Obudziły mnie hałasy dobiegające z kuchni lub salonu. Jęknęłam i przekręciłam się ns drugi bok spotykając z pustym miejscem, na którym wczoraj spał mój narzeczony. Ponownie tym razem głośniej jęknęłam z dezaprobatą i usiadłam na łóżku opuszczając nogi na zimną podłogę. Znalazłam po omacku szlafrok i założyłam go na siebie. Ziewnęłam i związałam nie uczesanie włosy w kucyk. Otworzyłam drzwi a głosy dotarły do mnie o wiele głośniejsze. Rozpoznałam w nich głosy przyjaciół Harry'ego.
— Nie za wcześnie na spotkania? — zapytałam spoglądając na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę ósmą. Gdy tylko weszłam do pomieszczenia, wszyscy zamilkli jak jeden grób.
— Obudziliśmy cie? — zapytał z troską w głowie Liam.
— Tak. — mruknąłam niezadowolona. Miałam ochotę jeszcze spać, byłam zmęczona.
— Przepraszam skarbie. — Harry wstał i czule mnie objął chowając w swoich ramionach, jakby chciał mnie przed czymś ochronić. — Byłabyś taka kochana i zrobiła nam kilka kanapek?
— Jasne. — burknęłam z wyrzutem i poszłam do kuchni. Nie miałam ochoty na kłótnie przy jego znajomych, więc postanowiłam zrobić im te kilka kanapek. Pokroiłam wszystko co było mi potrzebne i ułożyłam na chlebie kolejno sałatę, ser i pomidora. Naprawdę nie chciało mi się wysilać, więc musieli zadowolić się tym, co dostaną. Starałam się zrobić to jak najszybciej, by wrócić już do łóżka. Gdy wszystko było gotowe a kanapki leżały na dwóch dużych talerzach weszłam do salonu i postawiłam je przed nimi na stoliku do kawy. Ponownie, jak tylko moja stopa stanęła w pomieszczeniu zapadła cisza.
— Szkoda, że nie byliście tak cicho jak spałam. — rzuciłam z ironią.
— A co ty jakąś księżniczka jesteś, że nie wolno cie budzić? — rzucił wyluzowany Zayn.
— Przychodzisz do mnie do domu, z samego rana i drzesz jape wiedząc, że jest w nim kobieta w ciąży, która potrzebuje świętego spokoju na odpoczynek?! — zdenerwowałam się. Dzisiejszy dzień, był zdecydowanie tym dniem, kiedy hormony we mnie wręcz kipiały.
— Przychodzę do domu mojego kumpla. — syknął.
— Stary, to od kilku miesięcy też jej dom. — wtrącił się Harry.
— Bądźcie cicho, albo znajdźcie sobie nowe miejsce tajnych spotkań.
— Przepszam kochanie, śpij obiecuję, że dopilnuje ciszy.
Pocałował mnie w czoło i odesłał do sypialni. Bez oporów wróciłam do ciepłego i miękkiego łóżka. Chyba się stąd dzisiaj nie ruszę.Jak powiedział tak było, w spokoju mogłam spać do południa nie budzona już przez krzyki z innych pomieszczeń. Kiedy obudziłam się dziś drugi raz, zdałam sobie sprawę z tego, że nazwałam ten dom swoim a Harry mi przytaknął. Chyba pierwszy raz odkąd tutaj mieszkam tak powiedziałam.
Podniosłam się z łóżka już bardziej wyspana i ponownie założyłam na siebie szlafrok. Z kuchni słuchać było odgłosy towarzyszące smażeniu czegoś na patelni zaintrygowana tym ruszyłam w kierunku dźwięku.
— Wstałaś. — powiedział z uśmiechem Harry, kiedy tylko mnie zobaczył.
— W ciut lepszym humorze niż rano. — powiedziałam, jakbym chciała go przeprosić, za swoje opryskliwe zachowanie w stosunku do Zayna.
— Nic się nie stało, mogłem dopilnować bardziej by byli cicho.
— Coś się stało, że spotkaliście się tak rano? Żaden z was nie wyglądał na wypoczętego i nie obolałego.
— Sprawy ważne i ważniejsze. Smacznego.
Powiedział bardzo wymijająco i postawił przede mną talerz z ciepłą jajecznica, kawałkami pomidorów, ogórka zielonego i papryki. Po głośnym burczeniu w brzuchu nie opierałam się i puściłam poprzedni temat w niepamięć zabierając się za jedzenie. Pałaszowałam na zmianę jajecznice i warzywa popijając jeszcze ciepła herbatą.
— Chyba ci smakuje. — zaśmiał się widząc jak się zajadam.
— Tak, smakuje. Muszę przyznać, że kucharz z ciebie niezły. — zaśmiałam się.
— Staram się. — stwierdził uśmiechając się do mnie szeroko.
— Trochę cie nie rozumiem, wczoraj jęczałeś z bólu a dzisiaj zachowujesz się jak nowo narodzony. No i dalej nie wiem gdzie byłeś.
— Summer, powiedziałem ci, że to nie jest istotne. — zdenerwował się. — Chciałem zarobić na pokój dla dziecka, zarobiłem dostałaś pieniądze.
— Zostawiłam je na stoliku wczoraj. — powiedziałam odwracając się w kierunku stolika, na którym wczoraj zostawiłam gotówkę.
— Spokojnie. Włożyłem je do twojej torebki.
