Rozdział 2 ,,Nie mów, że ci się nie podobało"

12K 461 60
                                    

- Czy tobie już do końca odbiło?! - krzyknęłam zdenerwowana, gdy udało mi się oderwać od ust Hale'a. - Człowieku, nie wiem co bierzesz, ale zdecydowanie powinieneś to odstawić - dodałam z hardą miną. - Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam i zastawiłam drogę rękami, gdy Derek znów postawił krok w moim kierunku.

Usłyszałam warknięcie, lecz gdy przerażona odwróciłam głowę w stronę hałasu, nie zauważyłam tam żadnego zwierzęcia, lecz to co zobaczyłam zszokowało mnie jeszcze bardziej. Mój mały braciszek wyglądał teraz jakby właśnie został zmutowany i skrzyżowany z dziką bestią. Jego czekoladowe oczy nagle stały się żółte, a zarost, który zawsze chciał zapuścić pojawił się nagle na większości jego twarzy. Dobra, to jeszcze jakoś bym zniosła, ale to że z jego ust wyłoniły się potężne kły, a na dłoniach zamiast zwykłych paznokci miał długie, zaostrzone szpony, zdecydowanie wryło mnie w ziemię. Tym razem miałam już sto procent pewności, że ryk wydobył się właśnie z jego gardła, bo znów powtórzył ten przerażający odgłos. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić, bo stałam pomiędzy moim bratem, o ile to wciąż jest mój brat i Derekiem, który zdecydowanie musi zmienić dilera. Nie zdążyłam nawet podjąć decyzji, gdy tak samo przerażający dźwięk wydobył się ze strony, gdzie stał Hale.

- To nie może być prawda... - próbowałam przekonać samą siebie, gdy zobaczyłam, że on również przeobraził się w to samo przerażające stworzenie. Gdy dwa potwory zaczęły na siebie warczeć, poczułam jak ktoś odciąga mnie do tyłu. Tym ktosiem okazał się być Stiles.

- W nogi! Już! - krzyknęłam przerażona, pociągając go za ramię, lecz na twarzach towarzyszy nie zauważyłam aż tak wielkiego zaniepokojenia.

Czyli, oni wiedzą?!

- Char... - zaczęła Lydia, której wyraz twarzy zdradzał, że zaraz powie mi coś, czego na pewno nie chcę usłyszeć.

- O nie, nie, nie! Nie zbliżajcie się do mnie! Wy też jesteście w to zamieszani?! - Zrobiłam trzy kroki do tyłu, aby oddalić się od grupki ludzi. O ile to są prawdziwi ludzie.

- Posłuchaj mnie, wszystko ci wyjaśnimy tylko daj nam... - Zaczął Stiles, lecz przerwał mu odgłos, który mogły wydać dwa zderzające się ze sobą auta.

Tyle że nie staliśmy na drodze, a na podwórku Lydii, a tym co zdarzyło się ze sobą były dwa ciała dziwnych stworzeń, które zaczęły ze sobą walczyć w niewyobrażalnie szybkim tempie. Gdy w ruch poszły kły i pazury, a Lydia, Allison i Stiles próbowali wykrzykiwać, aby bestie przestały ze sobą walczyć, skorzystałam z chwili nieuwagi i wybiegłam przez furtkę, prowadzącą w stronę lasu. Chciałam dostać się do głównej drogi, ale pani Martin zadbała o to aby odgrodzić las od jezdni, a wielki, betonowy płot był nie do przeskoczenia, szczególnie gdy miałam na sobie długą suknię i czarne szpilki. Zaczęłam rozpinać klamerki butów i po chwili biegłam na boso przez las, trzymając szpilki w dłoniach. Wiem, że to głupie, skoro również może być pełny tych strasznych bestii, ale nie było nawet mowy, abym wróciła się na podwórko Lydii. Biegnąc czułam jak drobne kamienie i patyki wbijają mi się w stopy, ale mimo to nie zatrzymywałam się. W miarę znałam ten las, w końcu bawiłam się tu za dzieciaka i wiem, że za niecały kilometr powinnam znaleźć się przy terenie szkoły.

Zarówno materiał sukni, jak i moje włosy rozwiewały się w każdym możliwym kierunku, a dookoła rozbrzmiewały odgłosy zwierząt i świst wiatru. Biegłam już naprawdę długo, lecz mimo to wciąż nie znajdowałam się przy szkole. Wiem, że jak większość dziewczyn mam problem z prawidłowym ocenianiem odległości, ale byłam pewna że powinnam już widzieć...

- Nareszcie - powiedziałam sama do siebie, aby dodać sobie otuchy, gdy zobaczyłam wysoką siatkę odgradzającą teren szkoły od lasu. Teraz wystarczy tylko wspiąć się po oczkach siatki i będę już na oświetlonym terenie miasta, gdzie uda mi się jak najszybciej dostać do na komisariat.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz