- Ochłonąłeś czy jeszcze mam tutaj siedzieć? - krzyknęłam zza drzwi zamkniętej łazienki.
- Wiesz, że gdybym chciał, wyważyłbym te drzwi w ciągu sekundy? - odpowiedział takim samym tonem.
- Wiem, ale wciąż tego nie zrobiłeś!
- Bo siedzisz tam od niemal godziny i w końcu miałem chwilę spokoju -odparł sarkastycznie.
Przekręciłam zamek w drzwiach i powoli je uchyliłam, aby zajrzeć do pokoju. Derek siedział wygodnie w fotelu, z nogami położonymi na stoliku do kawy. Przeglądał telefon, który po raz pierwszy widziałam na oczy.
- Skąd to masz? - zapytałam, podchodząc do niego i zaglądając mu przez ramię.
- Znalazłem wczoraj w barze - odpowiedział, nawet nie patrząc w moją stronę.
- Znalazłeś czy ukradłeś?- zapytałam krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Czy to ważne? - burknął.
- Ważne! To nie należy do ciebie - powiedziałam oburzona. - Najpierw samochód pozostawiony na środku drogi, potem zabójstwo kierowcy, teraz kradzież! I to wszystko w przestrzeni kilkunastu kilometrów! Jeszcze tylko tego brakowało, aby federalni zaczęli deptać nam po piętach! - dodałam załamanym tonem.
- Niech tylko spróbują. Zajmę się nimi jak należy - odparł, a kącik jego ust podniósł się tworząc zawadiacki uśmiech.
- Powinniśmy zbierać się stąd i to jak najszybciej - powiedziałam i czym prędzej ruszyłam w stronę łazienki, aby zabrać z niej swoje rzeczy. - Mam nadzieję, że nie wychylałeś się w nocy za bardzo. Nie zdziwię się jeżeli ktoś stoi już pod naszymi drzwiami - powiedziałam, przeczesując włosy palcami, po czym zmoczyłam twarz aby nieco się orzeźwić. - A to na pewno nie pomoże, gdy ktoś będzie mnie przeszukiwał - dodałam cicho, patrząc na ukryty sztylet wewnętrznej kieszeni zimowej kurtki, którą po chwili założyłam na siebie. - Na co czekasz? Powinniśmy się zbierać! No już, już! - Ponagliłam Dereka, który wciąż siedział w telefonie.
- Muszę przyznać, że akurat ten cały Internet naprawdę się wam udał - powiedział z uznaniem.
- Wciągająca pułapka - skomentowałam.
- To też prawda. - Uśmiechnął się pod nosem. - Znalazłem tu wszystkie informacje jakich tylko potrzebowałem. W dodatku jest tu zainstalowany jakiś Wattpad. - Mówiąc to przyjrzał się dokładniej małej, pomarańczowej ikonce.
- I co? Dowiedziałeś się z niego czegoś przydatnego? - zapytałam prześmiewczo.
- Odpowiedzi na obelgę pieprz się. - W końcu wstał leniwie z fotela.
- Jeżeli brzmi ona tylko z tobą to... - zaczęłam załamanym tonem, ale w głowie zapaliła mi się przysłowiowa żarówka - To zdecydowanie musisz go użyć. Żadna ci się nie oprze. - Puściłam mu oczko.
- Może i bym ci uwierzył, gdybym nie słyszał śmiechu Dereka w mojej głowie - powiedział i stuknął palcem w skroń, po czym podszedł do drzwi i otworzył je oścież. - Idziemy - dodał zniecierpliwiony. Mimo wszystko uśmiechnęłam się słysząc jak wspomina o moim ukochanym.
Gdy znaleźliśmy się przy recepcji, podeszłam do lady i oddałam Lisie, gdyż taki napis widniał na jej plakietce, kartę którą wzięłam wcześniej z pokoju. Derek wyszedł od razu na zewnątrz, więc aby nie przedłużać wyciągnęłam dwieście dolarów z jego portfela, który wciąż miałam kieszeni kurtki i położyłam przez dziewczyną.
- Reszty nie trzeba - powiedziałam, po czym szybko ruszyłam w stronę wyjścia. Gdy wyszłam na dwór, spanikowałam gdyż nie widziałam nigdzie Hale'a, lecz po chwili ktoś zatrzymał przede mną czarnego, sportowego Mercedesa z przyciemnianymi szybami, które zostały automatycznie opuszczone. Za kółkiem siedział nie kto inny, a sam bóg zemsty w ciele Dereka, który miał na sobie czarne okulary przeciwsłoneczne.
CZYTASZ
Nie uciekniesz od przeznaczenia [Derek Hale]
FanfictionKiedy Char McCall wraca do rodzinnego miasta aby uciec od rutyny, nie ma pojęcia co spotkało jej jedynego brata oraz jakie tajemnice przez tyle lat skrywało przed nią Beacon Hills. Kto by się spodziewał, że swoją prawdziwą miłość spotka właśnie w...