowo zaskoczony tym pytaniem, jednak po chwili zmarszczył brwi, wyraźnie zastanawiając się nad tym, jak powinien odpowiedzieć, wodząc przy tym ostrożnie dłonią po tafli spokojnej wody.

— No nie wiem, coś unikatowego? Wyjątkowego? Szczególnego? Dziwnego? — wymieniał wszelkie synonimy, jakie tylko mu się nasunęły.

Zaśmiałem się cicho, po czym pstryknąłem palcami w wodę w taki sposób, że niewielka mgiełka zaatakowała jego ciało. Natychmiast odpłacił się tym samym, tylko że w mniej finezyjny sposób.

— To też, ale miałem na myśli osobliwość w sensie astronomicznym — sprecyzowałem.

— Nie znam się na astronomii. — Westchnął, wzruszając przy tym ramionami, po czym obydwaj skierowaliśmy swoje głowy instynktownie w niebo, kiedy kawałek kosmicznego gruzu spłonął widowiskowo gdzieś w termosferze.

— Osobliwość to taki mały punkt, w którym wszystko co znamy, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Nie ma czasu, przestrzeni... Jest tylko nieskończona grawitacja — wyjaśniłem swój punkt widzenia.

— Fascynujące... — mruknął z dozą sarkazmu, a ja mimo małej widoczności byłem niemal przekonany, że posłał mi spojrzenie pełne politowania.

— Wiesz, co jest najbardziej fascynujące? — zapytałem niezrażony, a kiedy Eryk mruknął coś na znak potwierdzenia, kontynuowałem. — Że nikt jej nie widział. Wiemy, że istnieje, ale nie jesteśmy w stanie jej zobaczyć — mówiłem dalej.

— To skąd niby wiemy, że istnieje? — W końcu wykazał zainteresowanie.

— A skąd wiesz, że cię kocham? — odpowiedziałem pytaniem na pytanie.

— Bo... bo tak czuję — odparł w pewnym momencie zakłopotany. Zdecydowanie nie spodziewał się mojej filozoficznej rozkminy. Nic dziwnego, z filozofią miałem tyle wspólnego, co ruskie pierogi z Rosją.

— No właśnie. Tak samo jest z osobliwością. Jej niewyobrażalna grawitacja sprawia, że obserwujemy zmiany, jakie wywiera na otoczeniu. Czujemy jej obecność — zobrazowałem.

— To zabrzmiało złowieszczo — stwierdził, wychodząc jeszcze kilka kroków na przód, co sprawiło, że zostałem w tyle.

Zresetowałem się na moment, kiedy stał tak spokojnie, wpatrując się w noc. Ciemna woda dookoła niego wyglądała groźnie, ale on nie wyglądał na zaniepokojonego. Po prostu patrzył stoicko w smugi gazu, wytworzone przez meteory, jakby zupełnie niezafrasowany toczącą się nad naszymi głowami kosmiczną batalią.

Bezksiężycowa noc uniemożliwiała mi, abym w pełni go widział, jednak światło gwiazd, które odbijało się w jeziorze, pozwalało mi zaobserwować jego posturę.

Mimo iż go nie widziałem, wiedziałem, że tam jest. Przyciągał mnie.

— Ej ty, astronom. — Wyrwał mnie w pewnym momencie z letargu. — Co tak nagle zamilkłeś?

Osobliwość [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz