Do domu wracałem jak na skrzydłach. Nie irytował mnie korek ani trąbiące samochody. Nie zdenerwowałem się, kiedy jakaś laska wybiegła mi przed maskę na pasach, przez co musiałem gwałtownie hamować. Ciśnienie nie skoczyło mi nawet w momencie, gdy jakiś kretyn wymusił przede mną pierwszeństwo. Zignorowałem fakt, że wszystkie miejsca parkingowe pod naszym blokiem były zajęte i musiałem zaparkować pod sąsiednim. Pozostałem niewzruszony nawet w momencie, gdy wchodząc do klatki natknąłem się na tę samą staruszkę, która rano przepowiadała mi rychły koniec w piekielnych czeluściach. Zdecydowałem się nawet na wspinaczkę schodami, bo w ciągu dnia zdążyłem rozruszać swoje mięśnie i zniwelować zakwasy. Jasne, nadal odczuwałem ból, ale był to ten przyjemny rodzaj bólu. Wprost satysfakcjonujący.
Gdy wkładałem klucz do zamka, było pewnie koło osiemnastej.
— Kochanie, wróciłem! — zwołałem już w progu, śmiesznie modulując przy tym głos.
Zrzuciłem niechlujnie swoje obuwie. Nieopodal rzuciłem także swoją torbę i czym prędzej ruszyłem w głąb mieszkania.
Z korytarza przeszedłem prosto do salonu, gdzie na kanapie zobaczyłem pewnego osobnika, który trzymając stopy na niskim stoliku, intensywnie wpatrywał się w ekran swojego laptopa, który spoczywał na jego kolanach.
Gdy tylko dojrzał mnie z boku, zamknął klapę, odstawił sprzęt na stolik, po czym przeciągnął się z szerokim uśmiechem.
Zbliżyłem się do niego, zachodząc go od tyłu, przytuliłem mocno i podarowałem buziaka w policzek. Eryk mruknął przeciągle, zarzucając swoje ręce gdzieś na moje plecy, zmuszając mnie do jeszcze mocniejszego uścisku.
Widząc jego pięknie wyeksponowaną szyję, po prostu nie mogłem się powstrzymać przed owinięciem jej swoją ręką. Takie już było moje zboczenie zawodowe.
Gdy tylko wyczuł moje intencje, natychmiast chwycił mnie desperacko swoimi dłońmi za przedramię i spróbował odciągnąć je od swojej szyi.
Podroczyłem się z nim jeszcze moment, po czym sam odpuściłem.
— Nienawidzę, gdy to robisz — rzucił z pretensją, celując we mnie oskarżycielsko palcem.
Wzruszyłem jedynie ramionami, przywołując na twarz najbardziej niewinny uśmiech, na jaki mnie było stać.
Niestety nic nie mogłem na to poradzić, że uwielbiałem go czasem więzić w swoim uścisku i pokazywać swoją wyższość. Widok zirytowanego Eryka, który nienawidził być kontrolowany, był wręcz rozkoszny. Pod tym względem byłem naprawdę fatalnym chłopakiem.
Przeskoczyłem przez oparcie kanapy i upadłem obok niego zdecydowanie mało delikatnie, a następnie jeszcze mniej finezyjnie wgramoliłem się na niego i zmusiłem do przyjmowania moich pieszczot.
Na początku Eryk oczywiście jęknął wyraźnie niezadowolony i obrzucił mnie jakimś stosownym epitetem, jednak po chwili, gdy ułożył się pode mną w miarę wygodnie, sam przyciągnął mnie do leniwego pocałunku.
Leżeliśmy tak beztrosko kilka minut, kiedy wreszcie przypomniałem sobie, że miałem przecież niesamowitą wiadomość do przekazania.
— Co dzisiaj robiłeś? — zapytałem wpierw grzecznie, po czym potarłem swoim nosem o jego. Było zbyt przyjemnie, aby zmieniać pozycję na bardziej neutralną do rozmowy.
— Kończyłem projekt — odpowiedział, nie przestając naznaczać mojej twarzy kolejnymi pocałunkami.
— Jest sobota, nie powinieneś pracować — zauważyłem.
— I kto to mówi. — Parsknął, a mi zabrakło argumentu, bo zwyczajnie miał rację.
— Muszę ci coś powiedzieć — zmieniłem zatem temat.
![](https://img.wattpad.com/cover/116609571-288-k378130.jpg)
CZYTASZ
Osobliwość [boyxboy]
RomanceGej, który walczy w MMA? Przecież cioty nie potrafią się bić! Seria "Osobliwość" to powieść, na którą składają się: Tom 1: Układ kataklizmiczny Tom 2: Aphelium Tom 3: Horyzont zdarzeń Historia może zawierać wulgaryzmy oraz sceny nieodpowiednie dla...