18. Potencjał orgazmiczny

1.3K 98 190
                                    

Trzy miesiące później

Byłem cholernie podekscytowany. I szczęśliwy. W zasadzie to nie pamiętałem, kiedy ostatni raz odczuwałem tak beztroską i niezaburzoną niczym radość.

Po prostu wszystko się układało. Spędziłem fantastyczne dwa miesiące na planie nowego sezonu Fighter Quest, starając się przekazać wszystko, co potrafiłem chłopakom, którzy przyszli tam po spełnienie marzeń. Poznałem mnóstwo nowych osób i zaprzyjaźniłem się z moim niegdysiejszym rywalem — mistrzem TFC, któremu odebrałem pas. Co prawda w programie niejako ze sobą rywalizowaliśmy, bo chodziło o to, żeby jak najwięcej moich zawodników wygrało z jego zawodnikami i na odwrót, ale pod koniec dnia, kiedy wyślizgiwaliśmy się spod oczu kamer, często wychodziliśmy razem na piwo czy coś zjeść.

Gdy wróciłem do kraju, przez pierwszy tydzień rozpieszczałem, czy jak to twierdziła Weronika — rozpuszczałem — Majkę, gdyż cholernie się za nią stęskniłem. Miałem wrażenie, że rosła w oczach, a jej zdolności do dyskusji stawały się dla mnie coraz bardziej wymagające. Najprościej mówiąc, mała potrafiła mnie zagiąć.

Poza tym, wreszcie wróciłem na matę, bo Daniel znowu miał za niedługo walczyć, a ja chciałem pomóc mu w przygotowaniach. Trochę mu nawet zazdrościłem, bo to miała być czwarta obrona jego pasa mistrzowskiego i za cholerę nie było po nim widać jakiegoś zmęczenia czy zrezygnowania. Było za to widać głód walki i chęć bezustannej dominacji. Bawił się tym.

Wraz z Antkiem rozpoczęliśmy gruntowny remont Spartakusa, bo chcieliśmy na jesieni ruszyć z naszym projektem. W planach już mieliśmy zorganizowanie młodzieżowego turnieju jiu jitsu na otwarcie klubu. A raczej nie na otwarcie, a na reaktywację.

W pozbieraniu wszystkich kawałków do kupy oraz w nie zatraceniu się ponownie w szaleństwie pomógł mi... psycholog sportowy. Nie było to coś, czym dzieliłem się z osobami z mojego otoczenia — w zasadzie nie powiedziałem o tym nikomu. Starałem się uczęszczać do niego w miarę regularnie (co czasami było utrudnione wyjazdami) i choć początkowo byłem sceptyczny, to po kilkunastu wizytach zacząłem dostrzegać skutki naszej współpracy. Po prostu niejednokrotnie łapałem się na tym, że włączały mi się hamulce, kiedy napotykałem jakąś przeszkodę i wpierw starałem się ją racjonalnie ocenić, zamiast panikować i robić coś pochopnie — co zwykłem robić kilka lat temu, albo udawać, że problemu nie ma — tak jak robiłem do niedawna. To nie tak, że ten specjalista był jakimś magikiem, machnął czarodziejską różdżką i poprzestawiał mi zwoje w mózgu na właściwe tory. Chodziło wyłącznie o to... że tego chciałem i byłem gotowy przepracować każdy mankament i usterkę, która mnie gryzła. To był powolny proces, ale nie zniechęcałem się. Zwłaszcza kiedy zacząłem dostrzegać efekty. Niewielkie, ale jednak.

Była też jeszcze jedna kwestia, która przyprawiała mnie o nieopisanie przyjemne mrowienie w okolicach żołądka, kiedy tylko sobie o niej przypominałem. W zasadzie to o niej nawet nie zapominałem. Nie potrafiłem. Zwłaszcza, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi.

Z szybko bijącym sercem poszedłem otworzyć i powstrzymałem się, aby się głupio nie wyszczerzyć, kiedy tylko dojrzałem mojego gościa.

— Ostatnim razem, jak ktoś ominął ochronę na dole i przyszedł prosto pod moje drzwi, źle się to dla mnie skończyło — rzuciłem na pozór nonszalancko, nie chcąc pokazać swojego zadowolenia. Nie było co prawda nic złego w byciu zadowolonym, ale obawiałem się, że mogłem zacząć zachowywać się naprawdę głupio, jak jakiś niestabilny emocjonalnie nastolatek.

— Do twarzy było ci w tych kajdankach — odpowiedział w podobnym tonie Eryk, nawiązując do mojego niechlubnego skandalu, kiedy zostałem wyprowadzony z własnego mieszkania przez policję, zakuty w kajdanki. Kiedy się tylko o tym dowiedział, dostałem od niego sowity opieprz, że zachowuję się jak psychopata i że stać mnie na więcej, co musiałem wziąć na klatę... a potem pochwalił mnie za samodzielne dojście do właściwych wniosków.

Osobliwość [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz