Rozdział 43 ,,W każdej legendzie jest ziarno prawdy"

6.1K 258 41
                                    

- Ona też jest jak Scott i cała reszta?!

Słysząc te słowa z ust mamy, dosłownie wmurowało mnie w ziemię.

- Masz na myśli... Chodzi ci o to, że... Że też uczy się w Beacon Hills? - Dobra, gdyby rozdawali Oscary za najgorszą wymówkę jednogłośnie wygrałabym statuetkę. Nawet mama spojrzała na mnie z miną mówiącą gdzie popełniłam błąd w twoim wychowaniu.

- Nie igraj ze mną, Charlotte McCall - powiedziała oschle, piorunując mnie wzrokiem, po czym od razu kucnęła przy leżącej Arshii i złapała ją pod pachami. - Pomożesz mi, czy nadal będziesz gapiła się na mnie z otwartymi ustami? - dodała, podnosząc nieprzytomną kobietę do góry. Szybko oprzytomniałam i pomogłam jej zaciągnąć Arshię do jednej z sal zabiegowych. Gdy udało nam się w końcu wciągnąć ją na kozetkę, wzięłam głęboki oddech i podparłam ręce o biodra.

- Kto by pomyślał, że może być aż tak ciężka - wyspałam zmęczona.

- Bezwładne ciała zawsze wydają się cięższe - skomentowała mama.

- I zakładam, że wiesz to z własnego doświadczenia...

- Pracuje w szpitalu. Myślisz, że co ją tutaj robię? Przez całe dnie czyszczę przyrządy operacyjne? - zapytała, przekręcając oczami. Ludzie często mówili mi że jesteśmy do siebie podobne i chyba ja sama zaczynam to dostrzegać. Przekręcanie oczami i sarkastyczne odpowiedzi to zachowania, których nauczyłam się właśnie od niej.

- Hej, hej, hej! Co ty robisz?! - zapytałam zszokowana, gdy mama wyciągnęła pustą strzykawkę oraz igłę z oszklonej gabloty.

- Muszę mieć próbki krwi do badań. - Mówiąc to zbliżyła się do kobiety i wbiła jej igłę w zgięcie łokcia. Fiolka po chwili wypełniła się gęstą, czerwoną cieczą.

- Będziesz robiła eksperymenty? - zapytałam zszokowana.

- Skoro potrafi zregenerować się w zastraszająco szybkim tempie, możliwe że będę mogła opracować antidotum na nieuleczalne choroby - odparła zafascynowanym tonem.

- Niestety szukasz nie u tej osoby co trzeba - powiedziałam. Mama spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.

- Nie igraj ze mną - powtórzyła groźnie. - Wiem, że z moim synem od dłuższego czasu dzieje się coś podejrzanego. Zresztą nie tylko on jest w to zamieszany. - Mówiąc to wyrzuciła ręce do góry. - Na początku byłam pewna, że wpakował się w narkotyki. Przeszukałam jego pokój i co jakiś czas znajdowałam zakrwawione i poszarpane ubrania. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić co czułam i jakie myśli pojawiały się w mojej głowie! -Było mi jej naprawdę szkoda. Gdy ja dowiedziałam się o wilkołakach od razu zostałam zapoznana z tematem, a ona od dłuższego czasu sama musiała się z tym zmagać. - Wiem, że zawszę będziesz bronić brata, ale Char proszę cię jako matka, której serce kraja się, gdy widzi że oddala się od swojego syna, powiedz czym stał się Scotty? - Mówiąc to złapała mnie za ramiona, a w jej oczach po raz pierwszy od dawna zobaczyłam łzy.

- Mamo, ja nie... - zaczęłam niepewnie.

- Charlotte, błagam... - Jej głos drżał, jakby dłużej nie mogła powstrzymywać płaczu. - Czym stał się Scott?

- On jest... - westchnęłam głęboko. - Jest wilkołakiem - odparłam czekając na wybuch histerycznego śmiechu lub chociaż niedowierzające spojrzenia. Zamiast tego, mama zagryzła mocniej szczękę i pokiwała twierdząco głową, jakby nagle wszystko stało się dla niej jasne.

- Od dawna? - zapytała po chwili.

- Kilka tygodni przed tym jak wróciłam do Beacon Hills - odparłam.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz