- Ona też jest jak Scott i cała reszta?!
Słysząc te słowa z ust mamy, dosłownie wmurowało mnie w ziemię.
- Masz na myśli... Chodzi ci o to, że... Że też uczy się w Beacon Hills? - Dobra, gdyby rozdawali Oscary za najgorszą wymówkę jednogłośnie wygrałabym statuetkę. Nawet mama spojrzała na mnie z miną mówiącą gdzie popełniłam błąd w twoim wychowaniu.
- Nie igraj ze mną, Charlotte McCall - powiedziała oschle, piorunując mnie wzrokiem, po czym od razu kucnęła przy leżącej Arshii i złapała ją pod pachami. - Pomożesz mi, czy nadal będziesz gapiła się na mnie z otwartymi ustami? - dodała, podnosząc nieprzytomną kobietę do góry. Szybko oprzytomniałam i pomogłam jej zaciągnąć Arshię do jednej z sal zabiegowych. Gdy udało nam się w końcu wciągnąć ją na kozetkę, wzięłam głęboki oddech i podparłam ręce o biodra.
- Kto by pomyślał, że może być aż tak ciężka - wyspałam zmęczona.
- Bezwładne ciała zawsze wydają się cięższe - skomentowała mama.
- I zakładam, że wiesz to z własnego doświadczenia...
- Pracuje w szpitalu. Myślisz, że co ją tutaj robię? Przez całe dnie czyszczę przyrządy operacyjne? - zapytała, przekręcając oczami. Ludzie często mówili mi że jesteśmy do siebie podobne i chyba ja sama zaczynam to dostrzegać. Przekręcanie oczami i sarkastyczne odpowiedzi to zachowania, których nauczyłam się właśnie od niej.
- Hej, hej, hej! Co ty robisz?! - zapytałam zszokowana, gdy mama wyciągnęła pustą strzykawkę oraz igłę z oszklonej gabloty.
- Muszę mieć próbki krwi do badań. - Mówiąc to zbliżyła się do kobiety i wbiła jej igłę w zgięcie łokcia. Fiolka po chwili wypełniła się gęstą, czerwoną cieczą.
- Będziesz robiła eksperymenty? - zapytałam zszokowana.
- Skoro potrafi zregenerować się w zastraszająco szybkim tempie, możliwe że będę mogła opracować antidotum na nieuleczalne choroby - odparła zafascynowanym tonem.
- Niestety szukasz nie u tej osoby co trzeba - powiedziałam. Mama spojrzała na mnie spod przymrużonych oczu.
- Nie igraj ze mną - powtórzyła groźnie. - Wiem, że z moim synem od dłuższego czasu dzieje się coś podejrzanego. Zresztą nie tylko on jest w to zamieszany. - Mówiąc to wyrzuciła ręce do góry. - Na początku byłam pewna, że wpakował się w narkotyki. Przeszukałam jego pokój i co jakiś czas znajdowałam zakrwawione i poszarpane ubrania. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić co czułam i jakie myśli pojawiały się w mojej głowie! -Było mi jej naprawdę szkoda. Gdy ja dowiedziałam się o wilkołakach od razu zostałam zapoznana z tematem, a ona od dłuższego czasu sama musiała się z tym zmagać. - Wiem, że zawszę będziesz bronić brata, ale Char proszę cię jako matka, której serce kraja się, gdy widzi że oddala się od swojego syna, powiedz czym stał się Scotty? - Mówiąc to złapała mnie za ramiona, a w jej oczach po raz pierwszy od dawna zobaczyłam łzy.
- Mamo, ja nie... - zaczęłam niepewnie.
- Charlotte, błagam... - Jej głos drżał, jakby dłużej nie mogła powstrzymywać płaczu. - Czym stał się Scott?
- On jest... - westchnęłam głęboko. - Jest wilkołakiem - odparłam czekając na wybuch histerycznego śmiechu lub chociaż niedowierzające spojrzenia. Zamiast tego, mama zagryzła mocniej szczękę i pokiwała twierdząco głową, jakby nagle wszystko stało się dla niej jasne.
- Od dawna? - zapytała po chwili.
- Kilka tygodni przed tym jak wróciłam do Beacon Hills - odparłam.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...