Rozdział 8 ,,Brudna robota"

8K 392 29
                                    

Scott czym prędzej ruszył na podwórko, a dokładnie za dom, skąd jeszcze dziesięć minut temu dochodził odgłos zamykanej klapy śmietnika. Poczułam jak oblewa mnie zimny pot, a nogi wrastają w ziemię, bo pierwsze o czym pomyślałam, gdy Scotty wspomniał o krwi, to to że coś bardzo złego mogło stać się naszej mamie. Gdy w końcu się opamiętałam ruszyłam w tę samą stronę, w którą pobiegł mój brat.

- Nie podchodź. - Usłyszałam jego głos, gdy wbiegłam na tyły budynku. Zatrzymałam się, po czym powoli i bardzo niepewnie podeszłam do brata, który zamykał właśnie dużą klapę żelaznego kosza na śmieci, lecz zanim to zrobił, udało mi się zajrzeć do środka, czego bardzo żałuję...

- O Boże... - szepnęłam i cofnęłam się, zakrywając usta dłonią. - Błagam, powiedz, że to nie mama...

- Nie. Nie wiem kto to - odparł Scott. Widziałam, że stara się zachować zimną krew, lecz widok martwego, rozszarpanego ciała na zawsze odbije piętno w naszej pamięci.

- Musimy zadzwonić na policję - powiedziałam wyciągając telefon z kieszeni.

- Poczekaj. Na początku zadzwońmy do Dereka. - Powstrzymał mnie Scott.

- Do Dereka? - zapytałam zdziwiona.

- To ciało jest rozszarpane. Musiał to zrobić wilkołak. Lepiej powiadomić Dereka, aby przeanalizować to, co się tu stało - odparł, a ja przytaknęłam mu głową.

- W takim razie dzwoń. Ja nie mam numeru - powiedziałam, co chwilę mimowolnie patrząc w stronę śmietnika. Scott wyciągał telefon i już po chwili usłyszałam kawałek rozmowy.

- Mamy problemem. Ktoś podrzucił martwe ciało do naszego śmietnika... Nie. Z Char wszystko w porządku... Czekam.

Gdy rozmowa dobiegła końca, schował telefon z powrotem do kieszeni.

Nie musieliśmy czekać długo. Hale zjawił się w przeciągu niecałych piętnastu minut. Gdy analizował całą sytuację wraz ze Scottem, dołączył do nas Stiles, który również został powiadomiony przez mojego brata.

- Kiedy zorientowaliście się co się stało? - zapytał Stilinski, który ledwo powstrzymywał się przed puszczeniem pawia, po tym jak zobaczył rozszarpane ciało.

- Gdy wróciłem ze szkoły od razu poczułem zapach krwi - odparł Scott.

- Ktoś podrzucił ciało zaraz przed twoim przyjazdem. Słyszałam odgłos zamykania klapy kilka minut wcześniej, ale byłam pewna, że to mama, albo ty. - Mówiąc to wskazałam na brata. Nie trudno było zauważyć, że Derek spiął całe ciało i zacisnął pięści.

- Ale po co ktoś to w ogóle zrobił? - zaczął zastanawiać się Stiles.

- Ktoś zamordował człowieka i chciał się pozbyć ciała więc wyrzucił je do pierwszego lepszego śmietnika - powiedział Scott, wzruszając ramionami.

- No braciszku, detektywem to ty nie będziesz - odparłam słysząc jak naiwne wytłumaczenie mojego brata.

- Wilkołak rozszarpał człowieka i zupełnie przez przypadek podrzucił je do mieszkania drugiego likantropa, wówczas gdy w mieście grasują łowcy, którzy szukają najmniejszego pretekstu, aby zabić kolejnego zmiennokształtnego? - zapytał prześmiewczo Derek. - Przecież to oczywiste, że ktoś zrobił to specjalnie - dodał.

- I z tą opinią się zgadzam. - Poparłam jego słowa.

- Łowcy nie wiedzą, że Scott jest wilkołakiem - odezwał się Stiles.

- Co nie zmienia faktu, że zaczną tu węszyć i prędzej czy później zorientują się, że coś jest nie tak - sprostował Hale.

- Ale kto chciałby mnie wrobić? - Scott zmarszczył czoło, intensywne myśląc.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz