Cholera. Czasem nie patrzę na to co mówię, gdzie i jak głośno doprowadzając właśnie do takich sytuacji.
—No słucham.—Jego już bardziej zdecydowany głos dotarł do moich uszu.
— Myślę, że nie muszę odpowiadać ci na żadne pytanie.— Upiłam łyk soku i ruszyłam z przyjaciółką pod salę, w której miały odbyć się pierwsze zajęcia.
— Z chęcią się dowiem, kto aż tak zalazł ci za skórę, że dostał miano kurwy —zaśmiał się i zrównał z nami krok.
— Każda, która puszcza się z byle kim — odpowiedziałam krótko licząc, że taka odpowiedź go spławi. On naprawdę, zaczynał mnie denerwować swoimi zmianami humoru. Po braku odpowiedzi na moje słowa rozejrzałam się a jego nie było w zasięgu mojego wzroku.
—Dupek — syknęłam bardziej do siebie niż do kogokolwiek dookoła.***
Zajęcia kończyły się dziś wcześniej niż zazwyczaj, więc czas od rana szybko minął. Stylesa więcej nie widziałam, co uczyniło mój dzień jak na razie bardzo miłym.
—Może zakupy? — zaproponowałam przyjaciółce, która zbierała ostatnie rzeczy z ławki.
—Tak! Mam już tyle sukienek upatrzonych na bal, musimy coś wybrać!
— Ja chyba zrezygnuje z niego.
—Nie ma mowy! — oburzyła się Lexie. — Idziemy wybrać ci piękną sukienkę!
—Miałam to zrobić z mamą —powiedziałam już nieco ciszej.
—To po nią dzwoń!
Jak kazała przyjaciółka tak zrobiłam, nie byłam dziś w humorze na kupno sukni na bal, na który już nie bardzo chciałam iść, ale widziałam jak ważne jest to dla mojej przyjaciółki. Kiedyś jak będę miała wnuki, lub chociażby dzieci opowiem im co mama i ciocia Lexie robiły na balu w ostatniej klasie liceum.
Uśmiechnęłam się mimowolnie wyobrażając sobie tą scenę. Napewno będę miała o czym opowiadać, każda zabawa z przyjaciółką kończy się, albo urwaniem filmu, albo przygodami których nie można zapomnieć.Spotkałyśmy się z mamą na ulicy, która znana była z wielkiej ilości sklepów z sukniami ślubnymi. W każdym takim salonie dostępne są również sukienki balowe lub dla druhien, oba przypadki w mojej sytuacji pasowały.
Chodziłyśmy od sklepu do sklepu mierząc sukienki które w ogóle nie przypadły mi do gustu. Od prostych jedwabnych wyglądających trochę jak koszula nocna po rozkloszowane z całą masa cyrkoni od góry do dołu. Zbliżałyśmy się do końca ulicy zachodząc jeszcze do ostatniego lokalu. Mama z przyjaciółką rozsiadły się na fotelach naprzeciwko wejścia do przymierzalni. Chodziłam po salonie oglądając suknie. Zdjęłam prostą zieloną jedwabną suknie z koronką na dekolcie i udałam się do wcześniej wymienionej przymierzalni. Przebrałam się i wyszłam pokazać dziewczynom. Ich miny nie były zadowolone.
— Nie, ten kolor do ciebie nie pasuje— stwierdziła mama oglądając mnie dokładnie. Lexie przyznała jej rację i obie odesłały mnie z powrotem się przebrać.
— Summer? — usłyszałam cichy głos przyjaciółki zza materiału oddzielającego sklep od małych pomieszczeń do przebrania.— Może ta?
Dziewczyna wsunęła rękę między ścianę a materiał.
— Założę — wzięłam z dłoni przyjaciółki czerwoną długą suknie i założyłam niezdarnie na ciało. Obejrzałam się w wielkim lustrze, które znajdowało się w środku.
Była w kolorze soczystej czerwieni. Na dole wykończona była delikatna koronką w tym samym odcieniu. U góry idealnie opinała moje ciało od pasa w dół natomiast była rozkloszowana niczym suknia księżniczki. Delikatne ramiączka uwydatniały moje smukłe ramiona a dekolt w formie łódki odkrywał wystające obojczyki. Uśmiechnęłam się sama do siebie widząc jak cudownie w niej wyglądam. Wzięłam głęboki oddech poddenerwowana czy one będą miały takie samo zdanie wyszłam stając bez słowa przed mama i przyjaciółka.
— Summer...— Mama wstała i zaniemówiła.
—Wyglądasz cudownie — dodała Lexie. —Ja to mam nosa.
— Tak się też czuję — przyznałam z uśmiechem i wykonałam obrót wokół własnej osi. Pierwszy raz uważałam, że wyglądam w czymś naprawdę bardzo dobrze. Wróciłam do przebieralni by ją zdjąć i udałam się do kasy.— Nie musiałaś płacić, mam swoje pieniądze — stwierdziłam kierując słowa do mamy wychodząc ze sklepu.
— Nie musiałam, ale chciałam — skwitowała cmokając mnie w policzek. A mnie zabrzmiało to łudząco podobnie, do słów, które już od kogoś słyszałam.Reszta wieczoru minęła spokojnie w towarzystwie obojgu rodziców, przed telewizorem. Dawno nie spędziliśmy czasu razem na chociażby nic nie robieniu. Tata odpuścił naciskanie na informacje o Harrym a mama nie cisnęła piorunami w ojca, że ciągle go nie ma w domu. Oglądanie komedii w towarzystwie rodziców to coś czego mi naprawdę brakowało.
— Jak przygotowania do balu? — Tata spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
— Skąd wiesz o balu?
—Nie myśl, że jeśli nie ma mnie w domu, nie wiem co się dzieje w mojej rodzinie—warknął ostro w moją stronę, chociaż wydawało się, że chciał powiedzieć to łagodniej.
—Nie powiedziałam tego. Przygotowania idą dobrze, kupiłam sukienkę. — Wolałam nie wywoływać zbędnych kłótni, by nie psuć sobie humoru. —Położę się już. Jestem zmęczona.
Jak powiedziałam tak zrobiłam, byłam zmęczona kilku godzinnym chodzeniem i przymierzaniem sukienek, w żadnej nie czując się zbyt komfortowo. Niestety niskie poczucie własnej wartości nie pomagało w dobrym wyborze kreacji.***
Dni mijały spokojnie i nudno raz w szkole, raz w kawiarni. Postanowiłam zostawić na jakiś czas pracę by uporządkować prywatne życie, które delikatnie zaczęło się sypać. Wręczyłam szefowi wypowiedzenie.
— Dlaczego chcesz zrezygnować? — Szef zapytał po przeczytaniu moich wypocin.—Muszę poukładać parę spraw.
— Jestem naprawdę zadowolony z twojej pracy. Rozumiem, że masz prywatne problemy szanuję to, ale chciałbym abyś jednak z nami została. Co ty na to, urlop zamiast wypowiedzenia?
—Cieszę się, że jest pan zadowolony z naszej współpracy, ale ja naprawdę potrzebuję czasu —westchnęłam patrząc na mężczyznę.
—Trzy tygodnie ci wystarczy?
— Nie chce by miał pan problemy prawne wiem, że nie może Pan dać tyle urlopu na raz.— Zaryzykuję.— Uśmiechnął się do mnie i podarł moje wypowiedzenie wyrzucając do śmietnika.
Uwielbiałam tego faceta! Był wyrozumiały, zabawny i był po prostu człowiekiem. Nie szefem tyranem, który jedynie stanowiskiem jest wyżej niż my wszyscy ale mężczyzną, do którego można przyjść, gdy ma się problem i potrzebuje wolnego.
—Dobrze. Bardzo dziękuję. — Zostawiłam swój fartuch w szafce i zabierając wszystkie swoje rzeczy wyszłam, gdy wybiła godzina zakończenia mojej zmiany. Pogoda dziś była zaskakująco ładna mimo, że termometr nie pokazywał najwyższych temperatur.
—Summer!— Znajomy i znienawidzony głos dotarł do moich uszu. Odruchowo odwróciłam się w stronę, z którego dobiegał.— Czego chcesz?— zapytałam gdy Styles do mnie dobiegł.
— Co tak ostro?—Puścił do mnie oczko.— Bardziej ostro niż pieprzyłeś tą blondynkę?— Nie opanowałam swojego ciętego języka i zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam dopiero, kiedy spojrzałam na Harry'ego. Zamilkł na chwilę. Wyglądał na na prawdę zdezorientowanego.
— Ciekawe historie snujesz. —Jego nastrój diametralnie się zmienił a twarz zamieniła w kamień bez mimiki.
— No tak, ja snuje — parsknęłam. — To nie ja jednego dnia mówię, że mi na tobie zależy i chce byś poznał mnie z innej strony, a następnego dnia idę pieprzyć kolesia ze szkoły! — krzyknęłam na niego zatrzymując się.— Bo tak jest?—Uniósł brew. — Zależy mi.
—Poznałam cię już chyba z wystarczającej strony — rzucałam słowami na prawo i lewo w złości, nie patrząc na to czy mają one jakiś sens.—Nie poznałaś z żadnej. —Zbliżył się.
—Oh, spieprzaj Styles —warknęłam wściekła odwróciłam się i szybkim krokiem skręciłam w jakąś uliczkę by go zgubić. Kiedy upewniłam się, że nie ma go w pobliżu zatrzymałam się opierając o ścianę. Wzięłam głęboki wdech próbując się uspokoić.
—Hej piękna! — Męski głos, którego nie znałam dotarł do moich uszu. Podniosłam głowę w celu ustalenia kierunku, z którego dobiegał. Trzech mężczyzn zmierzało w moją stronę.
— Tak do Ciebie mówię! —byłam pewna, zaraz wpakuje się w kłopoty.
— Daj mi spokój — powiedziałam odpychając się od ściany do pozycji stojącej.
![](https://img.wattpad.com/cover/98722209-288-k623915.jpg)
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
FanficW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...