Nie chciała już ze mną rozmawiać. Odwróciła się i wpadła prosto pod jadący samochód. Kurwa! Jakie szczęście, że jest tu duże ograniczenie prędkości. Bez zastanowienia wstałem i pobiegłem na ulicę podnosząc jej głowę, która leżała ma zimnym asfalcie.
— Dzwoń po karetkę!! — krzyknąłem w stronę mężczyzny, który spanikowany wysiadał właśnie z auta. Bez zastanowienia chwycił za telefon i wykonał mój rozkaz. — Moja mała Summer, błagam żeby nic ci nie było. Tak bardzo cię kocham, dlaczego mi nie uwierzyłaś.
Płakałem. Drugi raz w życiu łkałem jak pies. Drugi raz z powodu kobiety. Moje życie jest takie żałosne. Nie potrafię kochać nie raniąc innych. Jestem beznadziejny, jak mogłem dopuścić do takiej sytuacji?! Trzymałem jej małą główkę na kolanach i okryłem swoją koszula. Nie obchodziło mnie, że na dworze nie jest za ciepło. Tak cholernie się martwiłem.
Na karetkę długo nie trzeba było czekać. Przyjechali, położyli ją na noszach, oddali moją koszulę. Wszystko działo się tak szybko.
— Jest pan kimś z rodziny? — zapytała blondynka w ubraniu ratownika medycznego.
— Narzeczonym. Mogę jechać z wami? Byliśmy na imprezie nie mogę kierować samochodem.
— Nie powinniśmy, ale proszę. — otworzyła szerzej drzwi i pozwoliła mi usiąść obok mojej ukochanej. — Z dwojga złego, lepiej żeby pan jechał z nami, niż po alkoholu siadał za kierownicę, co zapewne by pan uczynił.
Skinąłem jej głową potwierdzając. Na pewno pojechałbym samochodem za karetką.
Przez całą drogę do szpitala byłem w innym świecie. Zacząłem wyobrażać sobie, jak będzie wyglądał mój świat bez niej. Wiem nie byłem idealnym chłopakiem, nie dawałem jej szczęścia na jakie w pełni zasługiwała, ale cholera tak mocno ją kochałem. Trzymałem jej luźną dłoń, nie mogąc powstrzymać łez. W międzyczasie, kiedy wsiadałem do auta nałożyłem na siebie zakrwawioną koszule.Musiałem wyglądać okropnie.
Po chwili staliśmy już na podjeździe przy izbie przyjęć. Wysiadłem zaraz za blond dziewczyną czekając, aż nosze z moją kochaną wyjadą z karetki. W szpitalu czekał już lekarz z kartą pacjenta do wypełnienia. Wokół padało mnóstwo pytań od pielęgniarek, od lekarzy. Głośne dźwięki docierały do moich uszu sprawiając, że stawałem się zdezorientowany.
— Proszę pana? Proszę pana!
— Tak?— otrząsnąłem się, kiedy ktoś szturchał mnie za ramię.
— Kim pan jest? Czy brał pan udział w wypadku?
— Jestem narzeczonym, nie brałem udziału.
— Ma pan na sobie krew.
— Przykryłem ją koszulą, było zimno.
— Rozumiem. Musi pan tu poczekać, zabieramy pana narzeczoną na badania. Wie pan, czy przyjmuje jakieś leki? Jest na coś chora, może jest w ciąży?
— Ona... - zawahałem się.— Zapomnieliśmy prezerwatywy, nie robiła testu ja nie wiem... — odparłem chyba z największym zażenowaniem jakie czułem w życiu.
— Dobrze, zrobimy wszystkie podstawowe badania. Proszę tu poczekać.I tak miały kolejne godziny na szpitalnym korytarzu. Przyjaciele przywieźli mi taksówką czyste ubrania i wodę. Tak bardzo denerwowałem się, co teraz robią z moją małą pięknością. Otrzeźwiałem w sekundę i zdałem sobie sprawę jak okropnie i dwuznacznie musiała wyglądać ta sytuacja na imprezie.
—Proszę pana?— Lekarz, który kilka godzin temu przyjmował Summer na oddział, zwrócił się do mnie wychodząc z pokoju lekarzy.
—Tak? Coś się stało? Coś nie tak?
— Proszę się uspokoić. Wszystko jest w porządku. Panu narzeczonej nic się nie stało. Kilka otarć i na pewno nie obejdzie się bez siniaków. Założyliśmy dwa szwy na łuk brwiowym. Nic poważniejszego się nie stało. Mam jednak dla pana inna informację.
— Jaką? Co się stało? —denerwowałem się coraz bardziej zaciskając dłonie w pięści.
— Panie...
— Styles.
— Panie Styles. Proszę się nie denerwować, jeszcze nie ma pan powodów.
— Co znaczy "jeszcze"?
— Będę z panem szczery i powiem prosto z mostu.
— Na to liczę.
— Gratuluję. Zostanie pan ojcem.
— Zostanę czym? — Nogi zrobiły mi się jak z waty, przez co usiadłem na krześle łapiąc się za głowę.
—Ojcem panie Styles. Gratuluję. Proszę jeszcze być cierpliwym. Panna Williams jeszcze śpi, musi dużo wypoczywać jako przyszła mama.
![](https://img.wattpad.com/cover/98722209-288-k623915.jpg)
CZYTASZ
To nigdy nie powinno się wydarzyć |H.S
FanfictionW TRAKCIE POPRAWY 43/61 Niemal wszystkie historie miłosne kończą się happy endem - gromadką dzieci, wspólnym mieszkaniem, życiem w dostatku, bla, bla, bla. Co się stanie, jeśli ta, przepełniona złością, wulgaryzmami i zwrotami akcji historia wcale n...