Rozdział 53

110 10 3
                                    

Odłożyłam pieniądze na stolik i wróciłam do opieki nad Harrym. Nie trwała ona jednak długo, bo kilkanaście minut później zadzwonił mój telefon.
Nie patrząc kto dzwoni, nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam urządzenie do ucha.
- Tak?
- Louis wrócił, ale jest w opłakanym stanie.
- Brudny i we krwi? - zapytałam.
- Tak! Skąd wiesz?

- Bo Harry wygląda tak samo. - spojrzałam na chłopaka upewniając się czy śpi i odeszłam kawałek dalej, by przypadkiem go nie obudzić.
- Summer? Mogę o coś zapytać? - jej ton zmienił się diametralnie i zaczęła szeptać.
- Jasne, przecież wiesz.
- Czy Harry przyniósł do domu jakieś pieniądze?
- Tak i to nie małe, Louis też?
- Tak. Powiedział, że to na nasz ślub i zasnął.
- Harry też śpi, wygląda jakby właśnie wrócił z jakiegoś pobojowiska.
- Obudził się, muszę kończyć. - powiedziała szybko i rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź. Spojrzałam na brudnego chłopaka i postanowiłam obudzić go i umyć.
Szturchnęłam kilka razy jego ramie zanim otworzył oczy.
- Chodź, idziemy się umyć. - powiedziałam ciągnąc go delikatnie za rękę. Bez oporu wstał i chwiejnym krokiem zataczał się w kierunku łazienki. Posadziłam go na muszli klozetowej i kazałam czekać. Napuściłam wody do wanny i nalałam do niej olejek z cytrusów na odświeżenie skóry. Zdjęłam mu bokserki co spowodowało chytry uśmieszek na jego ustach.
- Co się tak szczerzysz? Właź. - udałam obrażoną i wskazałam palcem na wannę.
- Nie złość się maleńka, zrobiłem to dla nas. - jego głos już przypominał ten, którym mówił do mnie na co dzień.
- Co zrobiłeś? To mnie własnie najbardziej interesuje.
- To nie istotne. Ważne, że zarobiłem pieniądze na urządzenie dziecku kącika.
- Wolałabym wiedzieć jak zarobione były te pieniądze, skoro wróciłeś w takim stanie.
- Troszkę się pokomplikowało, ale najważniejsze, że mam pieniądze.
- No tak, pieniądze. - westchnęłam i przejechałam namydloną gąbką po jego plecach. - Do czego to doszło, żebym ja cię myła w wannie.
- Kochasz mnie. - uśmiechnął się zwycięsko.
- Nie wiem co to ma do mycia ciebie.
- To, że nie położyłabyś mnie brudnego do łóżka. - powiedział i zrelaksował się rozsiadając wygodnie.
Niestety w tym miał rację, nie mogłabym pozwolić na to, by położył się w takim stanie do naszego wspólnego łóżka. Pomogłm mu się umyć, znajdując na jego ciele coraz to nowe siniaki, otarcia i zadrapania. Krew, która teraz mieszkała się z wodą nie mogła być jego. Z takich powierzchownych ran na pewno nie wyleciałaby jej taka ilość. Postanowiłam jednak nie poruszać dzisiaj tego tematu, znałam go na tyle, by wiedzieć, że będzie milczeć przez najbliższe dni. Miałam cichą nadzieję, że dowiem się czegoś od dziewczyn. Przecież nie mogą milczeć we trzech jak grób.
Pomogłam przejść Harry'emu do sypialni i gdy już zajął wygodną pozycję przykryłam jego ciało ciepła i miękką kołdrą.
- Nie idziesz spać? - zapytał, kiedy chwyciłam za klamkę drzwi.
- Chce się jeszcze wykąpać. - skłamałam. Tak naprawdę miałam nadzieję, że znajdę w jego ubraniach jakąkolwiek podpowiedź.
Po cichu przeszłam z sypialni do salonu i zaczęłam szperać w jego kieszeniach. Niestety nie znalazłam nic oprócz paczki gum i kilku drobniaków. Posunęłam się nawet do powąchania materiałów, ale jedyne co było czuć to mocny zapach spalenizny.

Boże, czy oni kogoś spalili?!

