Rozdział 11 ,,Kiedy wszystko się zmienia"

8.1K 385 49
                                    

- Żyjesz? - Usłyszałam pytanie brata, który po kilku minutach od kiedy wybiegłam do łazienki zapukał do drzwi kabiny.

- Mhm... - wymamrotałam, czując się wycieńczona. Wciąż wzdrygam się na samą myśl o tym, że niemal odcięłam Derekowi rękę. Działam pod wpływem adrenaliny, ale gdy okazało się, że nie jest to koniecznie, wszystko ze mnie zeszło. A raczej wyszło... Łącznie z dzisiejszym śniadaniem. -Co z Halem? - zapytałam, wycierając wierzchem dłoni kącik ust.

- W porządku. Zioła szybko zadziałały i już jest niemal wygojony - zaczął Scott. - Nie wierzę, że niemal odcięłaś mu ramię - zaśmiał się pod nosem.

- Nawet mi o tym nie przypominaj - skomentowałam z obrzydzeniem wychodząc z kabiny.

Niechcący uderzyłam brata drzwiami, co zdecydowanie poprawiło mi humor.

- Chodź Char, zbieramy się do domu - powiedział, jedną rękę kładąc na moich barkach, a drugą rozcierając guza na czole.

- Muszę jeszcze coś sprawdzić - mówiąc to ruszyłam z powrotem w stronę sali zabiegowej. Gdy weszłam do środka Derek stał już na własnych nogach, a po jego brunatnych żyłach rozwidlających się wokół błękitnej rany, nie było już ani śladu. Hale spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, które wyrażały troskę i niepewność. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i już miałam podejść bliżej, gdy widziałam że jego grobowa maska opada, gdy na mnie patrzy.

- Podwózka? - Usłyszeliśmy głos Stilesa, który wbiegł do gabinetu, wymachując przed nosem kluczami do samochodu. Momentalnie oprzytomniałam i cofnęłam dłoń, którą kierowałam już w stronę do Dereka.

- Chętnie - odpowiedziałam w stronę chłopaka i wydobyłam się na nieco nieszczery uśmiech, aby nic nie podejrzewał. Zaraz! Stop! I tak nie mam czym się martwić, bo między mną, a Derekiem niczego nie ma! Potrząsnęłam głową z niedowierzaniem, myśląc o tym że mogłam choć przez chwilę pomyśleć jak kładę dłoń na jego policzku i przytulam się do jego ciepłego ciała...

- Char, w porządku? - Oprzytomniałam, gdy usłyszałam mojego brata, przyglądającego mi się uważnie.

- Tak, tak - odpowiedziałam nieco za szybko

- Wyglądałaś na dziwnie rozmarzoną... Czy ty się zaczerwieniłaś? - zapytał, mrużąc oczy.

- Nie.

Czym prędzej wyszłam z gabinetu, aby nikt więcej mi się nie przyglądał.

*

- Dzięki - powiedziałam do Stilesa, gdy wyszłam z samochodu, który zatrzymał przed moim domem. - Scotty? - zapytałam widząc, że mój brat nie szykuję się do opuszczenia auta.

- Pojadę jeszcze do Stilesa - odparł, na co kiwnęłam ze zrozumieniem głową i zamknęłam drzwi samochodu.

Weszłam do domu dzięki naszej super-ekstra skrytce na klucze, a dokładnie znalazłam je pod wycieraczką. Wchodząc do kuchni zauważyłam kartkę leżącą na stole.

Nie mogłam się dodzwonić. Jadę z Vanessą do kina. Wrócę późno. Całusy, mama.

Nie mogłaś się dodzwonić, bo mój telefon został zmiażdżony przez twojego chłopaka, pomyślałam i odłożyłam kartkę z powrotem na stół. A propos Petera... Ciekawe czy żyje... Oberwał nabojem, przez który niemal obcięłam Derekowi rękę... Na samą myśl o tym, żołądek podszedł mi do góry. Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem i wyszłam z kuchni, aby rzucić się na wygodną kanapę w salonie. Co za dzień!

Myślałam, że dostanę zawału, gdy podczas oglądania filmu usłyszałam ciche pukanie do drzwi prowadzących z salonu na taras.

- Czy ty zawsze musisz pojawiać się znienacka? Jeszcze jedna taka akcja i płacisz mi za kardiologa - powiedziałam, wpuszczając Dereka do środka.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz