Jak prosił Styles poszłyśmy do pobliskiego marketu w celu kupienia kiełbasek. Wybrałysmy jakieś przyprawy, plastikowe sztućce i talerzyki, kilka butelek picia i udałyśmy się z tym do kasy.
— Tak? —odebrałam telefon. — Tak już jesteśmy przy kasie, poczekaj pod moim domem, zaraz będziemy — rozłączyłam się i zapłaciłam odpowiednią sumę kasjerce.
— Myślisz że ten wieczór będzie miły? - zapytała Lexie kiedy na horyzoncie pokazały się samochody chłopaków.
— Mam nadzieję Lex...
Kiedy byłyśmy już blisko, wysiedli z aut i podeszli zabrać od nas siatki, nie ukrywam że na to czekałam, były naprawdę ciężkie. Harry obiegł mnie wzrokiem wzdłuż i wszerz uśmiechając szeroko. Otworzył mi drzwi i kazał zająć miejsce obok siebie z przodu. Przyjaciółka usiadła na tylnych siedzeniach z Louisem, którego poznałam u Harrego kilka dni temu. Ruszyliśmy w ciszy, którą po chwili przerwalo radio.
— Podjęliśmy decyzję, że zostaniemy tam na noc, do jutra.— Ale jutro są lekcje, musimy wrócić — wtrąciłam szybko.
— Oj Summer, zabawimy się, jeden dzień nieobecności nic przecież nie zmieni.
— Nie powiedziałeś o tym wcześniej — spojrzałam zła na bruneta.
— Myślałem, że będziesz się cieszyć, na dwa dni w moim towarzystwie— wzruszył ramionami.
— Cieszę się, ale mogłeś powiedzieć wcześniej. Wzięła bym chociaż dres.
—Bez niego wyglądasz o wiele lepiej. — Jego dłoń wylądowała na moim udzie delikatnie je gładząc. Zalał mnie niekontrolowany rumieniec na wspomnienie urodzinowej nocy.
Jechaliśmy niecałą godzinę, jezioro znajdowało się w środku lasu, przez który ciężko było się przebić. Drogie samochody chłopaków, nie były przystosowane do jazdy po korzeniach i dołach.
Dotarliśmy na miejsce po kolejnych dwudziestu minutach jazdy po drodze bez asfaltu. Nieduża plaża pokryta w większości trawą od razu rzucała się w oczy, jezioro było dziś spokojne przez brak wiatru.
— I jesteśmy na miejscu— stwierdził Louis, kiedy samochód się zatrzymał. Wysiedliśmy rozglądając się wokół. Chłopaki od razu wzięli się za rozkładanie namiotów.
— Dlaczego są tylko trzy namioty? — zapytałam wyciągając z bagażnika siatki z jedzeniem.
— Nie mieliśmy więcej. Będziemy spać po dwie osoby — rzucił Liam uśmiechając się lekko.
— Ja śpię z Summer!— krzyknął Harry przez śmiech. Wywróciłam oczami na jego słowa i zabrałam się za rozpakowywanie zakupów. Sporo czasu zajęło im złożenie wszystkiego do końca. Zdążyłyśmy zebrać trochę drewna i przygotować mięso na ognisko.
— Jak się czujesz?— zaskoczył mnie brunet podchodząc z tyłu.
— Dobrze, a jak mam się czuć?
— Nie wiem, dlatego pytam, by się dowiedzieć. Chciałabym byś dobrze się bawiła.
— Więc spraw by było miło— odwróciłam się, spotykając z jego klatką piersiowa. Uniosłam głowę do góry spoglądając w jego oczy. Pogładził delikatnie mój policzek kciukiem.
— Wyglądasz pięknie— szepnął.
— Zwyczajnie, ale dziękuję za komplement. Chodź idziemy rozpalać ognisko jestem głodna!— Pociągnęłam go w kierunku stosu drewna. Chłopaki znaleźli obcięte pieńki drzewa niedaleko naszego małego obozowiska i przynieśli je ustawiając obok drewna na rozpalenie. — Jak z filmów — zaśmiałam się
— Coś w ten deseń— zawtórował mi. Zajęliśmy się rozpalaniem ognia i szukaniem kijów na kiełbaski, każdy był zadowolony, roześmiany, Lexie miała się ku Louisowi, a Harry nie spuszczał ze mnie wzroku. Po dłuższej chwili, kiedy na dworze zrobiło się ciemno, zasiedliśmy razem do kolacji. Każdy wymieniał zadania z każdym, temat ciągnął się za tematem a ciepło ogniska dodawało klimatu.— Jak się czujesz?— ponowił pytanie Styles.
— Dlaczego ciągle o to wypytujesz?— Chce, żebyś przy mnie czuła się jak najlepiej.
— Więc sprawiaj, bym się tak czuła, a nie ciągle o to pytasz.
— Nie rozumiem cię— zmarszczył brwi.
— A co tu do rozumienia? Po prostu denerwują mnie ciągłe pytania.
— Dziecinada— prychnął i odszedł zajmując miejsce obok kolegów. Pokręciłam zrezygnowana głową i zajęłam się spożywaniem kiełbaski. Przyglądałam się, jak śmieje się ze znajomymi nagle nie zwracając na mnie uwagi. Odetchnęłam głęboko świeżym powietrzem. Wsłuchałam się w odgłosy palonego drewna, świerszczy, różnego ptactwa mieszkającego w lesie. Każdy z tych dźwięków działał tak kojąco na mnie, że nie zwróciłam uwagi ile czasu minęło odkąd oddałam się relaksowi.— Kochana, wszystko w porządku?— Lexie siadła obok pocierając delikatnie moje plecy dłonią.
— Odzywa się Harry kutas— wzruszyłam ramionami.
— Przykro mi.
— A mi nie, wiedziałam, że tak będzie. Śpimy razem?
— Jeśli chcesz. Tylko wtedy chłopaki będą musieli spać w jednym namiocie we trójkę— zaśmiała się.
— Jakoś to przeżyją— puściłam do niej oczko. Do końca wieczoru siedziałyśmy razem rozmawiając o różnych pierdołach. Atmosfera między mną a Harrym znów zaczęła być napięta. Zdziwiło mnie to, że wieczór obył się bez alkoholu i sprzeczek między chłopakami. Upijałam kolejne łyki pomarańczowego soku przyglądając się Harry'emu. Uśmiechał się przelotnie stwarzając pozory przed wszystkimi, że wszystko jest w porządku. Tak bardzo nie rozumiałam tego człowieka, że zastanawiałam się czemu ja jeszcze z nim gadam...Bo Cię pociąga moja droga.
— Przepraszam cię.— Do moich uszu dotarł cichy głos Harry'ego.
— W porę. — Wyłoniłam się z namiotu, który zaczęłam przygotowywać do snu.
— Lepiej późno niż wcale— zaśmiał się nerwowo. — Mieliśmy spędzić noc.
— Nie chce.— Przecież nie zrobię Ci krzywdy— zbliżył się.
— Nie mówię, że zrobisz mi krzywdę, po prostu nie chce.
— Summer— szepnął i zbliżył się delikatnie ujmując moją twarz w jego duże dłonie. Patrzył mi prostu w oczy dokładnie badając ich głębie. Jego usta znalazły się milimetry od moich ,aby po chwili się z nimi złączyć. Prowadził delikatny pocałunek bez udziału języka, pieszcząc moje usta swoimi, był tak czuły i delikatny, że po moim ciele co chwilę przebiegały dreszcze przyjemności. Złapałam za jego koszulkę zaciskając dłoń w pięść. Nie był zachłanny, jego delikatność aż mnie dziwiła, jak ktoś o tak niepohamowanych zwierzęcych żądzach może być taki delikatny i czuły. Przyciągnął mnie ręką bliżej siebie, zmniejszając dystans między nami do zerowego.— Chce cię— szepnął między pocałunkami po czym powoli i zmysłowo wtrącił do moich ust swój język. Jęknęłam cicho w jego wargi. Czułam spojrzenia reszty, która wytrwale siedziała przy ognisku, mimo że było już późno. Jego dłoń wkradła się pod moją bluzę delikatnie gładząc dół pleców. — Pragnę cię kochanie.
— Więc mnie weź.
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
Fiksi PenggemarW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...