Zamrugałam kilka razy, próbując przyzwyczaić oczy do jasnego światła migającej żarówki, po czym rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się w stodole pełnej siana oraz starych, zardzewiałych maszyn i narzędzi. Dwóch mężczyzn, którzy udawali agentów FBI stali teraz przy prowizorycznym stole zrobionym z belek siana. Przyglądali się mapie, którą na nim rozłożyli. Ja natomiast siedziałam na krześle z rękami związanymi za oparciem. Próbowałam poluźnić liny, lecz te ani drgnęły. No to pięknie...
- Spójrz Sami, nasz mały szantażysta w końcu się obudził - powiedział starszy z mężczyzn, gdy odwrócił się w moją stronę. - Witamy ponownie, ładna buźko.
- Nawet nie wiecie w jakie bagno się wkopaliście. Jeżeli Derek was znajdzie, jesteście martwi! Powinniście uciekać i to jak najszyb... - Przerwałam swój wywód czując jak wyższy z chłopaków oblał mnie wodą. - Serio?! - zapytałam wściekła. - To jakaś forma tortur? Przyznam szczerze, że nietrafiona...
- Przepraszam. Musiałem sprawdzić czy nie opętał cię demon - wytłumaczył skruszonym tonem.
- Nie przepraszaj jej - przerwał mu hardo brunet. - Laska jeszcze godzinę temu chciała poderżnąć mi gardło!
- Po pierwsze - zaczęłam, zwracając na siebie całą uwagę - broniłam się bo jakby nie patrzeć zostałam porwana! - krzyknęłam zdenerwowana. - A po drugie -tym razem spojrzałam na Sama - jaki znowu demon?!
- Nie ważne. Naszym priorytetem jest teraz powstrzymanie twojego wspólnika przed zabójstwem kolejnych osób - odparł Dean.
- I niby jak masz zamiar to zrobić? - prychnęłam pod nosem.
- Przy pomocy tego. - Uśmiechnął się zawadiacko, gdy wyciągnął zza pleców mizerykordię.
Miałam wrażenie, że moje serce stanęło w miejscu. Jedyna broń, która może zabić Dereka jest w rękach łowców, a oni nie zawahają się jej użyć!
- Wow, oddychaj - powiedział Sam, który patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. - Jesteś blada jak ściana - dodał, po czym usłyszałam jak pierwsze krople ulewy odbijają się o blaszany dach.
- Nie... - wyszeptałam załamanym głosem. - Nie możecie... - Nie byłam w stanie powiedzieć, że nie mogą zabić Dereka. Te słowa wręcz nie przechodziły mi przez usta. - Co chcecie w zamian? - zapytałam hardo, patrząc raz na jednego, raz na drugiego łowcę.
- Raczej wątpię, że możesz dać nam coś więcej.- Dean przekręcił rękojeść mizerykordii.
- Słuchajcie, wiem że jesteście łowcami i waszym priorytetem jest zabijanie wilkołaków, ale skontaktujcie się z rodziną Argent. Oni wam potwierdzą, że Derek jest czysty - powiedziałam, powołując się na uważaną rodzinę łowców.
- Argent? Jak ten rockowy zespół? - zapytał Dean, patrząc na kolegę po fachu, który tylko wzruszył ramionami.
- Nie znacie Argentów?! - zapytałam zszokowana. - Co z was za łowcy, że nie znacie najbardziej wpływowej rodziny polującej na wilkołaki. - Nie mogłam powstrzymać się od prześmiewczego uśmieszku na twarzy.
- Słuchaj, ładna buźko... - zaczął ten niższy.
- Wystarczy Char - skomentowałam. Nie podoba mi się moje nowe przezwisko.
- Słuchaj, Char - poprawił się i przykucnął, aby jego twarz znajdowała się na równi z moją. - My nie ograniczamy się tylko do wilkołaków. Tak się składa, że najbardziej obchodzą nas demony i właśnie jeden z nich opętał twojego kolegę - powiedział, wpatrując się uważnie w moje oczy.
- To nie demon... - wyszeptałam.
- Uwierz mi, to demon - powiedział Sam. - Widziałem jak w klubie jego oczy zrobiły się przez chwile całkowicie czarne. Później zniknął jeden z mężczyzn z którymi rozmawiał, a dzisiaj jechaliście już jego samochodem.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...