Rozdział 13 ,,I tak nie masz już po co żyć"

7.4K 358 13
                                    

- Derek! Spokojnie, zaraz cię stąd wyciągnę - powiedziałam, jedną dłonią trzymając się kraty, a druga oświetlając pomieszczenie. Ręce Dereka zostały przywiązane linami nad jego głową. Całym ciałem przylegał do metalowej siatki, która zajmowała niemal połowę niewielkiej celi.

- Ty żyjesz... - Usłyszałam jego cichy, niewyraźny szept. - Musisz stąd natychmiast uciekać. Jak łowcy cię tu znajdą... - zaczął, lecz przerwał mu niezdrowy.

- Scott i Stiles mają się nimi zająć. Spokojnie, zaraz cię stąd wyciągnę. - Zaczęłam szarpać się ze starą, mosiężną klamką. - Cholera jasna... - syknęłam pod nosem, gdy okazało się, że drzwi są zamknięte. No a jak żeby inaczej... - No to pięknie. Musimy jeszcze zdobyć klucz - powiedziałam głośniej w stronę dziewczyn, które przyglądały się moim staraniom.

- Poczekaj... - szepnęła Allison i jednym ruchem wyciągnęła wsuwkę z włosów Lydii.

- Ej! - Rudowłosa oburzyła się, gdy pukiel włosów niesfornie opadał na jej twarz. Allison odgięła wsuwkę w różne strony, po czym jeden jej koniec włożyła do dziurki od klucza. Poruszała nią na boki i już po kilku sekundach usłyszałam kliknięcie, charakterystyczne dla otwieranego zamku.

- Dziewczyno, jesteś wielka - powiedziała rudowłosa.

- Dzięki. Nie sądziłam, że ta umiejętność kiedykolwiek przyda mi się w życiu. Jednak tata miał rację - żachnęła się Allison i wstała z kolan, naciskając na klamkę. Czym prędzej wbiegłam do środka i znalazłam się przy Dereku.

- Zaraz cię uwolnię - powiedziałam, szukając czegokolwiek co mogłoby przeciąć grube liny.

- Nie dotknij siatki. Jest pod napięciem - powiedział Derek.

- Cały czas rażą cię prądem?!

- Spokojnie. Jestem wilkołakiem, radzę sobie - odparł, próbując dodać mi otuchy.

- Spróbuję rozwiązać liny - powiedziałam, lecz nie miałam nawet szans, aby dosięgnąć do jego dłoni, zawiązanych wysoko nad jego głową. Stanęłam na palcach i wyciągnęłam ręce jak najwyżej. Nasze ciała oddzielało dosłownie kilka centymetrów, a jego naga klatka piersiowa unosiła się i opadała, gdy zmęczony oddychał ciężko. Gdy próbowałam dosięgnąć lin czułam na skórze jego zimny oddech. - Dziewczyny, mam problem - powiedziałam cicho i odwróciłam się w ich stronę. - Potrzebujemy noża, albo czegokolwiek innego do przecięcia lin.

- Allison, może znów wyciągniesz coś z moich włosów? - powiedziała Lydia, która stała na posterunku.

- To niestety tak nie działa - skomentowała brunetka.

- Jak mogliśmy nie zabrać ze sobą żadnych narzędzi - narzekała dalej Lydia.

- Stiles zawsze się tym zajmował - odparłam, przypominają sobie, że Stilinski był przygotowany na wszystko.

- Musimy znaleźć coś ostrego - powiedziała Allison, świecąc latarką po różnych miejscach w celi. - Ale obawiam się, że tutaj niczego takiego nie ma - dodała zawiedziona.

- Więc na co czekamy? Skoro nie ma niczego tutaj, to musimy zacząć szukać gdzie indziej - skomentowała Lydia i pierwsza wyszła z celi.

- Nie zostawię Dereka samego - powiedziałam szybko.

- W porządku, myślę że we dwie i tak mamy spore szanse - odparła brunetka, a Lydia skinęła głową w geście zrozumienia.

- Musimy zamknąć drzwi. Nikt nie będzie stał na czatach, a jeżeli ktoś zobaczy, że są uchylone, to mamy przerąbane - dodała Martin.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz