Tuż po przebudzeniu musiałem walczyć ze sobą, aby w ogóle wstać z łóżka. Pierwsze sekundy były najprzyjemniejsze, bo mój mózg jeszcze nie zarejestrował rzeczywistości, ale wystarczyło, że spojrzałem wpółprzytomnie w bok, gdzie zawsze leżał Eryk. Tym razem miejsce po jego stronie łóżka zionęło pustką. W tamtym momencie wszystko zaczęło do mnie wracać i poczułem nieprzyjemny ciężar na sercu oraz niemiły skurcz żołądka.
Nowy dzień, nowa rzeczywistość... tylko ja byłem ten sam, kompletnie niegotowy, aby się z tym wszystkim zmierzyć.
Eryk zmył się wczoraj, choć początkowo nalegał, że zostanie jeszcze jedną noc. Nie zgodziłem się. Ostatnie czego potrzebowałem, to ckliwe pożegnanie. A tak... może nie było to bezbolesne, ale z pewnością mniej bolesne.
Na samą myśl o tym, że muszę iść do pracy, zrobiło mi się niedobrze. Wiedziałem, że wszyscy też już wiedzą i chyba nie miałem odwagi, aby się z nimi mierzyć, aby im tłumaczyć, aby się usprawiedliwiać czy konfrontować. Jednak wiedziałem, że to droga donikąd, bo przecież ostatecznie i tak kiedyś będę musiał stawić czoła swoim lękom. Oczywiście przebąkiwała mi myśl, że może jutro... albo pojutrze, ale wtem odzywał się we mnie wewnętrzny dręczyciel, który wytknął mi, że znowu zamierzam stchórzyć. A to mnie zmotywowało. Nie mogłem przeczekać „aż samo minie" i wszystko rozejdzie się po kościach. Tchórzyłem całe życie, więc skoro już faktycznie odsunąłem od siebie Eryka po to, aby popracować nad sobą, to równie dobrze mogłem zabrać się do tego od razu.
Wiedziałem, że to będzie cholernie ciężkie do wykonania, ale odzywał się we mnie wewnętrzny głos, który mnie gnębił i rzucał wyzwania zarazem.
Dlatego kiedy zastanawiałem się czy wstać i pojechać do Spartakusa, czy zawinąć się w kołdrę niczym naleśnik i nie wychodzić z łóżka do końca świata, odezwało się moje sumienie.
„Tak jest! Leż sobie tutaj, ty jebany tchórzu i udowodnij, jak bardzo słaby jesteś!"
To mnie skutecznie podniosło z łóżka.
Nadal byłem przerażony, stając nago pod prysznicem, miałem wrażenie, że jestem zupełnie odkryty i bezbronny, a po wyjściu nawet nie tknąłem kawy, którą przygotowałem. Jednak mój mały sukces polegał na tym, że nie zawróciłem do sypialni i mocno trzymałem się postanowienia, aby wyjść z domu.
Kilka minut przed tym, jak to się miało stać, rozdzwonił, a raczej rozwibrował się, mój telefon. Nie byłem pewny, czy byłem gotowy teraz na rozmowę z kimkolwiek, jednak kiedy dostrzegłem nadawcę połączenia, dotarło do mnie, że postąpiłbym cholernie głupio, gdybym nie odebrał. A dzwonił mój szef z Cage Strikers.
Odetchnąłem ciężko i z łomoczącym sercem odebrałem.
— Nie obudziłem? — spytał jak zwykle entuzjastycznie Sławek.
— Nie, właśnie wychodziłem do pracy — odparłem suchym tonem.
— Och... Przepraszam w takim razie, że przeszkadzam, ale zajmę ci tylko chwilkę — zaznaczył.
— Słucham — powiedziałem beznamiętnie, przygotowując się mentalnie na jakąś wymówkę, aby zerwać ze mną kontrakt.
— Inteligentna z ciebie bestia, Kwiatkowski — zaczął tajemniczo, a ja zmarszczyłem w zdziwieniu brwi. — Wiedziałeś, co robisz, ujawniając się w tym momencie. Bryczewski będzie cię teraz atakował ze zdwojoną siłą i rzucą się na niego jacyś zagorzali sympatycy gejów. Nie minęło dwadzieścia cztery godziny, a ty już jesteś sławny! — dodał i zaśmiał się.
CZYTASZ
Osobliwość [boyxboy]
RomanceGej, który walczy w MMA? Przecież cioty nie potrafią się bić! Seria "Osobliwość" to powieść, na którą składają się: Tom 1: Układ kataklizmiczny Tom 2: Aphelium Tom 3: Horyzont zdarzeń Historia może zawierać wulgaryzmy oraz sceny nieodpowiednie dla...