Czasami miałem takie dni, gdzie jechałem rano na trening, potem załatwiałem coś na mieście, jechałem do mieszkania coś zjeść, odwiedzałem Majeczkę, sporadycznie zobaczyłem się z jakimś znajomym i wieczorem jechałem na kolejny trening.
A czasami — tak jak dziś — kręciłem się od rana do wieczora w Orionie. Po porannym śniadaniu zawitałem na trening boksu, gdzie moje umiejętności zostały dokładnie zweryfikowane przez kilku świetnych bokserów. Potem przekąsiłem coś w szatni, przechadzając się między chłopakami, popodglądałem trochę, co robią na swoich treningach, następnie szedłem na siłownię, a po niej jadłem obiad gdzieś w lobby, u Alicji, czy generalnie tam, gdzie mnie poniosło. Tak przeczekiwałem do wieczornego treningu i dopiero po nim wracałem do domu.
Obecnie byłem na etapie obiadu, ale wiedziałem już, że nie ruszę się z klubu aż do ostatniego treningu.
Dawid też powoli wrócił do treningowej rutyny, choć jeszcze nie miał zaplanowanej walki. A przynajmniej nie oficjalnie, bo wszyscy oczekiwaliśmy lada dzień oferty od jego federacji, w której złożą mu propozycję walki o pas. Nie było innej opcji.
On też miał jeden z tych dni, więc siedzieliśmy niedaleko recepcji na wygodnych kanapach i jedliśmy niespiesznie swoje posiłki.
— Jesteś jakiś dziwny — rzucił ni stąd, ni zowąd.
— Że niby jaki? — spytałem zaintrygowany, o co mogło mu chodzić. To znaczy... domyślałem się, do czego mógł pić, ale chciałem się upewnić.
— Jesteś rozkojarzony. Jakby coś wyprowadzało cię z równowagi — wyjaśnił.
— Wydaje ci się — zaprzeczyłem automatycznie, na co posłał mi tylko spojrzenie pełne politowania.
— I co jeszcze? To, jak rano o mało nie doprowadziłeś Eryka do płaczu, też mi się wydawało? — zapytał z sarkazmem, a mnie przeszedł dreszcz. Na szczęście nim zdążyłem jakoś nieodpowiednio zareagować czy ogólnie dać po sobie poznać, że mnie przyłapał... zorientowałem się, że miał na myśli asystenta Alicji.
— Zasłużył sobie — bąknąłem i wpakowałem do ust kawałek indyka.
— Bo szukał twoich — zaznaczył wymownie — owijek o minutę za długo? — upewnił się.
— Tłumaczyłem mu trzy razy, gdzie są, a ten przygłup i tak przychodził się dopytywać — powiedziałem obronnie.
— To nawet nie jest jego robota — wytknął mi.
— To trzeba było nie mówić, że mam się do niego zwracać, jak będę czegoś potrzebował — wyprowadziłem kontrargument.
— Jak sobie chcesz. Mam tylko nadzieję, że skupiasz się przede wszystkim na walce i na Rafale — powiedział z nadzieją.
— Och, mam go bezustannie w głowie. Śni mi się po nocach i myślałem o nim nawet wczoraj, jak sobie trzepałem pod prysznicem — powiedziałem wulgarnie, nie chcąc pokazać, że w gruncie rzeczy rozczuliła mnie ta troska Jastrzębskiego.
W odpowiedzi spojrzał na mnie z obrzydzeniem i ostatecznie się poddał, wracając do jedzenia.
Ja też skupiłem się na posiłku i wróciłem do poprzednich rozważań, zanim Dawid wybił mnie z rytmu — i bynajmniej moje myśli nie dotyczyły Rafała... a prawdopodobnie powinny, bo za dwa tygodnie miałem walkę.
Jastrzębski jak zwykle dopatrzył się zmiany w moim zachowaniu, choć w zasadzie zdawało mi się, że zachowywałem się normalnie. Jak widać byłem w błędzie.
CZYTASZ
Osobliwość [boyxboy]
RomanceGej, który walczy w MMA? Przecież cioty nie potrafią się bić! Seria "Osobliwość" to powieść, na którą składają się: Tom 1: Układ kataklizmiczny Tom 2: Aphelium Tom 3: Horyzont zdarzeń Historia może zawierać wulgaryzmy oraz sceny nieodpowiednie dla...