Raczej nie uważałem siebie za wybitnego geniusza, jednak potrafiłem obiektywnie oceniać, na co mnie stać. Najprościej mówiąc, potrafiłem dostrzegać własne talenty i mocne strony. Byłem całkiem niegłupi, miałem dobry refleks, potrafiłem walczyć, raczej dotrzymywałem danego słowa... czy potrafiłem udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Wystarczyło trzy dni, abym wkręcił się w rutynę przygotowań do walki i zepchnął wszystko inne na dalszy plan. I to całkiem świadomie. Co w tym wszystkim było najśmieszniejsze, to fakt, że i Eryk jakoś nie garnął się do zagłębiania w problemy w naszym związku.
Póki co, żaden z nas nie miał pomysłu, by jakoś je rozwiązać, więc poszliśmy po najmniejszej linii oporu i postanowiliśmy uznać, że wszystko jest w porządku.
Podejrzewałem, że obydwaj zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to prawdopodobnie zgubna taktyka i obydwaj czekaliśmy... aż coś w końcu pierdolnie.
To nie tak, że coś się psuło w naszym związku. Psułem się ja i psuł się Eryk i to właśnie w tym tkwił szkopuł. Nie mieliśmy jakiegoś kłopotu, który stricte wynikał z naszej relacji. Nie chodziło o zdradę, nie chodziło o różnice charakterów, czy chorobliwą zazdrość. Chodziło o to, że ja miałem jakiś problem i Eryk miał jakiś problem... i po prostu te problemy powstrzymywały nas od zdrowego funkcjonowania.
Dużo łatwiej byłoby przecież zrobić coś dla Eryka. Dużo łatwiej byłoby poświęcić coś dla niego. Niekoniecznie prosto było zrobić coś dla siebie. A dopóki obaj nie wiedzieliśmy, jak mamy zmienić siebie, nasze problemy nie mogły magicznie wyparować.
Nie miałem zielonego pojęcia, jak mam zluzować poślady i tak po prostu nie szukać w każdej napotkanej osobie potencjalnego zdrajcy, który będzie chciał mnie zdyskredytować na forum publicznym, tak samo jak Eryk nie potrafił nagle przestać być taką Zosią Samosią i świrem na punkcie kontroli wszystkiego, co tylko go dotyczyło.
Już za dobrze wiedzieliśmy, czym takie starcie naszych problemów mogło się skończyć. Eryk zaczynał kombinować i manipulować, a ja rozdawałem darmowy wpierdol. To cud, że w takich okolicznościach jeszcze się nie pozabijaliśmy. Jeszcze...
I to było strasznie chujowe, bo uwielbiałem tego faceta. Ja należałem do niego, a on do mnie i to było, kurwa, zapisane w gwiazdach. Byłem w stanie zrobić dla niego naprawdę wiele... ale aby móc zrobić coś dla niego, musiałem wpierw zrobić coś dla siebie, a to stawiało mnie w patowej sytuacji.
Może to wcale nie było tak, że to wszechświat sprzysiągł się przeciwko nam. Może po prostu dawał nam sygnały, że to nie ta jedyna miłość na całe życie. Ale z drugiej strony coś nam ciągle kazało to ciągnąć i nie odpuszczać, choć dla niektórych mogliśmy nie mieć już sensu.
A co jeśli ten brak sensu stanowił cały sens? Może do funkcjonowania nie potrzebowaliśmy stabilności? Może mogliśmy być tą parą, która funkcjonowała przez to, że była dysfunkcyjna?
Taaa... chyba nie byłem jednak do końca normalny, skoro przez myśl mi przeszło, że może nam się udać, bez naprawiania czegokolwiek.
To właśnie takie spektrum przemyśleń, od tych całkiem racjonalnych, do tych kompletnie oderwanych od rzeczywistości, zaprowadziło mnie do takiego stanu, w którym postanowiłem wyżalić się... Julianowi.
I kurwa, nie wiem co mnie do tego podkusiło, ale gdy po naszym indywidualnym treningu czekałem na własny, a Julek zapytał, czy wszystko ze mną w porządku, z jakiegoś powodu nie potaknąłem posłusznie, tylko westchnąłem ciężko i usiadłem pod ścianą, wyciągając przed siebie nogi. Mój podopieczny szybko do mnie dołączył i dał do zrozumienia, że on też raz dla odmiany może mi zaoferować mentalne wsparcie.
CZYTASZ
Osobliwość [boyxboy]
RomanceGej, który walczy w MMA? Przecież cioty nie potrafią się bić! Seria "Osobliwość" to powieść, na którą składają się: Tom 1: Układ kataklizmiczny Tom 2: Aphelium Tom 3: Horyzont zdarzeń Historia może zawierać wulgaryzmy oraz sceny nieodpowiednie dla...