Włożyłam ubrania do kosza przeznaczonego, na rzeczy do prania, włączyłam wodę w prysznicu i usiadłam na podłodze przeczekać chwilę, bym wydała się wiarygodna. Nie miałam pojęcia gdzie był i co robił tyle czasu, ale zaczynałam się martwić. Znów do mojego życia wkradł się stres i nerwy. Jak tak dalej pójdzie, to stracę to dziecko przez jego głupotę!
Nie popieram wykorzystywania rodziców do zdobycia pozycji w świecie, ale do cholerny! Jego ojciec ma własną firmę i dużo znajomych. Jakby Harry chciał, zwróciłby się do niego po pomoc w znalezieniu uczciwej pracy! Ja dziękuję, za życie z kimś kto będzie znikał raz na jakiś czas prawie na dwa dni, nie wiadomo co robił i z kim! Co mi po tych jego pieniądzach, jak któregoś dnia może nie wrócić, albo wrócić połamany?
Zamknęłam dopływ wody zakręcając kurek, ochlapałam się troszkę woda i zawinęłam w jeden z wiszących na drzwiach ręczników. Wzięłam głęboki wdech i najciszej jak się da weszłam do pomieszczenia.
- Czekałem. - powiedział, kiedy tylko mnie zobaczył.
- Myślę, że powinieneś odpoczywać. - odpowiedziałam wymijająco.
- Nie chciałem zasnąć bez ciebie. Tęskniłem.
Odwracając się do niego tyłem przewróciłam oczami na jego słowa i założyłam na ręcznik dłuższą koszulkę po czym na dobre pozbyłam się odzienia z łazienki.
- Wstydzisz się? - zapytał, gdy odwróciłam się z powrotem w jego stronę. Bacznie mi się przyglądał.
- Nie, dlaczego tak myślisz? - po raz kolejny dzisiaj skłamałam. Od jakiegoś czasu starałam się nie rozbierać bezpośrednio przed nim. Po wypadku wkradł się między nas jakiś wstyd. Niby kilka razy mnie rozebrał, dotykał w taki a nie inny sposób, ale to nie było to.
Poprawiłam koszulkę i ułożyłam się obok niego. Przysunął się kładąc głowę na moim ramieniu i podniósł delikatnie swoją dłonią koszulkę. Odsłonił tym mój brzuch, na którym położył dłoń. Czułam jak się uśmiecha, szeroko uśmiecha. By nie spostrzegł mojego wstydu zaczęłam zmysłowo drapać go po głowie tak, jak kiedyś lubił. Kreślił palcami kółeczka na każdym centymetrze mojej skóry, która zaczęła się rozciągać pod wpływem wzrostu dziecka.
- Jak będzie chłopiec nazwiemy go Justin.
Stwierdził po chwili.
- Temat imienia jeszcze poczeka. To dopiero początek czwartego miesiąca.
- Co nie znaczy, że nie możemy już go nazwać.
- A co jeśli to będzie ona a nie on? - zapytałam zaciekawiona.
- Imię wybierzesz ty.
- O nie! To ma być wspólna decyzja. - oburzyłam się. Prawdę mówiąc, nie liczyłam już na to, że będziemy ze sobą do końca życia. Gdybym urodziła syna a on wybrałby dla niego imię nienawidziłabym się do końca życia za to, że mu na to pozwoliłam. Za każdym razem, gdy wymawiałabym imię syna, ból w sercu odzywałby się na nowo. Nie będę zaprzeczać, że jeśli kiedykolwiek się rozstaniemy, przyjmę to z ulga i nie będzie mnie to boleć. Harry, jest moim pierwszym facetem. Pierwszym nie tylko w związku, ale i w łóżku. Będę mieć z nim dziecko, będzie nieoderwalną częścią mojego życia już na zawsze, nawet jeśli nie dane nam będzie być przy sobie. Będę widywała go z każdym spotkaniem z dzieckiem, na sprawie rozwodowej, o alimenty i prawa rodzicielskie. Nie chce, by moje dziecko wychowywało się z dwójką rodziców, którzy się nienawidzą. Nie wiem co byłoby gorsze. Taki scenariusz, czy bycie z nim s siłę ze względu na malucha.
Z jednej strony bardzo chciałam wierzyć w to, że los zaplanował dla mnie szczęśliwe długie życie a z drugiej zastanawiałam się, czy ten związek ma sens?

To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz