Leżałam na hamaku rozwieszonym w ogrodzie i rozkoszowałam się wyjątkowo ciepłym dniem w Beacon Hills. Scott wyszedł z domu z samego rana, nie mówił gdzie ale zakładam, że do swojego chłopaka, czyt. Stilesa, a mama pracowała dziś przez całą dobę, czyli typowa dla niej sobota. Skończyłam czytać książkę i odłożyłam ją na wiklinowy stolik, po czym sięgnęłam po szklankę lemoniady, stojącą obok. Jak na złość brakowało mi dosłownie kilku centymetrów, aby do niej dosięgnąć nie schodząc z hamaka, więc chcąc nie chcąc musiałam się pofatygować i z ciężkim westchnięciem podniosłam swoje cztery litery. Mój niesamowity trud wynagrodził mi orzeźwiający smak lemoniady, którą wypiłam za jednym zamachem, po czym odłożyłam szklankę i odwróciłam się, aby wrócić na hamak.
- Przestańcie pojawiać się znienacka! - krzyknęłam zdenerwowana widząc Petera, który nagle znalazł się na tarasie.
- Taki nasz urok - odparł od niechcenia, przez co spojrzałam na niego pobłażliwie.
- Jaki masz plan na dzisiaj? Martwy człowiek w śmietniku, porwanie czy może zaskoczysz mnie czymś nowym? - zapytałam ze sztucznym zaangażowaniem i rozłożyłam się wygodnie w hamaku, po czym założyłam okulary przeciwsłoneczne i starałam się go ignorować.
- Moja złowieszcza natura dostała dzisiaj wolne - powiedział i sam zaśmiał się ze swojego żartu. Serio Peter?
- W takim razie powinieneś porządnie wypocząć na przykład nad jeziorem, w innym mieście, najlepiej na innym kontynencie - odparłam, lecz po Hale'u spłynęło to jak po kaczce i jak gdyby nigdy nic rozsiadł się na krześle ogrodowym.
- Skończyłaś już czytać Dumę i uprzedzenie? - zagaił, zerkając na książkę leżącą na stole.
- Uprzedzenie to ja mam do ciebie... - burknęłam pod nosem.
- Oh Charlotte - zaczął, przeciągając sylaby - nie sądzisz, że to już najwyższy czas zakopać wojenny topór i o wszystkim zapomnieć?
Słysząc jego słowa ściągnęłam okulary i spiorunowałam go wzrokiem.
- Jasne, tyle że to ja ucierpiałam na tej znajomości, a ty zbijasz bąki.
- Ok, przepraszam. Mogłem rozegrać to w inny sposób niż zrobienie z ciebie przynęty - powiedział, choć ton jego głosu nie wyrażał skruchy. - Ale to było wieki temu. Teraz stoję po twojej stronie.
- Nie prosiłam cię o to.
- Ale była to prośba mojego siostrzeńca. Jakbym mógł mu odmówić? - zapytał z niewinną miną.
- Kolejny wszechwiedzący! - wyrzuciłam do góry ręce, gdy Peter przypomniał mi o Dereku.
- On też ci podpadł?
- Nie, po prostu nazwisko Hale zaczęło działać na mnie jak płachta na byka - odparłam ironicznie.
- Spokojnie, zostało nas już niewielu. - Wzruszył ramionami.
- Dlaczego nagle zaczęliście współpracować? - zapytałam, zmieniając temat.
- On potrzebuje sojuszników, a mi przyda się rodzinne wsparcie.
- Bo nie jesteś na tyle silny, aby sam poradzić sobie z alfą? - zapytałam arogancko, chcąc mu dopiec, co najwidoczniej się udało, bo Peter spiął całe ciało, a w jego oczach zaświeciły złote iskry.
- Nigdy nie podważaj mojej siły - syknął, zaciskając pięści po czym wstał.- Myślę, że na mnie już czas, twój brat się zbliża, a nie chce mi się z nim rozmawiać.
- Założę się, że z wzajemnością.
- Do zobaczenia, Charlotte. Pozdrów mamę. - Mówiąc to puścił mi oczko i odszedł w stronę tylnego wyjścia z podwórka.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
Hayran KurguKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...