13. Wotum zaufania

1.4K 124 66
                                    

Eryk strasznie nalegał na wyjaśnienie mi całej sytuacji, więc w końcu się zgodziłem. Postanowiłem przekonać się, jaką piękną bajeczkę tym razem dla mnie wymyślił. W duchu powtarzałem sobie cały czas, aby się na nią nie złapać. Może i straciłem do niego zaufanie, ale to nie oznaczało, że zdołałem w pełni zdjąć z siebie jego czar. To w końcu nadal był mój Eryk. Jakkolwiek wściekły bym teraz nie był... nadal go kochałem.

— Obiecaj, że nie będziesz mi przerywał ani że nie będziesz wysnuwał pochopnych wniosków, dopóki nie skończę, dobrze? — poprosił na wstępie, kiedy usiedliśmy w salonie.

Mruknąłem jedynie, potakując w odpowiedzi i zachowując przy tym obojętny wyraz twarzy. Tak bardzo chciałem zagrać teraz twardego. Chciałem, by Eryk uwierzył, że tym razem się nie złapię na jego piękne słowa.

— Faktycznie spotkałem się wczoraj z Adrianem, ale wcale nie była to jakaś randka — zaczął, na co ja westchnąłem zrezygnowany, aby pokazać moją dezaprobatę. Serio chciał wszystko wyjaśnić, zaczynając od kłamstwa w pierwszym zdaniu? — Nie wzdychaj mi tu, tylko słuchaj — skarcił mnie, ale ja pozostałem niewzruszony. — Obiecałem ci, że nic mnie z nim nie będzie łączyć, że będę go ignorował i ogólnie będę udawał, jakby nie istniał. Cóż, wierz lub nie, ja swojej obietnicy dotrzymałem. Problem w tym, że nie jestem w stanie odpowiadać za czyny innych ludzi, wiesz? Nic nie mogłem na to poradzić, że ciągle mnie zagadywał i próbował wejść w jakąś interakcję. Nie chciał sobie odpuścić, nawet kiedy wprost mówiłem, żeby to zrobił.

— Ale mimo wszystko miał twój numer i dodatkowo zapisałeś go pod imieniem Alicji — wtrąciłem mimo zakazu.

— Robert, pracujemy w tym samym biurze, mógł go zdobyć dosłownie od kogokolwiek, pod byle jakim pretekstem — wyjaśnił. — A zapisałem go pod imieniem Alicji, bo chciałem to załatwić szybko, bez zawracania ci głowy — dodał.

— Chciałeś szybko się z nim przeruchać, żebym się nie dowiedział? — zgadłem, mimo zakazu zgadywania i dopowiadania.

— Jezu, przestań z tym ruchaniem. Do niczego między nami nie doszło! — jęknął, wywracając przy tym oczami. — Poszedłem wczoraj w umówione miejsce tylko po to, żeby raz na zawsze wybić mu z głowy jakieś chore pomysły o przelotnym romansie. I chyba mi się udało, ale po tym co mu zrobiłeś, możemy uznać sprawę za przedawnioną, bo nie sądzę, aby puścił ci to płazem — dodał z rezygnacją.

— Pięknie. Typowy Eryk. Znalazł wytłumaczenie i jeszcze zwalił winę na mnie — odparłem z cynizmem.

— Wiesz co? Rozmowa z tobą nie ma sensu — stwierdził, wzdychając, po czym wydobył z kieszeni spodni swój telefon. Chwilę w nim czegoś szukał, aż w końcu podał mi urządzenie. — Czytaj — polecił.

Przyjąłem smartfon i popatrzyłem na niego dziwnie.

— Równie dobrze mogłeś zmanipulować wiadomości na swoją korzyść — rzuciłem oskarżeniem, zanim jeszcze spojrzałem na ekran.

— Po prostu przeczytaj — wycedził, tracąc cierpliwość. — Potem będziesz mógł się na mnie wyżywać — dodał.

Wywróciłem oczami i spojrzałem na otwartą rozmowę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy, to ogromne pęknięcie przebiegające wzdłuż przekątnej ekranu. Mogłem chyba uznać, że byłem jego sprawcą. Ponadto zauważyłem, że Eryk zmienił nazwę kontaktu.

Pierwsza wiadomość pochodziła sprzed ponad dwóch tygodni.

Od Adrian: „Nieładnie tak mnie ignorować w biurze! Już zapomniałeś, jak się dobrze razem bawiliśmy?".

Osobliwość [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz