Zatrzymaliśmy się na parkingu przed Beacon Hills High School, gdzie mieliśmy czekać na mojego brata i całą resztę ferajny.
- Stare, dobre czasy - skomentowałam, gdy wyszłam z samochodu i spojrzałam na wysoki, kremowo-czerwony budynek szkoły, który niewiele zmieniła się od kiedy sama do niej uczęszczałam. Nowy dyrektor zadbał o wybudowani nowego boiska do la cross, a płot okalający szeroki plac został załatany w miejscu, w którym za moich czasów uczniowie wybili kilka desek, aby stworzyć skrót prowadzący nad niewielki wodospad. To właśnie tam całowałam się po raz pierwszy.
- Nie lubiłem szkoły - powiedział Derek podchodząc do mnie. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, które idealnie komponowały się z jego białą koszulką i czarną, skórzaną kurtką.
- No tak. Prawie zapomniałam, że w tym okresie byłeś buntownikiem - zaśmiałam się i złożyłam palce w cudzysłów, podczas wypowiadania ostatniego słowa.
- Szkoła ogranicza i wymusza schematyczne myślenie - odparł.
- Ale jeżeli trafisz na osobę, która potrafi przekazać wiedzę i nakłoni do aktywności samo poznawczych, szkoła staje się naprawdę przyjemna i pożyteczna - ciągnęłam dalej. - Do tego daje możliwość rozwoju w różnych aspektach: technicznym, muzycznym, plastycznym... - I w tym momencie rozległ się dzwonek szkolny, a chwilę po nim z drzwi głównych zaczęli wychodzić pierwsi uczniowie. - Dokończymy rozmowę później - dodałam, gdy ruszyliśmy ramię w ramię w stronę Scotta i jego paczki, którzy wyszli właśnie na zewnątrz.
- Co to do cholery jest?! - krzyknęłam, gdy stanęłam twarzą w twarz z moim bratem.
- Też się cieszę, że cię widzę? - powiedział niepewnie, zdezorientowany moim zachowaniem. Zresztą nie tylko on...
- Twoje ramię - wyjaśniłam.
- Aaa! Masz na myśli tatuaż - odparł z uśmiechem. - Zrobiłem go wczoraj - dodał dumnie i wskazał na ramię, na którym widniały dwa całkowicie czarne pasy, jeden o szerokości mniej więcej dwóch centymetrów, a drugi nieco szerszy.
- Jak mogłeś zrobić sobie tatuaż?! Mama się zgodziła? Sprawdziłeś chociaż czy to wybrałeś dobre studio? A jeżeli zakazili cię HIV?! - zaczęłam panikować.
- Cieszę się, że wróciłaś - odparł Scotty i przytulił mnie mocno, przez co moje oburzenie zniknęło. Oddałam uścisk i jeszcze raz spojrzałam na tatuaż. W zasadzie to był zdecydowanie lepszy od mojej truskawki, ale jako starsza siostra i tak muszę jeszcze trochę popanikować. W końcu chodzi tu o zdrowie mojego brata!
- Przemyślałeś to chociaż? - zapytałam, patrząc wprost w jego brązowe oczy.
- Tak samo jak ty swój - odparł z szerokim uśmiechem.
- Masz tatuaż? - zapytał zdziwiony Stiles i zaczął lustrować mnie od góry co dołu. - Gdzie?
- Nieważne - powiedział szybko Derek. - Udało wam się skontaktować z Ericą lub Boydem? - zapytał, zmieniając temat, a ja uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak zareagował na to, aby Stiles nie dowiedział się gdzie mam tatuaż i aby nie wyobrażał sobie później za dużo.
- Nie tutaj... - powiedział Scott ściszonym tonem. - Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu ściany mają uszy...
- W takim razie za piętnaście minut w moim domu - odparł Derek.
- Obecność obowiązkowa - dodałam. Gdy ruszyliśmy w stronę parkingu szłam z Lydią z tyłu naszej ,,wycieczki".
- Nie wiem co wydarzyło się na wyjeździe, ale musisz mi to zdradzić - zaczęła i uśmiechnęła się jednoznacznie.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...