Rozdział 2

301 18 0
                                    

— Idziesz, czy będziesz tak stała? — Wstał i podszedł do drzwi otwierając je przede mną. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. Dzień był chłodny lecz promienie słoneczne przebijały się przez drzewko przed jego domem. Wzięłam dużą ilość powietrza w płuca ciesząc się tą porą roku. Pomasowałam się rękami po przedramionach, gdy wiatr delikatnie zawiał. Chłopak odwrócił się w moją stronę zdejmując bluzę i wręczając ją mi. Spojrzałam na niego pytając z lekka kpiną na twarzy.
— Po prostu weź — westchnął i zarzucił ją na moje ramiona. Wsunęłam ręce w rękawy czekając aż wyprowadzi swój samochód. Piękne, czyste srebrne audi.

Wyjechał na jezdnię, wysiadł i otworzył mi drzwi. Jego wahania nastroju były irytujące. Z gentlemana do chama to jak ze skrajności w skrajność. Wsiadłam i zapięłam pasy, podałam mu adres i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie odezwał się słowem, nawet na mnie nie spojrzał. Potrafił gapić się na mnie czterdzieści pięć minut na lekcji a teraz nawet nie spojrzał w moim kierunku.
— Jesteśmy — rzucił krótko, kiedy dojechaliśmy na miejsce, zabrzmiało to tak, jakby jak najszybciej kazał mi wysiadać. 
— Jakbym nie wiedziała — prychnęłam i wysiadłam. Okrążyłam jego samochód w celu wejścia na chodnik i odwróciłam się w tamtą stronę. Spojrzał na mnie z cwanym uśmieszkiem i odjechał z piskiem opon.
Popatrzyłam z poirytowaniem na auto, które za chwilę znikło za zakrętem.
Weszłam do domu i od razu poszłam się odświeżyć. Kąpiel, makijaż, czyste ubrania i coś do jedzenia. Miałam szczęście budząc się tak wcześnie, dziś sobota, druga zmiana w ciastkarni. 

Wsunęłam na siebie jasne jeansy z dziurami na kolanach, obcisłą czarną bluzkę, którą wpuściłam w dolną część garderoby i szary ciepły sweterek długi do ud. Delikatnie podkreśliłam rzęsy i przejechałam po oku brązowym cieniem do powiek. Usiadłam na łóżku i wybrałam numer do przyjaciółki. 
—Tak?— Odebrała po kilku sygnałach zachrypniętym głosem.
— Nie śpij alkoholiku. — Uśmiechnęłam się sama do siebie.
— Daj mi spokój, urwał mi się film. Nie wiem jak znalazłam się w domu. A jak u ciebie, pamiętasz coś?
— Nie. Obudziłam się u niego w domu w jego bluzce — westchnęłam.
— Kogo? — zapytała na wpół śpiąc.
— Styles'a — odparłam niechętnie.
—Nie gadaj! — Od razu oprzytomniała a jej głos stał się wyraźniejszy.
—Będę dziś od  15 w pracy, przyjdź wszystko Ci opowiem.
— Meh —mruknęła.
— Rusz dupę, bo cię na odwyk wyślę. — Obie zaśmiałyśmy się w tym samym czasie.
— Do zobaczenia — odpowiedziała i się rozłączyła.

Sprzątając porozrzucane ubrania po pokoju, zauważyłam, że nie oddałam bluzy Styles'owi. Wzięłam ją w ręce i zaciągnęłam się jej zapachem, pachniała jego ciałem i perfumami Hugo Bossa, tworząc niezwykle pociągającą mieszankę. W mojej głowie odrazu pojawił się obraz, kiedy jego nagi tors przyciska mnie do siebie, dając poczucie bezpiezczeństwa. 

Chwila.. Dlaczego ja to robię? Czemu ja o tym myślę?

Odsunęłam twarz od jego ubrania i odwiesiłam je na krzesło. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze karcąc się wzrokiem. Lepiej pójdę coś posprzątać. 

***

Przyszłam do pracy piętnaście minut wcześniej co dało mi chwilę na ubranie fartucha i związanie włosów w niechlujnego koka. Włożyłam telefon do kieszeni i wyszłam zająć miejsce przy kasie. 
Klient za klientem, ciastko za ciastkiem. Nudna praca, ale chciałabym się usamodzielić, wynająć własne mieszkanie, kupić samochód.

Marzenia każdej nastolatki. 

— Muffiny jagodowe poproszę. — Znany mi głos rozbrzmiał po sali. Odwróciłam się. Po drugiej stronie lady stał ON. Znowu ten niezdecydowany, przystojny i wkurzający chłopak.
— Oczywiście. — Uśmiechnęłam się od niechcenia. Szef wymaga dużej kultury do naszych klientów, ale jak mam być miła i uśmiechnięta, kiedy znowu go widzę. Czy on postanowił uprzykrzać mi życie? 
Spakowałam kilka muffin jagodowych i podliczyłam na kasie. — Coś jeszcze?
— Nie.
— 10 funtów. — Chłopak podał mi pieniądze delikatnie dotykając mojej dłoni, z uśmiechem na twarzy wydałam mu resztę i podałam opakowanie z ciasteczkami. Wziął je i zajął miejsce przy stoliku na dworze obok szyby, tak aby dobrze mnie widzieć. Westchnęłam wywracając oczami i zajęłam się obsługą kolejnych klientów.

— W końcu przyszłaś — skarciłam Lexie za godzinne spóźnienie.
— Lepiej późno niż wcale — zaśmiała się i chwyciła ciasteczko z lady dając mi 2 funty. — Opowiadaj.
— Nie spodziewaj się pikantnych szczegółów. — Zmierzyła mnie dokładnie wzrokiem. — Niewiele pamiętam. Przebłyski picia, muzyki i jazdy samochodem krążyły w mojej głowie, ale nie tworzyły spójnej całości.
— Jazdy samochodem?
— Tak — westchnęłam. — Harry Styles postanowił nagle się mną zaopiekować i zabrał mnie do siebie.
— Zabrał Cie do siebie? — mówiła ciekawskim głosem i zabrała kolejne ciasteczko z lady.
— Powiedział, że byłam tak pijana, że postanowił zabrać mnie w bezpieczne miejsce, niż zostawić z pijanymi facetami. Obrońca się naglę znalazł.
— Powinnaś się cieszyć — skarciła mnie przyjaciółka.
— Z czego? Z tego, że kompletnie obcy mi chłoptaś postanowił mnie uratować przed pijanymi ludźmi? Lex, towarzystwo było tam tak pijane, że nawet nie miałoby mi siły cokolwiek zrobić.
— Z tego, że chłopak na którego leci pół szkoły zainteresował się właśnie tobą! — Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. 
— Czasem się zastanawiam jak ja z Tobą wytrzymuję — parsknęłam. —Nie zależy mi, żeby się mną interesował, w szczególności, że chodzi z nami do klasy już kilka miesięcy i nie zwracał na mnie uwagi. 
Przyjaciółka westchnęła bezradnie i spojrzała na Styles'a siedzącego przed ciastkarnią. 
— Chyba się chłopak zakochał — zaśmiała się. 
—Nawet tak nie żartuj. — Uśmiechnęłam się szyderczo i wróciłam do pracy. 
W życiu brakowało mi tylko upierdliwego bad boy'a, który myśli, że może wszystko i każdy ma być na jego skinienie a tak naprawdę może niewiele.
Zamiast skupić się na pracy starałam się poskładać w całość zlepki sytuacji z dnia wczorajszego. Sporo pamiętałam, ale tylko dopóki impreza nie przeniosła się do ogrodu. Tam bardzo przesadziłam z alkoholem dając się ponieść emocjom.

To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz