- Musimy im pomóc! - krzyknęłam szeptem, wiedząc że kilka ścian obok śpi mama. Derek bł już w drodze do okna, lecz gdy usłyszał moje słowa, odwrócił się z hardą miną.
- My?! Ty zostajesz tutaj - odparł głosem nieznoszącym sprzeciwu.
- A ty będziesz wtedy polował na łowców. A nie... Pomyłka. To oni będą polowali na ciebie! - powiedziałam ironiczne i podparłam ręce o biodra. Derek spojrzał na mnie ze wściekłością w oczach i zacisnął pięści, ale nie odezwał się ani słowem. Już przybiłam sobie mentalną piątkę myśląc, że wygrałam tę potyczkę, lecz wilkołak minął mnie i ruszył w stronę drzwi. Gdy w końcu ocknęłam się i pobiegłam za nim, Derek stał już na korytarzu i trzymał za klamkę drzwi prowadzących do pokoju mojego brata.
- Pudło. Scott zamyka drzwi na klu... To jakiś żart! - skomentowałam, gdy okazało się, że Derek bez problemu wszedł do środka, gdzie po chwili wbiegłam za nim.
- Wstawaj - powiedział znudzonym tonem, lecz Scotty tylko mocniej zachrapał i przekręcił się na drugą stronę łóżka. Zaśmiałam się pod nosem, ale gdy usłyszałam warknięcie dochodzący z gardła Dereka, uśmiech zniknął z mojej twarzy. Scott próbując zerwać się z łóżka, zaplątał się w kołdrę przez co z końcu zleciał z hukiem na podłogę.
- Jeżeli mama coś usłyszała, zabije was obojgu - syknęłam, wskazując palcem raz na Dereka, a raz na brata.
- Co się dzieje? - zapytał zaspany Scott, próbując podnieść się z ziemi, lecz z marnym skutkiem. - Derek? Co ty tu robisz?
- Potrzebuję twojej pomocy. Boyd i Erica zostali zaatakowani przez łowców.
- Czyli szykuje się walka? - zapytał podekscytowany.
- Nie dla ciebie. Ty masz zająć się swoją siostrą, która najwidoczniej myślała, że weźmie udział w akcji ratunkowej. - Mówiąc to, Derek spojrzał na mnie pobłażliwie.
- Chyba zwariowała, że pójdzie na spotkanie z łowcami - dodał oburzony Scott.
- Ja tu jestem... - skomentowałam z obrażonym grymasem na twarzy.
- Dlatego masz dopilnować, aby nie wystawiła nogi z tego domu - powiedział Derek, a Scott w końcu podniósł się z podłogi.
- Halo, czy wy mnie widzicie? - Zaczęłam machać im przed oczami.
- Tobie też przyda się pomoc - odparł Scotty.
- Wezwę Isaaca. Muszę już iść. Dopilnuj Char - dodał i wyszedł z pokoju, nawet nie patrząc w moją stronę.
- Jestem niewidzialna. Super... - skomentowałam ironicznie.
- Nie miej do niego pretensji, sis. Niby jak chcesz mu pomóc w ataku na łowców?
- Mogłabym odwrócić ich uwagę, albo gdy on zajmie się łowcami, ja uwolniłabym Boyda i Ericę. - Mówiłam podekscytowana próbując przekonać go twardymi argumentami.
- Daj spokój, Char. Derek jest silny, poradzi sobie.
Bez słowa wyszłam z jego sypialni.
- Gdzie idziesz? - zapytał, wystawiając głowę ze swojego pokoju.
- Wziąć prysznic - odparłam oschle.
- O tej porze?
- A co? Derek powiedział, że nie mogę się wykąpać, więc tego też mi zabronisz? - zapytałam wściekła. Scott spojrzał na mnie smutnymi oczami, ale nic nie odpowiedział, więc ruszyłam w stronę łazienki. Wiem, przesadziłam, ale jestem tam zdenerwowana, że nawet zimny prysznic nie ostudził mojego zapału. Wykąpałam się głównie po to, aby zmyć z siebie zapach luny, który pojawił się, gdy spędziłam czas z Derekiem. No właśnie, jak on sobie to wyobraża? Na początku spędzam z nim najbardziej intymne chwile, po czym grozi mu niebezpieczeństwo, a mimo to odpycha mnie od siebie i chce wszystkim zająć się sam. Zakręciłam kurki i wyszłam z łazienki. Scott czekał na mnie w moim pokoju, więc weszłam za parawan i przebrałam się w getry i bluzkę, a mokre włosy związałam w wysoki kucyk. - Idź spać Scotty - powiedziałam sama kładąc się do łóżka.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...