W TRAKCIE POPRAWY 43/61
Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...
Siedziałam z jego znajomymi przy obiedzie kupionym w jednym z barów niedaleko. Harry'ego dalej nie było, nie odbierał telefonów i nie odpisywał na sms, chyba naprawdę musiałam go urazić swoim zachowaniem rano. — Jak się czujesz? — zapytała narzeczona Liama kładąc delikatnie dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam w jej kierunku, patrzyła na mnie z troską i ciepłem w oczach. — Sama nie wiem. Harry się odzywał? — Pokiwała przecząco głową. Westchnęłam i wróciłam do jedzenia obiadu. —Summer, to co Harry mówił to prawda. Ściągnął lekarza z pobliskiego miasta, wskoczył za Tobą do wody i całą noc przy Tobie czuwał. Uwierz on nie chce źle.— zwróciła się do mnie przyjaciółka. —Nie chce źle? Dziwne zachowanie na kogoś kto mnie olewał odkąd dołączył do naszej klasy a nagle sobie przypomniał, że istnieje taki ktoś jak ja. — To nie tak — westchnęła. — A niby jak? Co ty możesz wiedzieć?— Zdenerwowana rzuciłam w strone przyjaciółki.
— Jeśli będzie chciał, sam ci powie. — Ucięła rozmowę i udała się do reszty.
Mijały godziny a jego dalej nie było, leżałam na kocu patrząc się w niebo i zastanawiając się czy powinnam go przeprosić jak wróci. Nagle usłyszałam dźwięk silnika. Podniosłam się by zobaczyć co się dzieje. Wrócił. Wstałam i ruszyłam w jego stronę. Patrzył na mnie niepewnie stojąc przy samochodzie. — Harry. Ja. Przepraszam. — Jego wyraz twarzy złagodniał i wydawało się, jakby jego usta delikatnie uniosły się w uśmiechu. — Nic się nie stało. — Uśmiechnął się i przyciągnął mnie do siebie delikatnie przytulając. — To, że cię przeprosiłam, nie znaczy, że wierzę ci w twoją nagłą przemianę. — Nie zmieniłem się. Zawsze taki byłem. — Oh tak, chcesz mi powiedzieć, że od zawsze byłeś pomocny, delikatny i kochany? — Uważasz, że jestem kochany?— Uniósł brew do góry i uśmiechnął się szeroko.
— Nie łap mnie za słówka!— Skrzyżowałam ręce na piersi. —Dla wszystkich może nie, ale dla Ciebie tak.
— Słowa nie zamieniliśmy odkąd pojawiłeś się w mojej szkole, co ty takiego mogłeś dla mnie zrobić? — zapytałam rozbawiona jego odpowiedzią. —Pamiętasz jak zgubiłaś długopis, który mama przywiozła ci z Paryża? Dlaczego po dwóch dniach leżał obok twojej szafki? Albo jak zgubiłaś portfel na stołówce a oddał ci go jakiś kujon? Myślisz że to on go znalazł? A może, kiedy nauczyciel zgubił twoją pracę z literatury, dlaczego po tygodniu przeprosił i wstawił ci najwyższą ocenę? Napisałem ją za ciebie i "znalazłem" pod jego samochodem. — Nie wierzę. — Skąd niby miałbym wiedzieć o tych sytuacjach gdybym w nich nie uczestniczył? — zapytał zamykając samochód kluczykiem. Przykucnęłam wbijając wzrok w ziemię, przecież to nie mógł być on. On nie mógł tego wszystkiego zrobić, jaki miałby mieć w tym interes? Banalnie głupie sytuacje, a jednak się rozwiązywały. Nie odezwał się już i udał w stronę przyjaciół. Rozbili się obok nas, więc moja przyjaciółka zaczęła zacieśniać więzy. Usiadłam na tyłku i wpatrywałam pusto w felgę jego samochodu siedząc tyłem do wszystkich. — Mogę się dosiąść? — Cheryl zapytała, w międzyczasie siadając.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Była piękną kobietą, najstarszą ze wszystkich, miała ledwie skończone 31 lat, ale trzymała się świetnie. Miała piękne długie brązowe włosy i oczy. — Nie wierzę w to co za chwilę powiem, bo od początku byłam temu przeciwna. Znam Harry'ego odkąd związałam się z Liamem, miał ciężkie życie jeśli chodzi o kobiety. Stracił kiedyś kogoś bardzo ważnego i nie potrafił się związać z nikim, ale potrzeba bliskości i miłości była silniejsza. Myślę, że szczegółowo on musi ci o tym opowiedzieć. Odkąd pierwszego dnia cię zobaczył, śmiał się, że byłabyś idealną kandydatką na seks. Śmiał się tak jednak krótki czas, bo zaczął dostrzegać jak to mówił, twoją delikatność, bezradność i piękny uśmiech. Przestał myśleć o tobie w sposób fizyczny, a patrzył jak na kogoś komu chciałby dać gwiazdkę z nieba. Byłam temu przeciwna, bo wiedziałam, że się zawiedzie. Nie wyglądałaś na taką ,która poleciałaby na jego chamskie odzywki wypełnione seksualnym podtekstem. Bał się, że nie da ci tego czego pragniesz — mówiła.
— Czyli jednak chciał mnie przelecieć — zaśmiałam się pod nosem kreśląc kółka na trawie. — Naprawdę tylko to wyciągnęłaś z mojej wypowiedzi? — westchnęła. — Nie. — Wiem, że w głębi duszy wiesz, że to nie tak i rozumiesz.— Uśmiechnęła się i poszła z chłopakami nad wodę. Rozumiem? Chyba właśnie nie do końca. Jakbym tylko to rozumiała może byłoby mi łatwiej, może inaczej bym na niego patrzyła.
Nie rozumiem tego, jak można chcieć dać komuś 'gwiazdkę z nieba' uprawiając seks z laską która miała w sobie więcej kutasów niż ja mam palców u rąk. Wszyscy mówią, że bał się dać mi to czego pragnę, ale skąd do cholery oni mogą wiedzieć czego ja tak naprawdę pragnę? W jego obecności, sama czasami nie wiedziałam czego chce, czy tego by był obok, czy tego by wynosił się stąd jak najdalej. — Summer!! — Przyjaciółka krzyknęła z namiotu wyrywając mnie z krainy rozmyślań. Leniwie i niechętnie wstałam i udałam się za głosem Lex. — Słucham? — Kucnęłam przed wejściem do namiotu. —Zostało nam 3 dni pobytu tutaj, zróbmy coś. Nie płaczmy i nie przejmujmy się facetami — powiedziała bez entuzjazmu co do niej nie podobne, zawsze była naładowana pozytywną energia. — Lexie — westchnęłam siadając bliżej niej. — Chciałabym, żeby to wszystko nie było takie skomplikowane. Nic nie mówiąc przyjaciółka mnie przytuliła. Wiedziała, kiedy to zrobić zamiast zaczynać niepotrzebny monolog. Zbliżał się wieczór, więc chłopaki postanowili rozpalić ognisko. —Dziewczyny idziecie?! — krzyknął jeden z nich, którego imienia nie pamiętałam, a może wcale nie znałam. —Chodź. — Lexie pociągnęła mnie nie pytając czy mam na to ochotę. Wyszłam z namiotu ubrana w długi ciepły dres i bluzę. Wzrok Harry'ego od razu powędrował na mnie, przez co moje policzki delikatnie zalał rumieniec. — Chłopaki, to moja przyjaciółka Summer, ale to już chyba wiecie. Moja towarzyszka zaczęła się śmiać, a ja ze wstydu zapadałam się pod ziemię. — Jestem Liam, to Niall, Louis, Zayn i... Harry. — zawahał się przy ostatnim imieniu, co było nawet zabawne. Przywitałam się ze wszystkimi, wcześniej nie mając jakoś do tego okazji. Muszę przyznać, że każdy z nich był na swój sposób przystojny. Rozpoczęliśmy jak mogłoby się wydawać,miły wieczór przy ognisku piekąc kiełbaski na kiju.
Czułam nie oderwany nawet na chwilę wzrok Stylesa na sobie. — Czas upamiętnić ten wieczór! — Blondyn wyniósł z namiotu Instax mini i zaczął robić zdjęcia. Starałałam się stwarzać pozory dobrego humoru uśmiechając się i robiąc zabawne miny do zdjęć. — Mogę? — W pewnym momencie podszedł do mnie Styles z aparatem w ręku. Wnioskując po tym, pragnie zrobić ze mną zdjęcie. Jeśli odmówię, znów wywołam niepotrzebną burzę, jeśli się zgodzę odniesie on swoje małe zwycięstwo. — Tak — uległam po chwili.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zadowolony zrobił zdjęcie, które za chwilę ochłodził i z uśmiechem patrzył raz na mnie raz na zdjęcie. Westchnęłam głośno, co nie umknęło jego uwadze. Nie wrócił już na swoje poprzednie miejsce, przez resztę wieczoru zostając obok mnie. Z jednej strony nie miałam chwilowo ochoty na jego towarzystwo a z drugiej czułam dziwny spokój, kiedy znajdował się w moim otoczeniu.
Zbliżała się już pierwsza w nocy i towarzystwo powoli rozchodziło się do swoich namiotów, spędziliśmy miło wieczór bez alkoholu, głośnej muzyki i po prostu siedząc rozmawiając na różne tematy. Zostałam tylko ja i on. W ciszy grzebałam patykiem w resztce żarzącego się jeszcze ogniska. Nie patrzył na mnie, badał wzrokiem okolicę przed nim. — Summer, możemy porozmawiać?