Rozdział 6 ,,Nie tylko ty jesteś w tym nowa"

8.5K 413 32
                                    

Po kilku minutach spędzonych na korytarzu, nagle usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę Dereka, który szedł w naszym kierunku. Spodziewałam się czegoś bardziej w stylu... No nie wiem... Może radości z tego, że przeżył? Zamiast tego napotkałam zimne spojrzenie, które przeszywało mnie na wskroś. Zaciśnięte pięści i zmarszczone brwi dodatkowo potęgowały cały efekt wściekłości Hale'a.

- Co ty sobie w ogóle myślałaś?! -
Jego szorstki głos rozbrzmiał echem, aż wzdrygnęłam się słysząc jak bardzo jest wściekły. - To było głupie i nieodpowiedzialne - mówił dalej i zaczął wytykać mi przed nosem palcem, a ja mimowolnie zaczęłam się cofać, aż w końcu moje plecy napotkały zimną ścianę. - Mógł cię oznaczyć, a wiesz co by to oznaczało?! Mając lunę przy swoim boku, stałby się niepokonany! Nigdy nie pozbylibyśmy się go z Beacon Hills! - krzyczał dalej. - Nie da się ukryć, że jesteście rodzeństwem z tym półgłówkiem, który omal dziś nie zginął. - Wskazał ręką na Scotta. - Dosyć tego! Powinienem cię oznaczyć już na samym początku! Wtedy udałoby się uniknąć tej całej farsy! - Znów wrócił do wytykania mnie palcem.

Na początku było mi wstyd, ale słysząc z jaką złością wyrzuca na mnie i mojego brata wszystkie swoje żale, nie tylko w Dereku wzburzyła się wściekłość.

- W takim razie na co czekasz?! - wykrzyczałam prowokująco. - Widzę cię niemal na każdym kroku, więc co to za różnica czy stanę się twoją luną czy nie? I tak moja wolna wola została zrównana z ziemią! Jeszcze dwa dni temu byłam zwykłą dziewczyną, która nie chciała dorosnąć i uciekła od poważnego życia, więc co to za problem, abym nagle stała się luną alfy, który jest wilkołakiem i spędziła całe życie na wychowywaniu stada i rodzeniu dzieci?! Myślałeś, że nie wiem do czego potrzebna jest wam luna? - dodałam, widząc zdezorientowaną twarz Dereka. - Od wczoraj czytam wszystkie możliwe informacje odnośnie wilkołaków i doskonale wiem, że luna staje się maszyną rozrodczą alfy, aby wydać na świat jak najwięcej potomków z silnymi genami. Tyle że ja nie jestem wilkołakiem i nie goję się w ciągu kilku chwil jak ty, czy Scott! W dodatku mam wychować wszystkie młode wilki w twoim stadzie?! To jest dla mnie za dużo! Miałam problemy z upilnowaniem mojego brata, a co dopiero z całym stadem! Nie jestem do tego przygotowana! Może i wy macie to w genach albo kończycie specjalne kursy... Nie wiem! - Mówiąc to wyrzuciłam ręce do góry. - Wiem tylko, że ja jestem zwykłym człowiekiem, który ledwo co radzi sobie z ugotowaniem obiadu, a co dopiero z wykarmieniem i wychowaniem całej gromady dzieci! Mam gdzieś ciebie, twoje stado i tą całą więź! Jedyne czego chcę to cofnąć czas i nigdy nie wracać do Beacon Hills! - Słowa wylewały się ze mnie mimowolnie. W końcu dałam upust wszystkim emocjom, które od wczoraj gromadziłam wewnątrz. Nienawidzę w sobie tego, że gdy jestem wściekła to z moich oczu płyną łzy, ale tym razem nawet nie próbowałam ich powstrzymać.

Nastąpiła taka cisza iż miałam wrażenie, że każdy stara się nawet nie oddychać, aby tylko jej nie przerwać. Hale zmarszczył czoło i jako pierwszy odważył się przerwać niezręczną sytuację.

- Masz rację. Nie nadajesz się na lunę - powiedział irytująco spokojnym głosem, po czym ruszył w stronę drzwi wyjściowych, lecz zanim jego ciemna sylwetka zniknęła z mojego pola widzenia, krzyknęłam:

- Świetnie! To znaczy, że w końcu dasz mi spokój?

- Daję ci wolną rękę, choć mam nadzieje, że jednak tamten alfa cię oznaczy. Taka luna nie umocni, a wręcz osłabi jego stado - skomentował, nawet nie patrząc w moim kierunku. Jego słowa uderzyły we mnie jak kamień, ale nie dałam mu tego po sobie poznać.

- To co, wracamy do domu? - zapytałam, sztucznie spokojnym tonem moich przyjaciół, którzy przyglądali się w ciszy całej sytuacji. - Na co czekacie? Idziemy - ponagliłam ich, gdy z osłupieniem patrzyli się wprost na mnie.

Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz