Spędziłam z rodzicami poranek na rozmowach, wspominaniu starych czasów i pałaszowaniu przygotowanego przez mamę tortu urodzinowego. Dawno nie spędziłam tak dużo czasu z mamą i tatą w tym samym miejscu, bez żadnych kłótni, wypominania, zakazów i pretensji. Wszystko było perfekcyjne.
— Tak? — Odebrałam telefon, który wibrował na szafce jak szalony.
— Wszystkiego najlepszego dla najpiękniejszej kobiety świata! — Przyjaciółka krzyknęła do słuchawki.
—Dziękuję.
—Będę po ciebie za godzinę, bądź piękna! — Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, gdy przyjaciółka rozłączyła się. Westchnęłam radośnie i ruszyłam do pokoju. Z racji, że dzień był ciepły i zapowiadał się być taki do końca postawiłam na zwiewną czarną sukienkę i proste czarno-białe trampki. Narzuciłam na nią biały sweterek, włosy upięłam w wysokiego kucyka wypuszczając kilka kosmyków włosów na twarz i zrobiłam wyraźny makijaż. Przejrzałam się w lustrze z tysiąc razy upewniając się, że nie wyglądam jak błazen. Ogarniając pokój w poszukiwaniu torebki minęło mi następne pół godziny, w ostatniej chwili znalazłam moją ulubioną malutką czarną torebkę na srebrnym łańcuszku, zapakowałam w nią wszystkie potrzebne rzeczy i wyszłam przed dom, gdzie przyjaciółka na mnie już czekała.— Wiesz, że wyglądasz cudownie? — Zmierzyła mnie od stóp do głowy jak tylko wsiadłam do auta.
—Nie podlizuj się! Gdzie jedziemy?
—Niespodzianka. — Puściła do mnie oczko i ruszyła. Ah tak, moja przyjaciółka jest pełna tajemnic.
—Wiesz, ostatnio coraz częściej śnią mi się dziwne sny — wyznałam jej po chwili wahania.
— Dziwne sny? — Spojrzała na mnie.
— Tak, śni mi się Harry —speszyłam się delikatnie zaciskając kawałek sukienki w pięści.
—W pozytywnym czy negatywnym znaczeniu?
—Nie wiem. Właśnie w tym jest największy problem. W snach jestem szczęśliwa, czuje emocje jakby były prawdziwe, czuje się szczęśliwa jakby to działo się w czasie rzeczywistym, ale kiedy się budzę jestem cała spocona i zdyszana jakbym śniła o najgorszym koszmarze.— Nie wiem, co mogłabym ci powiedzieć. Może to o czym śnisz jest głęboko w środku ciebie, ale tak bardzo się tego boisz, że nie dopuszczasz możliwości takich zdarzeń do myśli.
— Chcesz mi powiedzieć, że głęboko w sobie kocham nad życie Harry'ego Stylesa i planuje z nim dzieci, ślub i wspólne życie? — zaśmiałam się głośno.
— Może niekoniecznie aż tak rozbudowany scenariusz miałam na myśli.
—Sama nie wiem co o tym myśleć.* Z perspektywy Harry'ego *
Nie odzywałem się do niej tydzień planując w najmniejszym szczególe dzień jej dziewiętnastych urodzin. Nie było mnie dla nikogo, dla szkoły, kolegów, rodziców. Byłem tylko ja i myśli. Wiem, że bywam dla ludzi chamem i kutasem, ale taki jestem, nie potrafię tego zmienić. Biegałem od samochodu do samochodu, od miejsca do miejsca od sklepu do sklepu załatwiając wszystko najdokładniej jak się da. Dziękuję jej przyjaciółce, że nie zamknęła mi drzwi przed nosem, kiedy przyszedłem poprosić ją o pomoc. Nie chciała mi na początku pomóc, nie była w ogóle przekonana do mojego pomysłu i od razu zaliczyła go do tych, które się na pewno nie udają, ale nie poddałem się. Tłumaczyłem, prosiłem i nagabywałem ją dopóki się ostatecznie nie zgodziła mi pomóc.
Jestem furiatem, ale zakochałem się w tej małej, drobnej niewinnej Summer.Zbliżała się godzina spotkania z moją malutką, siedziałem zdenerwowany na krześle przyglądając się czy wszystko jest idealnie ustawione, każdy szczegół dopracowywany co chwilę z nerwów sprawdzając godzinę na zegarku. Układałem kwiaty w innych miejscach w nadziei, że będą wyglądały lepiej niż chwilę temu.
Byłem wdzięczny pogodzie, że tego dnia współpracowała ze mną, dając większe pole manewru z niespodzianką. Dostałem sms-a od Lexie z informacją, że zbliżają się do celu, nie wiem ile minęło czasu odkąd tu siedzę i czekam, ale dopiero teraz poczułem jak nerwy biorą górę nad moim umysłem. Oparłem się o krzesło na którym wcześniej siedziałem i wziąłem kilka głębokich wdechów co na chwilę pomogło mi się uspokoić.
Poprawiłem garnitur sprawdzając czy nigdzie się nie pobrudziłem i wykonałem ostatnie poprawki na stoliku, by wszystko dobrze wyglądało. Wziąłem duży bukiet róż w dłonie i czekałem.* Z perspektywy Summer *
Przez całą drogę przyjaciółka była nieugięta i nie chciała zdradzić mi gdzie jedziemy. Prowadziłyśmy luźną rozmowę mijając lasy, miasteczka i pola. Zatrzymałyśmy się przy wejściu do lasu.
—Chciałaś mnie wywieźć tyle kilometrów od domu i zostawić?— zaśmiałam się odpinając pasy.— Wysiądź i idź tą ścieżką prosto do końca, to zaledwie kilkaset metrów. — Zignorowała moje pytanie wskazując ścieżkę wgłąb lasu.
—Żartujesz sobie chyba?—spoważniałam w chwilę patrząc na Lexie z niedowierzaniem.— Zaufaj mi proszę, czy kiedykolwiek się na mnie zawiodłaś?
—Nie, ale myślałam, że darujesz sobie jakieś chore niespodzianki! — Szturchnęłam ją i wysiadłam z samochodu.
—Do zobaczenia!
Pewna, że za chwilę spotkam ponownie przyjaciółkę ruszyłam wskazaną przez nią ścieżką w głąb lasu. Nie ukrywam, przebywanie samej w lesie kilometry od domu było przerażające. Nie jestem pewna jak długo zajęło mi dojście do końca ścieżki, ale po dłuższym czasie, zaczęłam się irytować tym, że miała być to chwila ja idę a końca ścieżki nie widać. Miałam wrażenie, że co jakiś czas mijam te same krzaki i drzewa. Zirytowana spojrzałam na telefon z nadzieją, że znajduje się w nim jakaś wiadomość od przyjaciółki. Nic, ekran był pusty wskazując jedynie godzinę.
Po kilku metrach marszu zaczęłam dostrzegać jasne światło i jakby czyjąś postać. Przyśpieszyłam kroku myśląc, że moim oczom ukazuje się przyjaciółka. Po krótkiej chwili zorientowałam się, że osoba którą widzę, niestety nie jest Lexie.
— Co ty tutaj robisz? — zwróciłam się do Stylesa stojącego przede mną z wielkim bukietem czerwonych róż.
— Niespodzianka. — Zbliżył się wyciągając kwiaty w moją stronę. Wzięłam je od niego bez słowa. —Rozejrzyj się, proszę.Powiedział jakby błagalnym głosem i odsunął się pozwalając mi zobaczyć krajobraz przede mną. Staliśmy na klifie bujnie porośniętym roślinnością. W oddali widać było góry, mnóstwo drzew i okoliczne domki. Niedaleko nas stał biały stolik okryty czerwonym obrusem. Wokół nas porozkładane były mniejsze bukiety róż lub pojedyncze kwiaty a do stolika prowadziła ścieżka usypanych płatków róż gdzie sam Styles stał w czarnym garniturze i bacznie się mi przyglądał.
— Co to wszystko ma znaczyć? — spojrzałam na niego zaszklonymi przez łzy oczami.
—Wszystkiego najlepszego Summer.—Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło obejmując delikatnie jedną ręką. Stałam oszołomiona tym co widzę. Podobne sceny widziałam tylko w romantycznych filmach, w których wszystko było idealne, życie, związek i cała historia.
—To wszystko dla mnie?
— Tylko dla ciebie. — Pociągnął mnie delikatnie za sobą i ruszyliśmy w kierunku stolika. Przyglądałam się każdemu szczegółowi z osobna, jak wiele czasu musiało mu zająć zrobienie tego wszystkiego? Wokół nas na mniejszych drzewkach zawieszone były białe i czerwone serpentyny, balony przyczepione do kamieni obok stolika. Usiadłam na krześle bacznie przyglądając się brunetowi.
— Przygotowałem to wszystko dla ciebie, bo chciałem by ten dzień był dla ciebie wyjątkowy.
—Odzywasz się do mnie kiedy przypomnisz sobie, że żyje a nagle zachciałeś żebym miała wyjątkowe urodziny? — palnęłam w jego stronę nie myśląc co mówię.
— Przygotowanie tego zajęło mi tydzień, nie miałem czasu wyspać się porządnie a co dopiero pisać czy dzwonić— wytłumaczył się sztywniejąc.
—Przepraszam, nie chciałam być nie miła. — Wstał otwierając szampana i nalał nam do kieliszków.— Nie będziesz prowadził?—zapytałam, kiedy nalewał napój w swój kieliszek.
—Spokojnie Summer, mam przemyślaną każdą sekundę dzisiejszego dnia.—Uśmiechnął się w moją stronę i usiadł naprzeciwko zabierając ode mnie bukiet, położył go obok siebie.
—Więc, co będziemy robić?—Upiłam łyk szampana patrząc na niego.—Teraz? Rozmawiać, chciałbym ci coś powiedzieć. Wiem, że zachowuje się wobec ciebie jak ostatni cham, ale jest coś co w sobie masz co mnie tak do ciebie ciągnie, że szaleje, kiedy nie mam cię obok. Może i brzmię jak głupek, który próbuje wkleić ci ckliwą gadkę, ale tak nie jest. Bardzo starałem się, byś dziś była radosna i zadowolona. Wiesz jak ciężko było przekonać twoją przyjaciółkę do pomocy?— zaśmiał się.
—Dziwie się, że w ogóle zgodziła ci się pomóc — powiedziałam zgodnie z prawdą. Co prawda moja przyjaciółka sama pchała mnie w jego ramiona, ale widziała też, jak wiele bólu zadaje mi Styles.—Summer, ja się chyba w Tobie zakochałem.
![](https://img.wattpad.com/cover/98722209-288-k623915.jpg)
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
Fiksi PenggemarW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...