Scott czym prędzej ruszył na podwórko, a dokładnie za dom, skąd jeszcze dziesięć minut temu dochodził odgłos zamykanej klapy śmietnika. Poczułam jak oblewa mnie zimny pot, a nogi wrastają w ziemię, bo pierwsze o czym pomyślałam, gdy Scotty wspomniał o krwi, to to że coś bardzo złego mogło stać się naszej mamie. Gdy w końcu się opamiętałam ruszyłam w tę samą stronę, w którą pobiegł mój brat.
- Nie podchodź. - Usłyszałam jego głos, gdy wbiegłam na tyły budynku. Zatrzymałam się, po czym powoli i bardzo niepewnie podeszłam do brata, który zamykał właśnie dużą klapę żelaznego kosza na śmieci, lecz zanim to zrobił, udało mi się zajrzeć do środka, czego bardzo żałuję...
- O Boże... - szepnęłam i cofnęłam się, zakrywając usta dłonią. - Błagam, powiedz, że to nie mama...
- Nie. Nie wiem kto to - odparł Scott. Widziałam, że stara się zachować zimną krew, lecz widok martwego, rozszarpanego ciała na zawsze odbije piętno w naszej pamięci.
- Musimy zadzwonić na policję - powiedziałam wyciągając telefon z kieszeni.
- Poczekaj. Na początku zadzwońmy do Dereka. - Powstrzymał mnie Scott.
- Do Dereka? - zapytałam zdziwiona.
- To ciało jest rozszarpane. Musiał to zrobić wilkołak. Lepiej powiadomić Dereka, aby przeanalizować to, co się tu stało - odparł, a ja przytaknęłam mu głową.
- W takim razie dzwoń. Ja nie mam numeru - powiedziałam, co chwilę mimowolnie patrząc w stronę śmietnika. Scott wyciągał telefon i już po chwili usłyszałam kawałek rozmowy.
- Mamy problemem. Ktoś podrzucił martwe ciało do naszego śmietnika... Nie. Z Char wszystko w porządku... Czekam.
Gdy rozmowa dobiegła końca, schował telefon z powrotem do kieszeni.
Nie musieliśmy czekać długo. Hale zjawił się w przeciągu niecałych piętnastu minut. Gdy analizował całą sytuację wraz ze Scottem, dołączył do nas Stiles, który również został powiadomiony przez mojego brata.
- Kiedy zorientowaliście się co się stało? - zapytał Stilinski, który ledwo powstrzymywał się przed puszczeniem pawia, po tym jak zobaczył rozszarpane ciało.
- Gdy wróciłem ze szkoły od razu poczułem zapach krwi - odparł Scott.
- Ktoś podrzucił ciało zaraz przed twoim przyjazdem. Słyszałam odgłos zamykania klapy kilka minut wcześniej, ale byłam pewna, że to mama, albo ty. - Mówiąc to wskazałam na brata. Nie trudno było zauważyć, że Derek spiął całe ciało i zacisnął pięści.
- Ale po co ktoś to w ogóle zrobił? - zaczął zastanawiać się Stiles.
- Ktoś zamordował człowieka i chciał się pozbyć ciała więc wyrzucił je do pierwszego lepszego śmietnika - powiedział Scott, wzruszając ramionami.
- No braciszku, detektywem to ty nie będziesz - odparłam słysząc jak naiwne wytłumaczenie mojego brata.
- Wilkołak rozszarpał człowieka i zupełnie przez przypadek podrzucił je do mieszkania drugiego likantropa, wówczas gdy w mieście grasują łowcy, którzy szukają najmniejszego pretekstu, aby zabić kolejnego zmiennokształtnego? - zapytał prześmiewczo Derek. - Przecież to oczywiste, że ktoś zrobił to specjalnie - dodał.
- I z tą opinią się zgadzam. - Poparłam jego słowa.
- Łowcy nie wiedzą, że Scott jest wilkołakiem - odezwał się Stiles.
- Co nie zmienia faktu, że zaczną tu węszyć i prędzej czy później zorientują się, że coś jest nie tak - sprostował Hale.
- Ale kto chciałby mnie wrobić? - Scott zmarszczył czoło, intensywne myśląc.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...