Odetchnęłam z ulgą. Masakrą byłoby zagubienie kilku tysięcy funtów w jedną noc. Skończywszy jedzenie odłożyłam talerz do zlewu.
— Może wybierzemy się dziś na zakupy?
— Jakie zakupy? — zapytałam zdziwiona patrząc na niego spod byka.
— No nie mów, że nie kusi cie kupienie czegoś dla dziecka.
— Może trochę.
Pchnął mnie delikatnie w kierunku sypialni. Podekscytowana pobiegłam do pokoju i ubrałam się w biały sweterek oraz jasne jeansy. W łazience zrobiłam szybki makijaż i sprawdziłam, czy gotówka znajduje się naprawdę w mojej torebce. W kopercie leżała jak myślę cała kwota. Zamknęłam zamek i przerzuciłam pasek rączki przez ramię.
— Gotowa? — zapytał opierając się o framugę drzwi wejściowych. Ubrany był w ciemno niebieskie jeansy i czarna koszulkę. Muszę przyznać, że jak na szczupłego faceta wyglądał naprawdę pociągająco. Przez ten czas, który przebywał w śpiączce bardzo schudł. W niektórych miejscach było widać mu wyraźnie kości, dlatego ponowne stanięcie na nogi stanowiło dużą trudność. Harry jednak był bardzo zdeterminowany, chciał jak najszybciej wyjść ze szpitala i przestać być ciężarem dla każdego. Wtedy między nami było tylko gorzej i gorzej przez co jego wściekłość na wszystkich wokół się potęgowała.
— Summer? — jego głos wyrwał mnie z rozmyślań.
— Tak, gotowa. — uśmiechnęłam się i wyszłam przed dom. Mijając go poczułam tą cudowna woń perfum, jakich używał od dawna. Ten zapach często przypominał mi o przeszłości. O tym jak było między nami dobrze, jak kochał mnie i dla nas był wstanie zrobić wszystko. Nie zagłębiając się w krainę myśli zajęłam miejsce obok kierowcy w jego Audi i czekałam aż Harry dołączy do mnie.
— Masz pieniądze? — zapytał wsiadając.
— Mam, ale nie chce wydać wszystkiego. Wolałabym kupić jakieś drobiazgi to dopiero czwarty miesiąc.
— To aż czwarty miesiąc! Jeszcze niedawno się dowiedziałem, że będę ojcem a dziś patrząc na ciebie widzę jak rozwija się moje maleństwo.
— Nie rób z siebie już takiego tatusia. — rzuciłam niby żartobliwie jednak z nutką ironii.
Naprawdę przestawałam rozumieć tego faceta. Raz zachowuje się jak kutas i daje mi jasno do zrozumienia, że mnie nie chce a kilka dni później mówi jaki to z niego tatuś i cieszy się, że będziemy mieli dziecko.Nie rozumiem go.
***
Chodziliśmy po sklepach kilka godzin. Muszę przyznać, że nieźle mnie wymęczył. Chciał wejść do każdego pomieszczenia, które miało jakiekolwiek rzeczy dla dziecka. Mieliśmy kupić tylko drobiazgi a skończyło się na całej siatce uniwersalnych ubranek, butelkach, smoczkach, kocykach, becikach, misiach, specjalnych biustonoszach do karmienia, zielonej farbę do pokoju malucha z bardzo delikatnym pigmentem i kilku faktycznych drobiazgach jak malutka lampka nocna.
Do domu dotarliśmy dopiero wieczorem, bo Harry zapragnął jeszcze pójść do kina. Kiedy zaparkował pod domem, sam wniósł wszystkie rzeczy i zostawił je w pokoju gościnnym, który miał służyć w przyszłości za pokój dla dzidzi.
Wygramoliłam się w trakcie tego wszystkiego z samochodu i przeszłam od razu na kanapę w salonie kładąc się na niej nie zdejmując nawet butów.
— Taka zmęczona? — zapytał Harry widząc mnie wykończoną na kanapie.
— Bardzo. Marzę o kąpieli i łóżku.
— Zaraz przygotuję ci ciepłą kąpiel.
Powiedział i zniknął za drzwiami łazienki. Liczyłam na chwilę odpoczynku w ciszy, ale niestety dźwięk dzwonka mojego telefonu skutecznie mi to uniemożliwił.
— Co tam? — zapytałam widząc wcześniej na ekranie imię mojej przyjaciółki.
— Co u ciebie słychać? — zapytała z dziwnym spokojem.
— Byliśmy na zakupach dla dziecka.
— Udane?
— Jeśli mówiąc udane masz na myśli, że kupiliśmy o wiele więcej niż zamierzałam kupić, to tak udane. — zaśmiałam się przeczesując włosy dłonią.
— Muszę wpaść i zobaczyć co wybrałaś. — stwierdziła równie rozbawiona.
— Nie boisz się co powie Louis?
— Odkąd Harry wyszedł ze szpitala trochę spuścił z tonu, ale prosił bym nie dzwoniła do ciebie tak często.
— Naprawdę nie rozumiem o co im chodzi.
— Ja też nie, może wpadnę do ciebie jutro?
— Jasne! Lexie wybacz muszę kończyć. Jestem tak zmęczona a za ścianą czeka na mnie ciepła kąpiel. — przyjaciółka zareagowała głośnym śmiechem i pożegnała się szybko.
Odłożyłam telefon na brzuch i wzięłam kilka głębokich wydechów.
— Gotowe! — krzyknął Harry z łazienki.Moja upragniona kąpiel.
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
FanfictionW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...