Rozdział 24 ,,Nigdy nie wiesz, kto cię zdradzi"

6.2K 350 24
                                    

Derek, z żądzą mordu w oczach, ryknął w naszym kierunku. Gdy zobaczył, że to ja trzymam pistolet, blask w jego oczach momentalnie przygasł. Pierwszy raz używałam broni, więc z trzech strzałów które wykonałam, tylko jeden trafił w ramię Dereka. Na szczęście zdołało to go powstrzymać, przed rzuceniem się na dziewczynę. Mam tylko nadzieję, że nie zrobiłam mu poważnej krzywdy. Allison i Scott patrzyli na nas z szeroko otwartymi oczami. Dziewczyna po chwili odrzuciła łuk i zaniosła się mocnym szlochem, a gdy mój brat podszedł do niej, wtuliła się w jego objęcia.

- Przepraszam, przepraszam... - szeptała w jego klatkę piersiową, a Scott uspokajają ją głaskaniem po głowie. - Nigdy bym cię nie skrzywdziła...

- Derek, ja... - zaczęłam mówić, podchodząc niepewnie w stronę Hale'a, ale nie wiedziałam jakie słowa mogą mu to wynagrodzić. - Nie dałeś mi wyboru...

Derek spojrzał na mnie ze wściekłością, po czym wsadził pazury w ranę i po kilku ruchach wyciągnął zakrwawiony nabój, który odrzucił na ziemię.

- Co tu się stało? - zapytał zszokowany Isaac, który prowadził na wpół przytomnego Boyda. Erica szła zaraz za nimi. Nie wyglądała już jak pewna siebie zimna suka, tylko jak przerażona i zniszczona nastolatka.

- Kate uciekła - odpowiedział wściekły Derek i ruszył w stronę wyjścia, a w pokoju nastała głucha cisza.

- Chyba musicie sobie dużo wyjaśnić - powiedziałam w końcu w stronę brata i brunetki, która patrzyła na mnie smutnymi oczami. - A ja muszę wyjaśnić naprawdę dużo Derekowi...

- Zbierajmy się stąd. - Scott położył dłoń na moim ramieniu, a ja skinęłam mu głową. Bety Dereka od razu opuściły piwnicę, a nasza trójka powoli ruszyła w stronę wyjścia. Gdy byliśmy już w lesie, Allison zaczęła niepewnie:

- Scott bardzo cię przepraszam, nigdy bym do ciebie nie strzeliła, ale to wszystko działo się tak szybko... Dowiedziałam się od Kate, że Derek ugryzł moją mamę, a później ona nie chciała przejść przemiany. Wolała popełnić samobójstwo niż stać się wilkołakiem... Wtedy ciotka zdradziła mi rodzinny sekret i powiedziała, że muszę pomścić mamę i że każdy wilkołak bez wyjątku jest naszym wrogiem. Nie wiem dlaczego jej uwierzyłam, ale byłam tak cholerni wściekła na Dereka. Wytropiłam go pod waszym domem, więc nie chciałam wchodzić do środka. Później udało mi się znaleźć Boyda i Ericę, więc wezwałam Kate i... - Jej głos znów zaczął drżeć... - To ja niemal ich zabiłam. Błagali mnie o litość, a ja wciąż zadawałam kolejne ciosy... - dodała, powstrzymując się od płaczu.

- Ale tego nie zrobiłaś. I na szczęście nie skończyło się to śmiercią nikogo z nas - powiedział Scott.

- Poza tym byłaś między młotem a kowadłem. Z jednej strony przyjaciele-wilkołaki, a z drugiej rodzina-łowcy. W dodatku miałaś zdecydowanie za mało czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowie - zaczęłam usprawiedliwiać dziewczynę. - Ale ty, głąbie! - Uderzyłam brata pięścią w ramię. - Allison celowała prosto w ciebie, a ty nawet nie próbowałeś się bronić - dodałam oskarżycielsko.

- Sama rzuciłaś się, aby mnie zasłonić - zaczął się bronić.

- Bo jestem starszą siostrą, mamy to we krwi, a ciebie nic nie tłumaczy - odparłam i wywróciłam oczami.

- Nie wierzę, że postrzeliłaś Dereka... - żachnął się pod nosem.

- Wiedziałam, że się zagoi. Allison nie miałaby takiego przywileju, gdyby się na nią rzucił. Proszę, nie miej mi tego za złe, on tylko chciał mnie bronić - powiedziałam, kierując ostatnie słowa w stronę dziewczyny aby w jakikolwiek sposób bronić Dereka. Nie uważam, aby przyczynił się on do śmierci jej matki, bo na pewno działał w obronie własnej, a to że nie chciała przyjąć przemiany było jej własnym wyborem, ale na razie wolę nie zaczynać tego tematu.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz