Dwa dni po zajęciach stałam spakowana przed drzwiami domu czekając na przyjaciółkę. Namiot, śpiwory, prowiant, spadły na mnie. Było mi to na rękę, bo mogłam dopilnować, aby wszystko czego potrzebujemy wylądowało w bagażniku. Lexie potrafiła być rozstrzepana, nieważna przez co czasem zapomniała większości rzeczy, jakie miała zabrać.
— Wskakuj mała! — Dziewczyna w wyśmienitym humorze zatrzymała się na podjeździe przed moim domem.
— Skąd ten dobry humorek? — zapytałam i zaczęłam pakować rzeczy do bagażnika.
—Jak to skąd! Ja, moja najlepsza przyjaciółka, jezioro i cisza. Czy to nie powód do świetnego humoru?
— Mam nadzieję na tą ciszę. — zaśmiałam się i zajęłam miejsce pasażera. Odpaliłam naszą ulubioną piosenkę " Jonas Blue - Mama " i ruszyłyśmy w drogę.
Po dwóch godzinach jazdy byłyśmy na miejscu 250 kilometrów od rodzinnego domu,nad przepięknym jeziorem otoczonym lasem, polanami i kilkoma budkami z jedzeniem przy publicznej plaży. My wybrałyśmy jednak drugą stronę jeziora, znacznie spokojniejszą, z kilkoma namiotami rozstawionymi niedaleko miejsca, które upatrzyłyśmy sobie na swój mały obóz.Usiadłam na trawie przyglądając się delikatnie falującej wodzie, która idealnie wpasowywała się w szum drzew.
— No dalej leniu, ruszaj się, bo noc nas zastanie i nie będzie w czym spać! — Nie dane mi było długo cieszyć się krajobrazem. Zaśmiałam się do przyjaciółki i wstałam by pomóc jej rozłożyć namiot.
Muszę przyznać, że było to o wiele trudniejsze dla kogoś kto nigdy tego nie robił niż mogłoby się wydawać. Po dwóch godzinach męczenia się z naszym miejscem spania wszystko było gotowe na noc. Materac wraz ze śpiworami na swoim miejscu a wszystkie pozostałe bagaże schowane w środku namiotu.
Usiadłyśmy na krzesełkach turystycznych o których oczywiście pamiętałam tylko ja, popijając ciepłą herbatę przygotowaną, na zabranej przeze mnie małej butli gazowej i garnuszku. Oglądałam przepiękny krajobraz przed sobą ciesząc się z braku miejskiego zgiełku, szumu drzew i obecności przyjaciółki, na którą w każdej sytuacji mogłam liczyć.Przez resztę tego dnia spokojnie spędzałyśmy czas, na rozmowach, czytaniu książek i wpatrywaniu się w chmury.
Wieczorem dwie pary przyjaciół z namiotu niedaleko zrobiły ognisko, leżałyśmy na kocu przyglądając się niebu, które robiło się coraz bardziej gwieździste.
— Cześć, macie może ochotę by dołączyć do nas?— Delikatny, lecz bardzo męski głos dotarł do naszych uszu. — Jestem Nick.
Odwróciłam się w stronę z której dobiegał głos. Przed nami stał wysoki chłopak o ciemnych oczach i brązowych włosach ułożonych starannie na czubku głowy. Spojrzałam na przyjaciółkę dając jej możliwość wyboru a ta tylko pokiwała głową twierdząco.
— Z chęcią. Jestem Summer a to moja przyjaciółka Lexie.— Wstałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. Był naprawdę przystojny, dobrze zbudowany i dobrze patrzyło mu z oczu. Wraz z nim udałyśmy się do reszty.— Jestem Leo a to Hannah i Suzanne.— Blondyn o cherlawej postawie wstał przedstawiając nas reszcie. Usiadłyśmy na pniu drzewa który, stał obok ogniska.
Rozkoszowałam się przyjemnym ciepłem i dźwiękiem palonego drewna. Tak niewiele było mi trzeba by być zadowoloną. Hannah włączyła muzykę i wyjęła piwa ze stojącego obok auta. Każde z nas wziął jedno i poddaliśmy się rozmowie.
Każdy rozmawiał z każdym na wszystkie możliwe tematy, tylko nie ja. Jak zwykle, wyrwana z rzeczywistości myślałam. Co będzie jak wrócimy do szkoły za niespełna dwa tygodnie? Czy dalej będzie tak samo? Czy może w końcu Styles da sobie spokój?
— Summer? — Cichy męski głos dotarł do moich uszu wyrywając z rozmyśleń.
— Tak? — spojrzałam w stronę Nicka. Patrzył na mnie z uśmiechem trzymając w ręku już drugie piwo.— Jesteś bardzo ładna — stwierdził, szeroko się uśmiechając. Nie przywykłam do słuchania komplementów, wiec od razu na moich policzkach pojawił się wielki rumieniec. Chłopak to zauważył i przysunął się do mnie obejmując ręką, z racji że robiło się chłodno nie miałam nic przeciwko, był bardzo ciepły. Kiedy tylko na mojej twarzy pojawił się mimowolny wyraz zadowolenia Suzanne wstała i odeszła od ogniska.
— Przepraszam Cię na chwile.— Chłopak wstał i poszedł za dziewczyną. Przyjaciółka spojrzała na mnie na co ja wzruszyłam ramionami w geście "nie wiem o co chodzi". Postanowiłam jednak nie zostawać w towarzystwie dłużej i wrócić do namiotu. Nie chciałam wywoływać niepotrzebnych spięć, ale również robiłam się nieco zmęczona.
— Pójdę się już położyć, jestem zmęczona, dobranoc wszystkim — pożegnałam się z ludźmi i poszłam w swoją stronę nawet nie czekając na odpowiedź. Otworzyłam namiot i usiadłam w wejściu przypatrując się gwiazdom, które stąd idealnie było widać.
— Mogę?— Cichy niepewny głos dobiegł z mojej prawej strony. Obejrzałam się w stronę tajemniczego człowieka.— Nick. Pewnie, usiądź. — Przesunęłam się robiąc mu miejsce. Sama nie byłam pewna czy chce żeby tu był, ale wydawał się miłym chłopakiem.
— Przepraszam za jej zachowanie. Byliśmy kiedyś parą dwa lata, rozstaliśmy się bardzo burzliwie i kilka lat nie utrzymywaliśmy kontaktu, jak widać nadal się z tym nie pogodziła — wymamrotał niechętnie. To miłe, że tłumaczy całą sytuację, ale poczułam się w niej bardzo nieswojo, nie zrobiłam nic złego, by dziewczyna się aż tak oburzyła.
— Jeśli mogę zapytać, ile masz lat? — zwróciłam się do niego, bo ciekawość wzięła nade mną górę.
— 25 a ty?
— Jeszcze 18.— Uśmiechnął się dokładnie lustrując mnie wzrokiem.
— Młodziutka — odpowiedział, zaśmiałam się i szturchnęłam delikatnie ramieniem chłopaka. — Śpij dobrze, na pewno jeszcze pogadamy.
Wstał i za chwilę znikł za drzewami. Westchnęłam i wsunęłam się głębiej namiotu. Przebrałam krótkie spodenki na luźny dres a krótki top na grubą bluzę. Wieczorami nad jeziorem potrafiło być naprawdę zimno, ale ten chłód był całkowicie inny niż miejski. Wszystko było tutaj tak inne a dzięki temu wyjątkowe. Lubiłam obcowanie z przyrodą równie bardzo, jak i siedzenie w domu przed laptopem, na którym leciał mój ulubiony serial. Na zewnątrz słyszałam głosy dobiegające z ogniska obok, więc nie mogłam szybko zasnąć. Kręciłam się z boku na bok aż w końcu znalazłam wygodna pozycje i mogłam oddać się w krainę snów.
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
FanfictionW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...