Nie dało się ukryć, że atmosfera w magazynie zrobiła się tak gęsta, aż można byłoby kroić ją nożem. Erica piorunowała mnie wzrokiem za każdym razem, gdy nie musiała akurat unikać ciosów Dereka, a że ja stanowczo nie należę do osób, które stoją z podkulonym ogonem, starałam się wzbudzić sympatię reszty grupy i oczywiście, o ile pozwalała na to sytuacja, zupełnie przez przypadek dotykałam torsu Hale'a lub klepałam go po ramieniu gratulując świetnej walki. Widziałam, że blond suka robiła się wtedy czerwona na twarzy, co sprawiało że miałam ochotę dopiec jej jeszcze bardziej. Gdy Derek zaczął omawiać z betami kolejne strategie, posługiwał się przy tym różnego rodzaju wzorami, które rysował patykiem na podłodze pełnej piachu.
— To niewykonalne — zaskamlała dziewczyna, patrząc na wzór wyznaczony przez Hale'a.
— Przecież to najprostsza fizyka. Pęd ciała wyznacza siła ciężkości i prędkość w jakim czasie będzie trwał ruch — westchnęłam i skrzyżowałam ramiona na piersi.
— A niby jak mam wyznaczyć prędkość czy siłę? Chyba nie będę przed walką mierzyć umiejętności mojego wroga — odparła prześmiewczo nieprzyjemnie wysokim tonem.
— Istnieje coś takiego jak wartość przybliżona — skomentowałam, nastawiając się coraz bardziej wrogo do nowo poznanej dziewczyny.
— I do czego niby jest mi to potrzebne? — Arogancko przekręciła oczami.
— Całe życie myślałam że kolor włosów nie ma żadnego znaczenia. Do dzisiaj. — Nie mogłam powstrzymać się od skomentowania arogancji dziewczyny.
Blondynka ryknęła i w mgnieniu oka rzuciła się na mnie z wysuniętymi kłami. Nie powiem, naprawdę się przestraszyłam widząc ją w takim stanie. Odruchowo zamknęłam oczy i wystawiłam przed siebie otwarte dłonie czekając na cios, lecz nie poczułam niczego innego niż powiew wiatru przed moją twarzą.
— Nigdy nie waż się podnosić ręki na lunę! - Derek ryknął tak oschłym i przerażającym tonem, że aż cofnęłam się o kilka kroków, mimo że znajdował się parę dobrych metrów ode mnie i przyszpilał wierzgającą dziewczynę do ściany budynku. — Następnym razem nie będzie żadnego ostrzeżenia — dodał i puścił ciało dziewczyny, które opadło na ziemię. Myślałam, że blondynka znów rzuci się w moją stronę, lub chociaż spiorunuje mnie wzrokiem. Zamiast tego Erica powoli podniosła się z ziemi i trzymała dłonie na zaciskanym jeszcze sekundę temu gardle. Mimo wszystko zrobiło mi się jej trochę szkoda. — Koniec treningu — ryknął Derek, a Boyd i Isaac podeszli do Ericy, aby pomóc jej wyjść z magazynu. Tylko Isaac odważył się odwrócić w moim kierunku, aby pomachać na pożegnanie. — Czyś ty do końca zwariowała? — zapytał wściekły Hale, którego oczy zaiskrzyły czerwienią, gdy bety opuściły magazyn. —Nigdy nie prowokuj wilkołaka! I to przed samą pełnią... Coś ty w ogóle myślała!
— Nie będę chowała się w cieniu — odparłam, próbując brzmieć w miarę pewnie siebie, ale głos i tak lekko mi zadrżał.
— Nigdy nie prowokuj wilkołaka! — Donośny głos Dereka znów rozległ się po hali. — Nie wierzę, że jeszcze wpatrywałaś się w jej oczy... Nawet nie wiesz jak bardzo można nakręcić tym wilka!
— W twoje wpatruję się co chwilę. — Broniłam się dalej.
— Co innego gdy robisz tak w stosunku do osoby, która cię... Toleruje. — Znów zaczął krzyczeć, lecz zrobił przerwę przed ostatnim słowem, po czym jego ton zdecydowanie zelżał.
— Nie pozwolę, aby twoja beta nie miała do mnie szacunku — powiedziałam, podnosząc podbródek wysoko do góry.
— Co nie zmienia faktu, że ona jest wilkołakiem, a ty tylko człowiekiem — odparł zdenerwowany.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...