Rozdział 25

128 8 0
                                    


  Nie oglądając się za siebie weszłam do domu, również nie szczędząc siły w zamykaniu drzwi. Rodzice wyjrzeli z salonu.

— Dlaczego nie jesteś w szkole i dlaczego nie wróciłaś na noc do domu? —zapytał ojciec wstając. Spojrzałam na wiszący na ścianie zegarek 14:13, zajęcia miałam mieć do 16:00.

—Przestań udawać troskliwego tatusia — parsknęłam przez śmiech.
—Słucham? — podszedł bliżej prostując sylwetkę.

— Nie wróciłam, bo jestem dorosła i mogę robić co chce.
— Gadasz jak młody szczeniak.
—Jestem człowiekiem a nie psem, ale dzięki.

—Uważaj co mówisz, bo ta rozmowa nie idzie w dobrym kierunku.
—I co mi zrobisz? Dasz karę? Wyrzucisz z domu? Nic mi nie możesz zrobić!
— Wynoś się stąd! — krzyknął wskazując drzwi wyjściowe.
— Co?
—Dokładnie to co słyszałaś. Wynoś się.
— Z miłą chęcią! — pobiegłam do pokoju pakując w pośpiechu do walizki najpotrzebniejsze rzeczy i kosmetyki.

—Summer, porozmawiajcie z tatą, proszę.— Mama wychyliła się zza drzwi i mówiła błagalnym głosem.
—Nie! —spojrzałam na nią.—Dostanie to, czego chce.
—Ja tego nie chce.

— Nie stanęłaś w mojej obronie, jak zawsze! Poradzę sobie sama, pójdę do swojego chłopaka! —Ostatnie słowa ledwo wykrztusiłam, ale wiedziałam, że to rozwścieczy ich oboje, chciałam zrobić im na złość, chociaż wcale nie zamierzałam iść do tego kutasa. Wrzuciłam ostatnie kilka rzeczy do walizki, zapięłam ją i wyszłam z domu szybciej niż do niego weszłam. W złości i adrenalinie przeszłam jeszcze kawałek, po czym emocje opanowały mój mózg, a z oczu poleciały łzy. Usiadłam na walizce zrezygnowana chowając twarz w dłonie.

—Wszystko w porządku? — zapytał nieznajomy głos. Uniosłam wzrok na mężczyznę stojącego naprzeciwko mnie. Był wysoki, mierzył ponad 180 centymetrów wzrostu, miał zielone oczy, ciemne blond włosy i piękny uśmiech.
—Teoretycznie — odpowiedziałam wymijająco ocierając łzy z policzków. 

— Może mógłbym jakoś pomoc.

—Z chęcią zamienię się z kimś na ojców  —zaśmiałam się smutno.
—W tym nie pomogę, mój tata nie żyje od 10 lat, ale może ciastko i ciepła herbata poprawią nieco twój humor?—zapadałam się powoli pod ziemie ze wstydu.

— Przepraszam, nie chciałam. 
— Nic się nie stało, skąd mogłaś wiedzieć. — Uśmiechnął się czule i pomógł mi wstać. —Niedaleko tu jest osiedlowa kawiarenka, może masz ochotę spędzić chwilę czasu z nieznajomym?
— Wiem, że jest. Mieszkam tu niedaleko. — Uśmiechnęłam się.— I tak, z chęcią spędzę miło czas.

— Jestem Dylan.
— Summer.

* * *

—Więc co się stało, że wylądowałaś na walizce zapłakana? —zapytał Dylan upijając łyk gorącej czekolady, którą przed chwilą przyniosła nam kelnerka. 
—Ojciec, dlatego chciałam go wymienić —zaśmiałam się nerwowo. —Nie daje mi żyć odkąd więcej siedzi w domu. 
—Obowiązki?
—Raczej wtrącanie się w moje życie i próbowanie ustawić go tak, jakby było tylko i wyłącznie jego, wiesz coś w rodzaju niespełnionych ambicji nastolatka lata temu.
— Pewnie nie chce dla ciebie źle.

— Być może, ale nienawidzę jak ktoś wybiera za mnie. A ty, co tutaj robisz, nie widziałam cię nigdy?
—Przeprowadziłem się z mamą niecały miesiąc temu, kilka ulic stąd. 
—Jeśli mogę zapytać, jaki był powodu wyboru deszczowego i zimnego Londynu?
—Mama po śmierci taty na siłę szuka miłości, po tym jak zostawił ją ostatni fagas powiedziała, że potrzebuje nowości i oto jesteśmy tutaj.
— Chodzisz jeszcze do szkoły?— zapytałam zmieniając temat, kiedy kelnerka podała mi herbatę malinową i czekoladowe ciastko. Spojrzała na chłopaka a jej źrenice aż się powiększyły.
— Czy coś jeszcze panu podać? — uśmiechnęła się promiennie do Dylana, nie zwracając uwagi na to, że siedzę tuż obok.
— Nie dziękuję, moja znajoma również nic nie potrzebuje — rzucił chłodno akcentując słowo znajoma. — Odpowiadając, nie. Skończyłem szkołę rok temu. A ty?
— Tak, jestem w klasie maturalnej —spojrzałam na dziewczynę, która nerwowo odeszła od stolika, nie można zaprzeczyć Dylan był naprawdę przystojnym mężczyzną, nie dziwie się, że zwrócił jej uwagę.— Spodobałeś się jej.
— Komu?
— Kelnerce! — zaśmiałam się wskazując wzrokiem, na dziewczynę.
—Daj spokój — machnął ręką ukradkiem spoglądając na nią. — Nie sądziłem, że zgodzisz się od tak na wypad do kawiarni z nieznajomym — uśmiechnął się szeroko badając mnie wzrokiem.
—Szczerze przyznam, że ja też nie — przytaknęłam — ale czym by było życie bez spontanicznych decyzji?
— O tym własnie pomyślałem.

* * *

— Dziękuje, że odwiozłeś mnie do przyjaciółki — powiedziałam wysiadając z taksówki, którą przyjechał ze mną Dylan.
—Mam nadzieję, że do zobaczenia. — Szeroko się uśmiechnął patrząc mi w oczy.
—Mam nadzieję. — powtórzyłam po nim i zamknęłam drzwi udając się do domu Lexie. Napisałam do dziewczyny w kawiarni sms'a wyjaśniającego sytuacje z prośbą o pomoc, niemalże od razu odpisała, że za chwilę widzi mnie u siebie w domu.  To była jedyna osoba na którą mogłam liczyć naprawdę w każdej sytuacji. Wiedziałam, że nigdy nie odmówi mi pomocy.

— Wyrzucił Cię!? — krzyknęła, kiedy wejściowe drzwi jej domu otworzyły się. Przyjaciółka nie mieszkała w bogatej dzielnicy w wypasionej willi. Miała małe skromne mieszkanko w kamienicy kilka ulic od szkoły.
—Jak widzisz — powiedziałam targając za sobą ciężką walizkę. 

— Co za chuj! 
— Mój ojciec — poprawiłam ją. Mimo, że byłam na niego wściekła nigdy nie pozwoliłabym sobie na całkowity brak szacunku do niego czy matki.— Plusem tej sytuacji jest to, że spotkałam miłego chłopaka —zaśmiałam się odbiegając od tematu.
—Kogo? — spojrzała na mnie zdziwiona.
—Ma na imię Dylan i jest cholernie przystojny. Podszedł do mnie i zapytał czy wszystko w porządku, kiedy rozpłakałam się na ulicy.
— Płakałaś? — podeszła i czule mnie przytuliła.
—Zaprosił mnie do kawiarni i spędziliśmy miło dwie godziny na rozmowie — zignorowałam jej pytanie i kontynuowałam.
—Kto by pomyślał, że moja wstydliwa Summer da się zaprosić przez obcego kolesia na kawkę —roześmiała się wpuszczając mnie do pokoju. Dziewczyna mieszkała sama od dwóch lat, rodzice wyjechali do Stanów a ich jedyny kontakt, to informacja, że przelew na mieszkanie i rachunki jest na koncie.
— Byłam tak zła na ojca i Harry'ego, że nie potrafiłabym mu odmówić, był naprawdę miły.

— Właśnie, co się stało między wami? Widziałam jak wybiegłaś z jego samochodu, ruszył tak gwałtownie, że prawie wjechał w samochód sąsiada.
—Nie chce o tym mówić. — Na samo wspomnienie jego słów mój żołądek zacisnął się powodując nieprzyjemny ból. — Mogę się u ciebie zatrzymać na jakiś czas, prawda?
— Oczywiście, że możesz ile tylko potrzebujesz, już ci to napisałam!

___________________________________

Szczęśliwego roku dla was kochani :)
Mam nadzieję, że 2018 przyniesie więcej gwiazdek, wyświetleń, komentarzy i pomysłów!

To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz