Patrzyłam na lekarza wyczekując na odpowiedź. W duchu modliłam się, by to co powiedział mi Harry było jedynie niewinnym szczeniackim żartem.
— Z maleństwem wszystko w porządku, proszę się nie martwić — odpowiedział mi wysoki, blond włosy mężczyzna o białej cerze i miodowych tęczówkach.
— Czyli to prawda?
— Jak najbardziej — uśmiechnął się. — To dopiero maleństwo, jest pani w czwartym tygodniu ciąży.
— Moment. Jak to w czwartym tygodniu? — podniosłam się do pozycji siedzącej, patrząc na lekarza z niedowierzaniem. — Nie powinnam być w jakimś drugim dopiero?
Lekarz zaśmiał się i spojrzał na kartę pacjenta, którą miał ze sobą.
— Nie, na pewno nie ma mowy o pomyłce. Zrobiliśmy test ciążowy, a kiedy okazał się pozytywny dodatkowo USG. To na pewno 4 tydzień.
Miałam wrażenie, jakby ktoś walnął mnie młotkiem w głowę. Świat przed oczami zaczął wirować, a ja musiałam zrobić się blada jak ściana, bo mina lekarza nie świadczyła o niczym dobrym.
— Wszystko w porządku? — zapytał starszy blondyn odkładając kartki na szafkę i wyjmując stetoskop. Oddychałam powoli starając się uspokoić. — Nie ma powodów do nerwów panno Williams.
— Mówi to pan tak, jakby codziennie informował dziewiętnastolatki, że są w ciąży.
— Poniekąd tak jest — roześmiał się i zakończył badanie. — Gdybym był potrzebny, proszę mnie szukać w gabinecie. Chyba muszą państwo sobie wyjaśnić kilka spraw.
Powiedział i wyszedł z uśmiechem przyczepionym na twarzy. Spojrzałam przerażona na mojego chłopaka.
— Czwarty tydzień? Przecież zawsze stosowaliśmy prezerwatywy.
— One nie dają sto procent pewności — złapałam dłońmi swoją twarz, chowając się przed całym światem.
— Co my teraz zrobimy? — zapytał siadając obok. — Jesteśmy za młodzi.
— Jeśli myślisz o tym, co ja myślę, że ty myślisz to po moim trupie! — spojrzałam na niego zszokowana, że śmiał takie coś zasugerować. Może i fakt, byliśmy za młodzi, ale to nie upoważniało nas do takich czynów! Jak się popełnia błędy trzeba za nie zapłacić, nawet najwyższą cenę.
— Niczego nie sugerowałem — zmarszczył brwi.
— I dobrze, ale pytanie co teraz zrobimy, jest dobre... Nie chce jeszcze nikomu mówić.
— Tak, to dobry pomysł. Sami musimy oswoić się z tą myślą.* * *
Resztę pobytu w szpitalu, jak obiecał tak zrobił. Nie puszczał mnie nawet na chwilę. Po otrzymaniu wypisu kazał mi czekać na siebie i w trybie ekspresowym wrócił do szpitala w samochodzie z bukietem róż. Dużo rozmawialiśmy przez te dwa dni. Niby obiecał poprawę, ale jakoś nie mogłam w to uwierzyć. Chociaż wczoraj, pozwolił Lexie przyjechać do mnie i siedzieli razem w jednym pomieszczeniu! Przyjaciółce jeszcze oszczędziłam tej nowiny, która dalej wywoływała we mnie strach i przerażenie.
Gdy tylko dotarliśmy do domu wysiadłam z auta z wielkim bukietem róż, który składał się z dziewiętnastu białych i czerwonych kwiatów. Harry oczywiście pobiegł otworzyć przede mną drzwi.Gentleman się znalazł.
Weszłam do domu od razu odkładając kwiaty do wazonu z wodą i zostawiając je w salonie na stoliku.
— Chcesz herbaty?! — krzyknął do mnie Harry z kuchni.
— Tak.
Usiadłam na kanapie łapiąc się jedną ręka za brzuch. Tam, w moim ciele rozwija się właśnie mała fasolka, która będzie w przyszłości moim dzieckiem. Moim, dziewiętnastoletniej Summer Williams. To brzmi niedorzecznie. Jak ojciec się dowie, rozniesie chyba w złości pół Londynu.
Na samą myśl o tym, że rozmowa z rodzicami będzie musiała się odbyć po moim ciele przeszły dreszcze.
— Proszę — powiedział Harry stawiając herbatę na stoliku, jednocześnie wyrywając mnie z rozmyślań. — Może wybierzemy się na zakupy?
— A co ty chcesz kupować? Wszystko czego nam potrzeba mamy.
— Wiesz... — mruknął nieśmiało. — Mamy dzidziusia w drodze.
— Wylizuj Styles. Na takie rzeczy mamy jeszcze osiem miesięcy, ja nawet nie przyzwyczaiłam się do tej myśli.
— Za szybko?
— Zdecydowanie, ale widzę, że ty już się przyzwyczaiłeś do bycia ojcem.
— Nie zmienimy już tego, trzeba ten fakt zaakceptować — wzruszył ramionami jakby to było coś normalnego. Naszą rozmowę przerwał telefon chłopaka. Odebrał.
Nie mówił nic konkretnego, same potakiwania i zgadzanie się z czyimś, jak myślę pomysłem. Patrzyłam na niego zaciekawiona, co takiego mówi mu osoba po drugiej stronie telefonu.
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
FanfictionW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...