- Żyjesz? - Usłyszałam pytanie brata, który po kilku minutach od kiedy wybiegłam do łazienki zapukał do drzwi kabiny.
- Mhm... - wymamrotałam, czując się wycieńczona. Wciąż wzdrygam się na samą myśl o tym, że niemal odcięłam Derekowi rękę. Działam pod wpływem adrenaliny, ale gdy okazało się, że nie jest to koniecznie, wszystko ze mnie zeszło. A raczej wyszło... Łącznie z dzisiejszym śniadaniem. -Co z Halem? - zapytałam, wycierając wierzchem dłoni kącik ust.
- W porządku. Zioła szybko zadziałały i już jest niemal wygojony - zaczął Scott. - Nie wierzę, że niemal odcięłaś mu ramię - zaśmiał się pod nosem.
- Nawet mi o tym nie przypominaj - skomentowałam z obrzydzeniem wychodząc z kabiny.
Niechcący uderzyłam brata drzwiami, co zdecydowanie poprawiło mi humor.
- Chodź Char, zbieramy się do domu - powiedział, jedną rękę kładąc na moich barkach, a drugą rozcierając guza na czole.
- Muszę jeszcze coś sprawdzić - mówiąc to ruszyłam z powrotem w stronę sali zabiegowej. Gdy weszłam do środka Derek stał już na własnych nogach, a po jego brunatnych żyłach rozwidlających się wokół błękitnej rany, nie było już ani śladu. Hale spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, które wyrażały troskę i niepewność. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i już miałam podejść bliżej, gdy widziałam że jego grobowa maska opada, gdy na mnie patrzy.
- Podwózka? - Usłyszeliśmy głos Stilesa, który wbiegł do gabinetu, wymachując przed nosem kluczami do samochodu. Momentalnie oprzytomniałam i cofnęłam dłoń, którą kierowałam już w stronę do Dereka.
- Chętnie - odpowiedziałam w stronę chłopaka i wydobyłam się na nieco nieszczery uśmiech, aby nic nie podejrzewał. Zaraz! Stop! I tak nie mam czym się martwić, bo między mną, a Derekiem niczego nie ma! Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem, myśląc o tym że mogłam choć przez chwilę pomyśleć jak kładę dłoń na jego policzku i przytulam się do jego ciepłego ciała...
- Char, w porządku? - Oprzytomniałam, gdy usłyszałam mojego brata, przyglądającego mi się uważnie.
- Tak, tak - odpowiedziałam nieco za szybko
- Wyglądałaś na dziwnie rozmarzoną... Czy ty się zaczerwieniłaś? - zapytał, mrużąc oczy.
- Nie.
Czym prędzej wyszłam z gabinetu, aby nikt więcej mi się nie przyglądał.
*
- Dzięki - powiedziałam do Stilesa, gdy wyszłam z samochodu, który zatrzymał przed moim domem. - Scotty? - zapytałam widząc, że mój brat nie szykuję się do opuszczenia auta.
- Pojadę jeszcze do Stilesa - odparł, na co kiwnęłam ze zrozumieniem głową i zamknęłam drzwi samochodu.
Weszłam do domu dzięki naszej super-ekstra skrytce na klucze, a dokładnie znalazłam je pod wycieraczką. Wchodząc do kuchni zauważyłam kartkę leżącą na stole.
Nie mogłam się dodzwonić. Jadę z Vanessą do kina. Wrócę późno. Całusy, mama.
Nie mogłaś się dodzwonić, bo mój telefon został zmiażdżony przez twojego chłopaka, pomyślałam i odłożyłam kartkę z powrotem na stół. A propos Petera... Ciekawe czy żyje... Oberwał nabojem, przez który niemal obcięłam Derekowi rękę... Na samą myśl o tym, żołądek podszedł mi do góry. Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem i wyszłam z kuchni, aby rzucić się na wygodną kanapę w salonie. Co za dzień!
Myślałam, że dostanę zawału, gdy podczas oglądania filmu usłyszałam ciche pukanie do drzwi prowadzących z salonu na taras.
- Czy ty zawsze musisz pojawiać się znienacka? Jeszcze jedna taka akcja i płacisz mi za kardiologa - powiedziałam, wpuszczając Dereka do środka.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...