Rozdział 32 ,,Podczas pełni wszystko się zmienia"

7.4K 337 65
                                    

Zatrzymaliśmy się na parkingu przed Beacon Hills High School, gdzie mieliśmy czekać na mojego brata i całą resztę ferajny.

- Stare, dobre czasy - skomentowałam, gdy wyszłam z samochodu i spojrzałam na wysoki, kremowo-czerwony budynek szkoły, który niewiele zmieniła się od kiedy sama do niej uczęszczałam. Nowy dyrektor zadbał o wybudowani nowego boiska do la cross, a płot okalający szeroki plac został załatany w miejscu, w którym za moich czasów uczniowie wybili kilka desek, aby stworzyć skrót prowadzący nad niewielki wodospad. To właśnie tam całowałam się po raz pierwszy.

- Nie lubiłem szkoły - powiedział Derek podchodząc do mnie. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, które idealnie komponowały się z jego białą koszulką i czarną, skórzaną kurtką.

- No tak. Prawie zapomniałam, że w tym okresie byłeś buntownikiem - zaśmiałam się i złożyłam palce w cudzysłów, podczas wypowiadania ostatniego słowa.

- Szkoła ogranicza i wymusza schematyczne myślenie - odparł.

- Ale jeżeli trafisz na osobę, która potrafi przekazać wiedzę i nakłoni do aktywności samo poznawczych, szkoła staje się naprawdę przyjemna i pożyteczna - ciągnęłam dalej. - Do tego daje możliwość rozwoju w różnych aspektach: technicznym, muzycznym, plastycznym... - I w tym momencie rozległ się dzwonek szkolny, a chwilę po nim z drzwi głównych zaczęli wychodzić pierwsi uczniowie. - Dokończymy rozmowę później - dodałam, gdy ruszyliśmy ramię w ramię w stronę Scotta i jego paczki, którzy wyszli właśnie na zewnątrz.

- Co to do cholery jest?! - krzyknęłam, gdy stanęłam twarzą w twarz z moim bratem.

- Też się cieszę, że cię widzę? - powiedział niepewnie, zdezorientowany moim zachowaniem. Zresztą nie tylko on...

- Twoje ramię - wyjaśniłam.

- Aaa! Masz na myśli tatuaż - odparł z uśmiechem. - Zrobiłem go wczoraj - dodał dumnie i wskazał na ramię, na którym widniały dwa całkowicie czarne pasy, jeden o szerokości mniej więcej dwóch centymetrów, a drugi nieco szerszy.

- Jak mogłeś zrobić sobie tatuaż?! Mama się zgodziła? Sprawdziłeś chociaż czy to wybrałeś dobre studio? A jeżeli zakazili cię HIV?! - zaczęłam panikować.

- Cieszę się, że wróciłaś - odparł Scotty i przytulił mnie mocno, przez co moje oburzenie zniknęło. Oddałam uścisk i jeszcze raz spojrzałam na tatuaż. W zasadzie to był zdecydowanie lepszy od mojej truskawki, ale jako starsza siostra i tak muszę jeszcze trochę popanikować. W końcu chodzi tu o zdrowie mojego brata!

- Przemyślałeś to chociaż? - zapytałam, patrząc wprost w jego brązowe oczy.

- Tak samo jak ty swój - odparł z szerokim uśmiechem.

- Masz tatuaż? - zapytał zdziwiony Stiles i zaczął lustrować mnie od góry co dołu. - Gdzie?

- Nieważne - powiedział szybko Derek. - Udało wam się skontaktować z Ericą lub Boydem? - zapytał, zmieniając temat, a ja uśmiechnęłam się pod nosem widząc jak zareagował na to, aby Stiles nie dowiedział się gdzie mam tatuaż i aby nie wyobrażał sobie później za dużo.

- Nie tutaj... - powiedział Scott ściszonym tonem. - Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu ściany mają uszy...

- W takim razie za piętnaście minut w moim domu - odparł Derek.

- Obecność obowiązkowa - dodałam. Gdy ruszyliśmy w stronę parkingu szłam z Lydią z tyłu naszej ,,wycieczki".

- Nie wiem co wydarzyło się na wyjeździe, ale musisz mi to zdradzić - zaczęła i uśmiechnęła się jednoznacznie.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz